Poomiędzy kolejnymi informacjami o atakach władzy na sędziów przemknęła informacja o sukcesie społeczeństwa obywatelskiego: listy z poparciem do KRS mają być jawne. Orzekł tak po raz kolejny Naczelny Sąd Administracyjny. A to znaczy też, że nie ma tajemnic władzy, które by się w końcu nie wydały.
Ta sprawa toczy się od momentu, gdy władza podporządkowała sobie w 2018 r. Krajową Radę Sądownictwa. Jej skład jest w całości wybierany przez polityków, ale nadal kandydujący tam sędzia musi pokazać, że popiera go środowisko sędziowskie.
W 2018 r. wobec oporu środowiska sędziowskiego, kandydaci, w większości sędziowie współpracujący ze Zbigniewem Ziobrą i jego ministerstwem, mieli kłopoty ze zgromadzeniem takiego poparcia. Najwięcej kłopotów miał słynny dziś sędzia Maciej Nawacki z Olsztyna, przełożony sędziego Pawła Juszczyszyna.
W trakcie procedury wyborów czworo sędziów ogłosiło, że wycofało Nawackiemu poparcie.
Czy miał więc wymagane 25 podpisów na liście? Przez długi czas Kancelaria Sejmu upierała się, że listy poparcia są chronione przez ustawę o ochronie danych osobowych. Władza wiedziała, co jest na liście. Sędzia wiedział — ale opinia publiczna — nie.
Sędzia Nawacki został do KRS wybrany. KRS decyduje, kto będzie w Polsce sędzią.
Społeczeństwo obywatelskie reaguje
Utajnienie list zaskarżyło wiele organizacji i obywateli oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. W 2020 r. doprowadzili oni do ujawnienia list poparcia. Jedna ze spraw toczyła się przed NSA nadal — i dopiero 11 stycznia 2022 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok.
“Mimo, że saga w sprawie jawności list poparcia dla neo-KRS toczy się od czterech lat, wyrok NSA ma znaczenie także obecnie — mówi dziś OKO.press Patryk Wachowiec. — W najbliższym czasie Sejm podejmie próbę wyboru kolejnej neo-KRSi obywatele też powinni mieć prawo sprawdzić, kto bierze udział w wyborze tego organu.
Jak pokazały już ujawnione listy poparcia, obecna nKRS tworzy wąska grupa sędziów towarzysko i służbowo powiązana z Ministerstwem Sprawiedliwości. Tymczasem NSA w wyroku z 11 stycznia wskazał, że
»poparcie przez sędziego kandydata do Rady wedle nowej procedury jest także elementem wykonywania służby sędziowskiej, co oznacza, że sędzia, który poprał daną kandydaturę, powinien mieć odwagę cywilną, aby się do takiego czynu przyznać” – mówi Patryk Wachowiec.
Wyrok NSA z 11 stycznia 2022 r., który jest efektem jego działań, stwierdza też, że „kwestia wskazania, którzy sędziowie poparli daną osobę, ma również znaczenie kontrolne, ponieważ w ten sposób można ocenić, czy istotnie dany kandydat został poparty przez sędziów, a jeżeli tak to jakich (np. czy pośród popierających były osoby dysponujące wysokim autorytetem moralnym i niebudzącymi wątpliwości kwalifikacjami zawodowymi, czy też np., osoby, które zostały ukarane karą dyscyplinarną) oraz czy kandydat zebrał wytyczającą liczbę podpisów”.
Zużyto w tej sprawie mnóstwo tuszu do drukarek i starto sporo klawiszy komputerowych. Ale wyrok jest. Jest nowy dokument z obszerną argumentacją prawną. I czyni on płonnymi nadzieje, że da się problemy z podpisami schować na zawsze pod dywan. A to ma znaczenie na przyszłość.
Zadziałała ustawa o dostępie do informacji publicznej (obywatel składa wniosek o dane, instytucja odmawia, obywatel idzie do sądu administracyjnego i skarży tę decyzję — sąd rozstrzyga). Los tej ustawy wisi dziś na włosku Julii Przyłębskiej – TK dwukrotnie odwoływał rozprawę. Ustawę zaskarżyła I prezeska SN Małgorzata Manowska. Kiedy TK Przyłębskiej przyzna jej rację, obywatele stracą kolejne prawo. Nie dość więc przypominania, co możemy stracić i co nam ta ustawa daje.
Przy okazji pokazało się, jak ważna jest dla sędziego niezawisłość od władzy i jak szkodliwe tajemnice skrywane przez władzę.
Przez dwa lata władza starała się, by nie ujawnić problemów, jakie z zebraniem podpisów poparcia do KRS miał sędzia Maciej Nawacki. Najpierw były to pogłoski, ale w wyniku wyroków sądów administracyjnych — pogłoski stały się faktami. I postawiły w nowym świetle całą aktywność publiczną sędziego.
Cztery lata użerania się w sądach
W grudniu 2017 r. Sejm zmienił przepisy o Krajowej Radzie Sądownictwa. 15 członków KRS-sędziów na czteroletnią kadencję wybierać miał Sejm — wcześniej wybierały ich środowiska sędziowskie. Nowych kandydatów do KRS mogły zgłaszać grupy 25 sędziów oraz co najmniej dwóch tysięcy obywateli. Dokonany w marcu 2018 r. wybór nowych członków Rady przerwał kadencje dotychczasowych. To nowi mieli wskazywać, kto będzie w Polsce sędzią.
W jednej z nich NSA już w wyroku z 28 czerwca 2019 r. prawomocnie nakazał ujawnienie list poparcia. Ale listy nadal pozostały tajne. W lipcu 2019 r. Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nakazał Kancelarii Sejmu, aby list nie udostępniała, bo może to naruszyć ustawę o ochronie danych osobowych. Tę decyzję PUODO zaskarżył do WSA Rzecznik Praw Obywatelskich — wskazał, że PUODO blokuje wykonanie prawomocnego wyroku NSA. W wyroku z 24 stycznia 2020 r. WSA uchylił decyzję PUODO, a 14 lutego 2020 r. — przedstawił obszerne pisemne uzasadnienie.
Wtedy władza zmieniła zdanie: marszałkini Sejmu Elżbieta Witek opublikowała listy poparcia do działającej od dwóch lat neoKRS. I okazało się, że rzeczywiście były z nimi problemy. Sędziowie-kandydaci podpisywali sobie listy nawzajem. Potwierdziły się podejrzenia, że Maciej Nawacki nie miał kompletnej listy. Zebrał 28 podpisów, w tym swój i żony, ale cztery osoby wycofały się. Nawacki dowodził, że to nie ma znaczenia, bo podpisów nie da się wycofać – tak jak głosu wrzuconego do urny. Ale wątpliwości pozostały, podzielał je nawet przewodniczący nowej KRS.
Jak sędzia Nawacki darł papiery
Listy poparcia do KRS władza pokazała 14 lutego 2020. Dokładnie tydzień wcześniej sędzia Nawacki podarł przed kamerami zgłoszony przez sędziów Sądu Rejonowego w Olsztynie projekt uchwały z apelem o nieutrudnianie czynności służbowych Pawłowi Juszczyszynowi.
Wcześniej sędzia Nawacki uniemożliwił orzekanie Juszczyszynowi za to, że zastosował się on do prawa unijnego. Od tego czasu Nawacki dba, by Juszczyszyn nie wrócił do orzekania, mimo kolejnych wyroków sadów i mimo wątpliwości co do statusu Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która zawiesiła sędziego Juszczyszyna.
To wszystko zdarzyło się, zanim marszałkini Witek ujawniła listy poparcia do KRS. Ale sprawa sędziego Nawackiego toczy się dalej. Ostatnio pisaliśmy o tym tu:
Sprawa podpisów, która — najprawdopodobniej — teraz właśnie się kończy, musiała się do tego przyczynić.
Można też powiedzieć, że dzięki ponadstandardowym staraniom sędziego Nawackiego sędzia Paweł Juszczyszyn został bohaterem i symbolem obrony niezależnego sądownictwa i standardów europejskich.