To zmora polskich dróg. Nie ma jej w taryfikatorze, ale policja znalazła sposób

To prawdziwa zmora polskich dróg szybkiego ruchu i autostrad. Uporczywa jazda lewym pasem po dwupasmówce irytuje innych kierowców, blokuje ruch i tym samym stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa na drodze. I mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak wysoką grzywnę można za takie przewinienie zapłacić.

Nowy taryfikator mandatów, wprowadzony w życie od 1 stycznia 2022 r., nie ma litości dla kierowców łamiących przepisy drogowe. Szczególnie surowy jest dla tych, którzy przekraczają dozwoloną prędkość, ale nie tylko. Policja zwraca uwagę również na tych, którzy nie przestrzegają przepisów dotyczących ruchu prawostronnego. A taki obowiązuje w naszym kraju, podobnie jak w większości europejskich państw.

 Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo 

Lewy pas służy do wyprzedzania, co oznacza, że po zjechaniu na lewą stronę jezdni i wyprzedzeniu pojazdu jadącego przed nami, należy niezwłocznie wrócić na prawą stronę. Tej zasady nie przestrzega wielu kierowców. Tymczasem przepisy drogowe mówią jasno: „Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może zajmować więcej niż jednego pasa”.

Zgodnie z taryfikatorem może grozić za to wysoki mandat. I chociaż ustawodawca nie sprecyzował tego wykroczenia w przepisach, nie oznacza to, że policja nie będzie za to karać. Jest bowiem „furtka”, zgodnie z którą można zapłacić mandat za wykroczenia przeciwko „innym przepisom ustawy Prawo o ruchu drogowym” (Art. 97 Kodeksu wykroczeń). Grzywna może wynosić od 20 do nawet 3 tys. zł. To znacznie więcej niż przed zmianami, kiedy to maksymalna wysokość grzywny za takie wykroczenie wynosiła 500 zł.

 Dziękujemy, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści 

ONET.PL

Więcej postów