Zdalnie sterowane albo z pilotem, elektryczne i zero-emisyjne, szybkie i łatwo dostępne. A do tego w cenie mercedesa wyższej klasy. Dronowe taksówki zaprezentowano na kongresie ATM World Congress w Madrycie.
Jedną z nich jest wspólny projekt dwóch hiszpańskich firm Umiles i Tecnalia. To tania, szybka dronowa taksówka, która może pokonać dystans 15 kilometrów w 15 minut i wznieść się na wysokość nawet do 800 metrów. Wehikuł ma baterię elektryczną szybkiego ładowania i jest w pełni zdalnie sterowany. Prototypy drona mają być dostępne już w tym roku, a do powszechnego użytku mogą trafić w 2027.
Wyścig dronowy
– Nasza taksówka umożliwia pokonanie trasy z Manhattanu na lotnisko JFK w Nowym Jorku w 7 minut. Dla porównania: jazda samochodem może zająć w godzinach szczytu około 70 minut – komentuje Joseba Lasa, główny inżynier powietrznych taksówek Tecnalia.
Zaprezentowany w Madrycie koncept to kolejne wcielenie drona. W porównaniu z modelem z ostatniej edycji kongresu wszystkie systemy ewoluowały i powstały w 100 proc. od podstaw. Ulepszono więc i śmigła, i silniki. Nawet podwozie jest bardziej aerodynamiczne, zaś ramiona i owiewki wykonane są z włókna węglowego.
Latające taksówki brzmią jak fantastyka lub nierealny projekt szalonego start-upu, ale do ich produkcji biorą się dziś największe firmy, np. Airbus, który już dziś kreśli wizję zeroemisyjnego pojazdu CityAirbus latającego w ramach Urban Air Mobility. Swoje drony chce wypuścić także Hyundai, zaś ich wdrożeniem na rynek ma zająć się ekspert w dziedzinie nowoczesnego transportu, czyli Uber.
Swoją koncepcję ma także firma Volocopter, która w maju testowała drona VoloConnect. To model zasilany silnikami elektrycznymi, które pozwalają na rozpędzenie pojazdu do prędkości około 250 kilometrów na godzinę. Na kolana nie powala natomiast kwestia zasięgu. Przy pełnym naładowaniu VoloConnect pokona 100 kilometrów.
Drugi tego typu projekt Volocopter, czyli VoloCity, skupia się natomiast na podróżach wewnątrzmiejskich. Zgodnie z planami niemieckiej firmy pierwszy dron taksówka na rynek trafi w 2024 roku.
Europejskie niebo dla dronów
Technologia już jest, czas na regulacje. To właśnie kwestie prawne w dużym stopniu wciąż blokują rozwój dronowych taksówek. Szybki, niekontrolowany rozwój dronów pasażerskich może powodować zapychanie przestrzeni powietrznej i stwarzać nowe problemy w zakresie bezpieczeństwa.
Właśnie kwestie uregulowania statusu dronów osobowych była jednym z głównych tematów tegorocznego ATM World Congress w Madrycie.
Komisja Europejska forsuje utworzenie jednolitej europejskiej przestrzeni powietrznej. Takie rozwiązanie obejmujące wspólne regulacje, przepisy i zasady kontroli ruchu lotniczego i dronowego mogłoby pozwolić na szybkie wdrożenie przepisów.
– Realizacja jednolitej europejskiej przestrzeni powietrznej pozwoli Europie uzyskać przewagę technologiczną i stać się liderem dronowego transportu ludzi – wyjaśnia Filip Cornelis, dyrektor ds. lotnictwa Komisji Europejskiej.
Dalszy rozwój „małej komunikacji lotniczej”, a więc ruchu dronów i awionetek, to potężne wyzwanie dla rynku.
– Musimy ustanowić ramy prawne dla zastosowań dronów w takich działaniach, jak dostawy paczek, nagłe przypadki medyczne i interwencje policyjne, a także badania naukowe i inspekcje środowiska – podkreślał przedstawiciel Komisji Europejskiej.
Wystawcy i uczestnicy wydarzenia w Madrycie, także polscy przedstawiciele Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, potwierdzają, że powstanie pierwszych na świecie regularnych dronowych linii lotniczych to kwestia przyszłości bliższej niż dalszej.
– Tak jak Uber zrewolucjonizował rynek transportu miejskiego, tak drony mogą zmienić komunikację lotniczą lokalną i regionalną. Dronem z Warszawy do Gdańska? To pomysł na wakacje za kilka lat – opowiada przedstawicielka PAŻP-u.
wyborcza.pl