Dwudniowa manifestacja pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych rozpoczęła się w środę rano pod Sejmem. Pracownicy służby zdrowia przyjechali do Warszawy, by dopilnować posłów. Walczą o podwyżki swoich mizernych pensji.
– Biały personel postanowił pilnować nas, posłów, żebyśmy nie odrzucili poprawek Senatu podwyższających ich wynagrodzenie i uznających posiadane przez nich kwalifikacje – mówi posłanka Anita Kucharska-Dziedzic z Nowej Lewicy. Przyznaje, że sama będzie głosować na „tak”.
– To bardzo przykre, że w czasach szalejącej inflacji i braków kadrowych wśród pielęgniarek i położnych rząd zmusza te osoby do odchodzenia od łóżek pacjentów i wychodzenia na ulice – mówi posłanka. Wśród manifestujących spotkała Bogusławę Kornowicz, pielęgniarkę Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze i członkinię Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Pielęgniarka podobnie jak jej koleżanki z innych województw trzymała w ręku „kartę obserwacji” posła z regionu. Wybrała kartę Kucharskiej-Dziedzic.
– Oczywiście poprę postulaty pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych! Naprawdę nie mamy już czasu, żeby pozwalać sobie na zaniechania w ochronie zdrowia. Czas realnie poprawić jakość opieki i leczenia pacjentów i czas zacząć ich godnie traktować – mówi Kucharska-Dziedzic.
Projekt nowelizacji ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia po znaczących poprawkach Senatu wrócił do Sejmu. Za utrzymaniem senackich poprawek są związki zawodowe. Chcą zaszeregowania pracowników według posiadanych kwalifikacji, podwyższenia wszystkim grupom wskaźnika wzrostu wynagrodzeń i wskazania źródła finansowania podwyżek.
W środę nad nowelą dyskutowali posłowie z sejmowej Komisji Zdrowia, by w czwartek nad nowelą mogli głosować posłowie. Niestety, posłowie komisji odrzucili wszystkie poprawki Senatu. Nowelizację ustawy z ramienia Ministerstwa Zdrowia pilotuje Piotr Bromber, lubuszanin, były dyrektor lubuskiego NFZ, obecnie wiceminister.