Strajk w czołowej polskiej firmie. Stanęły zakłady Solarisa

W poniedziałek o godz. 6 rano rozpoczął się strajk generalny we wszystkich zakładach firmy Solaris, jednego z największych producentów autobusów miejskich w Europie. Związki zawodowe domagają się wyższych wynagrodzeń dla pracowników. Do fabryki w Bolechowie koło Poznania przyjechali posłowie Lewicy.

Strajk generalny ma potrwać do odwołania. Wcześniej w referendum poparło go ponad 90 proc. głosujących pracowników. Domagają się oni podwyżki wynagrodzeń o 800 zł brutto.

Związkowiec: chodziło o pokazanie pracownikom miejsca w szyku

– W ciągu czterech miesięcy rozmów kilkakrotnie wychodziliśmy naprzeciw oczekiwaniom pracodawcy i obniżaliśmy nasze oczekiwania – mówił w poniedziałek rano przed siedzibą Solarisa w Bolechowie Wojciech Jasiński, przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej OPZZ Konfederacja Pracy. – W grudniu i w styczniu byliśmy gotowi podpisać porozumienie na kwotę 400 zł. Władze spółki odrzuciły naszą pokojową ofertę, dlatego ona jest już w tej chwili nieaktualna – dodał.

Zdaniem Jasińskiego pracownicy są zdziwieni postawą spółki w grudniu i na początku stycznia, ponieważ „te 400 zł dla każdego pracownika spółki mieściło się w założeniach budżetowych firmy”.

— Wyciągamy z tego wniosek, że władzom Solarisa (…) chodziło o pokazanie pracownikom ich miejsca w szyku. Chodziło prawdopodobnie o to, ażeby pracownicy nie podnosili głowy i nie dopominali się godnych wynagrodzeń — zaznaczył.

Solaris odpowiada: związki pozorowały chęć rozmów

Rzecznik Solarisa Mateusz Figaszewski mówi, że procesy produkcyjne w zakładach firmy, choć w niektórych obszarach z utrudnieniami, są kontynuowane. Podaje, że wstępnie oszacowana na pierwszej zmianie frekwencja „pokazuje duże zróżnicowanie, jeśli chodzi o absencję w pracy i liczbę osób, które przystąpiły do strajku lub pracy”.

Władze spółki w oświadczeniu zapewniają, że pracodawca „w pełni respektuje prawo organizacji związkowych do podjęcia strajku — z poszanowaniem wszystkich przepisów, w szczególności tych dotyczących możliwości kontynuowania pracy przez pracowników firmy, którzy nie popierają strajku i się do niego nie przyłączają”.

„Wyrażamy głębokie ubolewanie, że strona związkowa zdecydowała się na podjęcie, w naszym odczuciu nieproporcjonalnych działań, jakim jest decyzja o strajku. Od samego początku, na każdym etapie negocjacji, strona związkowa bowiem wykazywała pozorowaną chęć rozmów i wypracowania porozumienia, kończąc jednostronnie poszczególne fazy negocjacji po zaledwie dwóch spotkaniach” – czytamy w oświadczeniu.

Władze spółki piszą, że 14 stycznia wszyscy pracownicy firmy otrzymali podwyżki w wysokości 5 proc. wynagrodzenia – minimum 270 zł brutto, co z premiami oznacza około 340 zł brutto. Ponadto grupa około 800 pracowników bezpośrednio produkcyjnych otrzymała dodatkową podwyżkę – dotyczy to elektryków, spawaczy, lakierników i brygadzistów.

„Polscy pracownicy nie są gorsi niż hiszpańscy”

W poniedziałek rano do strajkujących w siedzibie Solarisa w wielkopolskim Bolechowie przyjechali posłowie Lewicy Adrian Zandberg, Katarzyna Ueberhan i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

— Tu, w Solarisie, ludzie robią autobusy, którymi jeździ cała Europa. Dostają 2900 zł. Polscy pracownicy nie są gorsi niż hiszpańscy! Mają prawo do porządnych płac — mówił Zandberg w zakładach w Bolechowie.

— Wielkie firmy mają rekordowe zyski. Czas, żeby podzieliły się nimi z pracownikami. Tu, w Solarisie, i w całej Polsce! Ten strajk wybuchł, bo firma nie chciała rozmawiać o poważnych podwyżkach. Teraz będzie tracić na skąpstwie. Niech to będzie lekcja dla innych — dodawał, życząc „strajku krótkiego i zwycięskiego”.

Oprócz Bolechowa stanęły także zakłady Solarisa w Poznaniu, Środzie Wielkopolskiej i Kijewie. — U nas w Środzie Wielkopolskiej strajkujemy wszyscy, cała załoga. Pracownicy przyszli do pracy i są na swoich stanowiskach, jednak nie wykonują żadnych czynności związanych z pracą — powiedział „Głosowi Wielkopolskiemu” Leszek Wojtysiak, zastępca przewodniczącego „Solidarności” w Solarisie.

W poniedziałek rano władze firmy nie chciały wpuścić na teren zakładu w Bolechowie przedstawicieli central związkowych OPZZ i Konfederacji pracy — informował obecny na miejscu Adrian Zandberg.

Konfederacja Pracy przypomina, że obowiązek wpuszczenia związkowców na teren zakładu wynika z zaleceń Międzynarodowej Organizacji Pracy.

Spór o podwyżki. Związki zrobiły referendum

W Solarisie od września 2021 r. trwa spór zbiorowy między zarządem firmy a dwoma związkami zawodowymi — Solidarnością i OPZZ Konfederacją Pracy, które chcą podwyżek dla pracowników w wysokości 800 zł brutto. Firma zaproponowała podwyżki w wysokości 5 proc. dla wszystkich pracowników i dodatkowo 450 zł brutto z premiami dla doświadczonych pracowników i 650 zł brutto z premiami dla brygadzistów – relacjonuje „Głos Wielkopolski”.

Wobec braku porozumienia związki zawodowe na początku grudnia zdecydowały się na przeprowadzenie referendum strajkowego. Wzięło w nim udział 51,7 proc. uprawnionych, z czego 92,7 proc. opowiedziało się za strajkiem.

Solaris jest największym w Polsce i jednym z największych w Europie producentów autobusów miejskich. Jego pojazdy są dobrze znane użytkownikom komunikacji publicznej w wielu miastach naszego kraju. W 2020 r. spółka osiągnęła rekordowy zysk w wysokości 108,5 mln zł i rekordowe przychody w wysokości 3,08 mld zł. Jednocześnie stała się europejskim liderem w produkcji autobusów elektrycznych.

Od 2018 r. właścicielem Solarisa jest hiszpańska firma CAF.

ONET.PL

Więcej postów