Ministerstwo obrony Australii zatwierdziło niedawno transakcję zakupu partii czołgów M1A2 SEP v3 Abrams, a więc tej samej wersji, o której pozyskanie w USA wnioskuje Polska. Defence24.pl uzyskał od resortu obrony Australii wyjaśnienia w sprawie kosztów pozyskania i utrzymania tych czołgów, a także zaangażowania lokalnego przemysłu w cyklu życia tych wozów.
Australijski resort obrony poinformował niedawno o zatwierdzeniu wartych łącznie aż 3,5 mld dolarów australijskich (2,5 mld USD, ok. 10 mld PLN) programów związanych z modernizacją floty czołgów podstawowych (Land 907 Phase 2) oraz zakupem wozów wsparcia inżynieryjnego (Land 8160 Phase 1). W ich ramach australijska armia ma otrzymać do 75 czołgów M1A2 SEP v3 Abrams, 29 czołgów saperskich M1150 Assault Breacher Vehicle, 17 mostów samobieżnych M1074 Joint Assault Bridge (co daje łącznie 121 pojazdów na podwoziu Abramsa), a także 6 dodatkowych wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules.
Program ten w fazie zakupu ma być realizowany w trybie FMS. Australia otrzymała stosowną zgodę w kwietniu 2021 roku. Objęła ona 160 „kadłubów/struktur” czołgów M1A1 do przebudowy na nowe pojazdy, obejmujące 75 czołgów Abrams M1A2 SEP v3, 29 czołgów saperskich M1150 oraz 17 mostów samobieżnych M1074, a także dodatkowe 6 wozów zabezpieczenia technicznego Hercules. Australijczycy uzyskali też zgodę na zakup 122 silników AGT-1500, opracowanie i wdrożenie pancerza dostosowanego do ich własnych wymogów, dostawę zdalnie sterowanych stanowisk strzeleckich CROWS-LP, a także pakietu wyposażenia dodatkowego, szkoleń i modyfikacji.
Maksymalna wartość programu w trybie FMS, notyfikowana Kongresowi przez agencję DSCA, wyniosła 1,685 mld USD, a więc znacznie mniej, niż całkowita kwota, jaką Australia przeznaczyła na program Abramsów w budżecie, stanowiąca równowartość około 2,5 mld USD. W odpowiedzi na pytania Defence24.pl rzecznik resortu obrony Australii stwierdził jednak, że kwota 3,5 mld dolarów australijskich oznacza „całość inwestycji rządu Australii w trakcie pozyskania i utrzymania zdolności”. Jest to więc „powodem dla różnicy między kwotami Departamentu Obrony Australii i DSCA”.
Australia zaplanowała w budżecie także koszt cyklu życia czołgów i pozostałego sprzętu. To równowartość około 50 proc. kwoty, o której mówił komunikat agencji DSCA w sprawie umowy na zakup czołgów. Z reguły uznaje się że większość – nawet 60-70 proc. – kosztu cyklu życia ponosi się już w trakcie służby, a nie w momencie zakupu.
Stosunkowo mały udział kosztu cyklu życia może wynikać z kilku czynników, związanych m.in. z metodologią ich obliczenia. Po pierwsze, że pewne elementy wsparcia eksploatacji mogły być kontraktowane w trybie FMS wraz z czołgami, co jest rutynową praktyką. Z kolei obecny plan finansowy w zakresie cyklu życia nie musi uwzględniać ich przyszłych modernizacji (w rodzaju „Mid Life Upgrade”, prowadzonego po 10-15 latach od wdrożenia do służby i obejmującego zupełnie nowe zdolności i nowe wersje), a jedynie środki na utrzymanie wozów w obecnej konfiguracji w służbie.
Sam fakt uwzględnienia kosztu cyklu życia w ramach programu już na etapie zakupu jest zdecydowanie korzystny. Dzięki temu eksploatacja sprzętu, jak i dalsze planowanie modernizacji czy innych zakupów odbywa się na bardziej realnych, przewidywalnych podstawach i unika się „zaskoczenia” wzrostem kosztu eksploatacji czołgów niedługo po ich wprowadzeniu.
Rzecznik resortu obrony Australii dodaje, że „pozyskiwane zdolności czołgów podstawowych i bojowych wozów inżynieryjnych są częścią rodziny pojazdów Abrams, co oznacza że nowe floty pojazdów cechują się kompatybilnością z obecną zdolnością czołgów podstawowych Australijskiej Armii. To pozwala skorzystanie przy wprowadzaniu nowych pojazdów z istniejącej infrastruktury wsparcia, a także na pozyskanie i wsparcie szerokiego zakresu wspólnego wyposażenia wspierającego i części dla czołgów podstawowych i bojowych wozów inżynieryjnych”.
Australia wykorzystuje już bowiem około 59 czołgów M1A1 AIM SA Abrams. Wykorzystanie przygotowanej dla nich infrastruktury ułatwi wprowadzenie nowych maszyn, zapewni też korzyści finansowe. Jak zaznacza rzecznik resortu, rozpoczęto już planowanie w sprawie przyszłości obecnie posiadanych czołgów.
Resort obrony podkreślił też, że już dziś australijski przemysł jest w znacznym stopniu zaangażowany we wsparcie eksploatacji czołgów, w obszarach „wsparcia logistycznego, zarządzania flotą, rutynowych konserwacji, napraw silników, magazynowania i transportu”. Australijskie ministerstwo obrony oczekuje, że udział przemysłowy jeszcze się zwiększy przy nowym zakupie. „Możliwości udziału australijskiego przemysłu w fazie zakupu są ograniczone, gdyż platformy są pozyskiwane poprzez program Rządu Stanów Zjednoczonych Foreign Military Sales” – przyznał rzecznik resortu.
W komunikacie wydanym przy okazji podpisania umowy minister Peter Dutton mówił też, że planuje się ustanowienie w Australii zdolności produkcji amunicji do czołgów Abrams, wspominał również o zaangażowaniu lokalnego przemysłu m.in. w budowę systemów szkoleniowych.
Australia oszacowała więc koszt zakupu i utrzymania w służbie 75 czołgów Abrams i ponad 45 pojazdów wsparcia na tym podwoziu (mosty samobieżne, czołgi saperskie) na równowartość około 10 mld złotych przy obecnym kursie, z czego około 2/3 stanowiła maksymalna wartość transakcji w ramach FMS. Kwota przeznaczona na cały program uwzględnia jednak pewne oszczędności, jakie zapewni Australijczykom wykorzystanie posiadanej już infrastruktury i zaplecza. Zwraca uwagę duża liczba wozów saperskich, co może ułatwić wykorzystanie czołgów w trudnych warunkach terenowych.
Warto zestawić to z innymi dostępnymi informacjami na temat zakupu Abramsów. W końcu 2019 roku umowę międzyrządową dotyczącą tych czołgów podpisał Tajwan, który – w odróżnieniu od Australii – wprowadza te czołgi po raz pierwszy. Wartość umowy międzyrządowej FMS na pozyskanie 108 Abramsów w wersji M1A2T, 14 wozów zabezpieczenia technicznego Hercules M88A2, 16 pojazdów HET wynosi według różnych źródeł od 1,25 do 1,42 mld USD, to jest ok. 63-71 proc. pierwotnej wartości notyfikowanej Kongresowi, wynoszącej 2 mld USD i zarazem równowartość od 5 do 5,6 mld PLN. Obok wymienionych wcześniej pojazdów, obejmuje to też elementy układów napędowych, uzbrojenie, pakiet amunicji i części zamiennych.
To pokazuje, że wartości umów na zakup Abramsów, tak jak i innego sprzętu, mogą się od siebie różnić w zależności od konfiguracji, wersji, ale też tego, w jakim stopniu uwzględniamy koszt cyklu życia w momencie zakupu. Dlatego dokonywanie porównań kontraktów z różnych państw obarczone jest pewnym ryzykiem błędu. To ryzyko trzeba uwzględnić przy dokonywaniu szacunków na bazie otwartych źródeł, dążąc w miarę możliwości do uzyskania porównywalnych danych. Australia wyróżnia się tutaj w pewien sposób, bo w budżecie zaplanowano istotne środki także na utrzymanie czołgów w służbie już po ich zakupie, a ich wartość została podana do publicznej wiadomości. Powtórzmy – to korzystne rozwiązanie z punktu widzenia planowania, zapewniające stabilność finansowania w cyklu życia sprzętu wojskowego.
Czołgi typu M1A2 Abrams SEPv3 planuje zakupić także Polska. Mowa o 250 maszynach, wraz z pewną liczbą mostów M1074 (na podwoziu Abramsa), wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules oraz wozami dowodzenia i zabezpieczenia medycznego (te mogą trafić na krajowe podwozia). Na cały program wyposażenia Sił Zbrojnych RP w te czołgi (uwzględniając umowę FMS, ale także np. infrastrukturę, i zapewne elementy systemu wsparcia) wstępnie planuje się przeznaczyć 23,3 mld zł do 2026 roku.
Czy ta kwota będzie wystarczająca? Trudno jednoznacznie ocenić. Można postawić tezę, nie różni się ona o rząd wielkości od tej wydanej przez innych użytkowników Abramsów i pojazdów na ich bazie, jeśli uwzględnimy że Tajwan zdecydował się na czołgi starszej wersji, a Australia w swoim planowaniu wzięła pod uwagę koszt cyklu życia, „obniżony” jednak dzięki wykorzystaniu istniejącej infrastruktury. Na koszt polskiego zakupu Abramsów – o ile do niego dojdzie, po wcześniejszym wyrażeniu zgody przez Kongres i Departament Stanu – mogą wpłynąć też wahania kursów walut oraz sposób kwalifikacji płatności podatku VAT, odprowadzanych przy zakupach międzyrządowych bezpośrednio do Urzędu Skarbowego, w momencie dostawy sprzętu.
Jedno jest pewne. Przykład Australii pokazuje dobitnie po raz kolejny, że istotną część kosztów utrzymania sprzętu (czy jego późniejszej modernizacji) można inwestować we własny przemysł nawet, jeśli nie uczestniczy on w produkcji tego wyposażenia. A koszt cyklu życia stanowi ważną część (uwzględniając przyszłe modernizacje, nawet większość) wydatków, jakie trzeba będzie ponieść w trakcie służby danego sprzętu. Dlatego w każdym wypadku, również przy zakupie Abramsów, trzeba zadbać o ustanowienie krajowego potencjału do obsługi, remontów, ale też przyszłych modernizacji i modyfikacji czołgów oraz towarzyszącego im wyposażenia.