Blisko 240 mld zł kosztowały budżet programy socjalne wprowadzone przez rząd Zjednoczonej Prawicy od 2016 r. — wynika z szacunków Business Insider Polska. Oznacza to mniej więcej tyle, że na 500 plus, 300 plus, bony turystyczne, dodatki dla emerytów czy świadczenia dla matek wydaliśmy równowartość około połowy tegorocznego budżetu.
W 2015 r. PiS szedł do wyborów z kilkoma sztandarowymi postulatami, ale żaden nie dał partii Jarosława Kaczyńskiego takiej przewagi, jak zapowiadane przez ówczesną kandydatkę na premiera Beatę Szydło „500 zł na dziecko”.
Program ten był do tego stopnia przełomowy, że zdaniem analityków praktycznie w pojedynkę zapewnił PiS wygraną. Co więcej, gdyby nie 500 plus, to prawdopodobnie dziś obraz na scenie politycznej byłby zupełnie inny, bo w ostatnich wyborach parlamentarnych partia rządząca otrzymałaby znacznie mniej głosów.
Według wyliczeń analityków Instytutu Badań Strukturalnych PiS mogło dzięki programowi 500 plus liczyć na 2,7 pkt proc. więcej w wyborach parlamentarnych w 2019 r.
Niby niewiele, ale bez tych głosów partia Jarosława Kaczyńskiego nie mogłaby samodzielnie rządzić. Zyskałaby bowiem 225-227 mandatów w wyborach sprzed trzech lat i musiałaby szukać koalicjanta poza Zjednoczoną Prawicą.
500 plus. Prawie 180 mld zł dla rodzin
PiS uczynił ze swojego programu polityczny oręż do tego stopnia, że już żaden polityk nie odważy się na zniesienie tego programu. — Wobec programu 500 plus konsensus jest powszechny i zrozumiały, nikt tego nie będzie zabierał — mówił kilka dni temu szef PO Donald Tusk.
A ile kosztował nas program? Pierwotnie koszty były znacznie niższe. W momencie wprowadzania programu w kwietniu 2016 r. resort rodziny mówił o nieco ponad 20 mld zł rocznie.
Przypomnijmy jednak, że pierwotnie program obowiązywał w zasadzie tylko na drugie i kolejne dziecko. Każdy, kto chciał otrzymać 500 zł również na pierwsze dziecko w rodzinie, musiał udowodnić, że dochód na jedną osobę w gospodarstwie domowym nie przekracza 800 zł. Jeśli w domu jest natomiast dziecko z niepełnosprawnością, to próg był podnoszony do 1200 zł na osobę.
W lutym 2019 r., a więc pół roku przed wyborami parlamentarnymi, prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział, że program zostanie rozszerzony na wszystkie dzieci. Od połowy 2019 r. zniknęły więc progi dochodowe, a pieniądze otrzymują wszyscy, niezależnie od sytuacji dochodowej rodziny.
Dziś koszt programu wzrósł więc do ok. 41 mld zł rocznie. W połowie 2021 r. resort rodziny przyznał, że od początku jego obowiązywania na 500 plus wydaliśmy już 156 mld zł. Gdy dołożymy do tego drugą połowę ubiegłego roku, to zrobi nam się już prawie 180 mld zł.
Dobry start. 6 mld zł na 300 plus
„Młodszym bratem” 500 plus jest program 300 plus, czyli Dobry start. To jednorazowe świadczenie, przysługujące rodzicom dzieci w wieku szkolnym. Pieniądze mają być przeznaczone na zakup wyprawki.
„Świadczenie Dobry start w kwocie 300 zł przysługuje raz w roku na dziecko uczące się w szkole, aż do ukończenia przez nie 20. roku życia. Na dziecko niepełnosprawne, uczące się w szkole, świadczenie przysługuje do ukończenia przez nie 24. roku życia” – czytamy na stronach rządowych.
Wnioski przyjmuje ZUS, a składać je należy od 1 lipca do 30 listopada, więc w okresie rozpoczęcia roku szkolnego. Od 2021 r. wsparcie wypłacane jest tylko w formie bezgotówkowej na konto bankowe.
Po raz pierwszy program zadziałał w 2018 r. W ocenie skutków regulacji czytamy, że roczny koszt 300 plus to ok. 1,44 mld zł. Do końca 2021 r. wydaliśmy więc na ten cel ze wspólnej kasy blisko 6 mld zł.
Kosztowne dodatki dla emerytów. 47 mld zł na „trzynastki” i „czternastki”
Drugim sztandarowym pomysłem, który PiS zaproponował, gdy walczył o reelekcję w 2019 r., były tzw. 13. i 14. emerytury.
Choć sama nazwa może być myląca, bo wcale nie oznacza, że emeryt dostanie jedno świadczenie w ciągu roku „ekstra”, tak jak ma to miejsce w przypadku zatrudnionych w budżetówce.
„Trzynastka” to de facto jednorazowy dodatek w wysokości minimalnej emerytury. Kwota jest identyczna dla wszystkich emerytów, niezależnie od ich normalnego świadczenia. Od 2019 r. otrzymują ją wszyscy seniorzy. Nie ma tu żadnego progu dochodowego.
Z kolei od 2021 r. ZUS wypłacał również 14. emerytury. Tu ponownie zastrzeżenie: kwota nie ma nic wspólnego z comiesięcznym świadczeniem. Jest to równowartość najniższej emerytury, czyli 1250,88 zł brutto w 2021 r. „Czternastki” należały się jednak tylko najuboższym emerytom, bo rząd wprowadził w tym przypadku kryterium dochodowe.
Jak okazało się przed końcem 2021 r., 14. emerytury były wypłacane jednorazowo i w kolejnych latach raczej nie należy się ich spodziewać. Jak tłumaczył rzecznik rządu, takie założenie przyświecało temu świadczeniu od samego początku.
Ile kosztowały nas dodatki dla emerytów? To drugi najbardziej kosztowny program socjalny PiS. W sumie od 2019 r. z budżetu poszło na niego blisko 47 mld zł.
Bony i świadczenia dla matek. W sumie prawie 7 mld zł
Nieco mniej kosztowne były kolejne świadczenia, które polegały de facto na rozdaniu pieniędzy Polakom.
Po pierwsze, specjalne świadczenia dla matek, które wychowały czwórkę lub więcej dzieci i z tego powodu nie pracowały, więc nie uzyskały prawa do minimalnej emerytury.
Dla takich kobiet rząd wprowadził w 2019 r. specjalne świadczenie właśnie w wysokości najniższej krajowej emerytury. Według najnowszych danych trafia ono obecnie do ok. 73 tys. osób.
Koszt? 800 mln zł w roku wprowadzenia (program ruszył od marca) i 900 mln zł rocznie w kolejnych latach. W sumie 2,6 mld zł.
Z kolei w dobie pandemii do Polaków trafił tzw. bon turystyczny. To wypłacone jednorazowo w formie specjalnego bonu 500 zł na wypoczynek krajowy przysługujące na każde dziecko w rodzinie. Można je było wykorzystać w hotelach, placówkach noclegowych czy atrakcjach turystycznych.
Wszystko po to, by wesprzeć pokiereszowaną po okresie najostrzejszych lockdownów branżę turystyczną. Niedawno rząd zdecydował, że pieniądze będzie można wydawać do września 2022 r. Do tej pory termin upływał w marcu 2022 r.
Jeśli wszyscy uprawnieni skorzystają z bonu turystycznego, to będzie on kosztował budżet ok. 4 mld zł.
Idą kolejne programy
W sumie więc na powyższe świadczenia wydaliśmy już blisko 240 mld zł. Ale na tym nie koniec. Od 2022 r. PiS zapowiedział kolejne rozdawanie pieniędzy na różne cele.
Po pierwsze, rodzinny kapitał opiekuńczy. Ten wprowadzony przez Polski Ład program jest kierowany przede wszystkim do rodziców dwójki lub większej liczby dzieci.
W ramach RKO rodzice dzieci od 1 do 3 lat otrzymują 500 zł. Pod warunkiem, że wspomniane dziecko ma już starsze rodzeństwo. Pieniądze przysługują bowiem tylko na drugiego i kolejnego potomka. Kto może liczyć na pieniądze? Wyjaśnialiśmy to w specjalnym poradniku w Business Insider Polska.
Koszt programu? W tym roku ma to być ok. 3,15 mld zł, a w kolejnych 10 latach w sumie blisko 31 mld zł.
I na koniec dodatek osłonowy, czyli pieniądze, które rząd zamierza rozdać, by walczyć z szybko rosnącymi cenami. To element tzw. tarczy antyinflacyjnej. Wątpliwości, co do takiego działania, podnosili w Business Insider Polska ekonomiści, którzy ostrzegali, że takie działania, zamiast przeciwdziałać inflacji, mogą ją jeszcze napędzać.
Komu będzie przysługiwać dodatek? Tym najuboższym rodzinom, w których dochód na osobę nie przekracza 1,5 tys. zł (lub 2,1 tys. zł w gospodarstwach jednoosobowych). Kwota wahać się będzie od 400 zł dla jednoosobowego gospodarstwa domowego, przez 600 zł dla 2- i 3-osobowego, 850 zł dla 4-, 5-osobowego, aż po 1150 zł dla gospodarstwa składającego się minimum z 6 osób.
Rodziny, w których do ogrzewania domu wykorzystywane jest paliwo stałe, mogą liczyć na dodatek o 20 proc. wyższy.
To jednorazowe świadczenie, które zostanie wypłacone w dwóch ratach — do końca marca i do 2 grudnia 2022 r.
Ten sposób walki z drożyzną będzie nas wszystkich kosztować w 2022 r. ok. 4 mld zł, a skorzysta z niego ponad 6 mln rodzin.