Od lutego mamy kolejne obniżki podatków (m.in. na paliwo, gaz, żywność), by złagodzić skutki inflacji dla obywateli. Tym razem do lipca. Nie usuwa to przyczyn wysokich cen, spłaszcza szczyt tego cyklu inflacyjnego, ale go wydłuża. Czy część obniżek zostanie z nami na dłużej?
Mamy nową tarczę antyinflacyjną. Na konferencji prasowej w siedzibie Kancelarii Premiera ogłosił ją Mateusz Morawiecki. Rząd chce łagodzić skutki wysokiej inflacji dla obywateli. Co tym razem przygotował rząd?
- 0 proc. VAT na gaz;
- 5 proc. VAT na prąd;
- 5 proc. VAT na ciepło;
- 8 proc. VAT na paliwo;
- 0 proc. VAT na nawozy;
- 0 proc. VAT na żywność.
Czyli mamy przede wszystkim obniżkę podatków. Nowe stawki mają obowiązywać do lipca 2022 roku. Tam, gdzie obniżka była częścią pierwszej tarczy antyinflacyjnej (np. prąd), mamy przedłużenie o kolejne cztery miesiące.
Dodatkowo mamy też próbę rozwiązania problemu kilkusetprocentowych podwyżek gazu – o tym dalej w tekście.
Tarcza antyinflacyjna czy proinflacyjna?
Komentując grudniowy odczyt inflacji w OKO.press dr Wojciech Paczos, makroekonomista z Cardiff University i Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, mówił: „Tarcza w głównej mierze będzie łagodzić skutki inflacji, ale ona w żaden sposób nie uderza w przyczyny inflacji. Obniżka VAT-u i akcyzy może mieć chwilowy i łagodzący wpływ na poziom cen, ale nie na inflację. Inflacja to jest tempo wzrostu poziomu cen. Natomiast obniżki podatków i wzrost wydatków, a z tego składa się Tarcza, to są działania ekspansywne, a nie restrykcyjne. One nie hamują inflacji, wręcz przeciwnie”.
Będziemy mieli więc do czynienia z obniżką cen (paliwa, żywności) w okresie obowiązywania niższych stawek podatków. Po tym okresie ceny podskoczą do góry. A pamiętajmy, że inflacja to wskaźnik pokazujący zmiany rok do roku. Inflacja w wysokości 8,6 proc. w grudniu 2021 oznacza, że ceny wzrosły o 8,6 proc. w stosunku do grudnia 2020. Czyli niższe ceny np. w marcu 2022 spowodowane czasową obniżką podatków oznaczają wyższą niż początkowo prognozowano inflację w marcu 2023 roku – bo startować będziemy z nieco niższego pułapu. Bo – tak jak mówi powyżej dr Paczos – obniżka podatków w żaden sposób nie wpływa na przyczyny inflacji. A więc tarcze „spłaszczają” inflację. Obniżają jej szczyt, ale wydłużają czas trwania stosunkowo wysokich odczytów.
Tak widzi to też ekonomista Mateusz Urban z ośrodka analitycznego Oxford Economics”.
„Zmiany VAT przesuwają nam tylko ten szczyt inflacji (w zasadzie go wywłaszczając). Niższy VAT wspiera konsumpcję i tym samym popyt, więc inne ceny (poza paliwami) będą pod presją na wzrosty. Czyli tzw. inflacja bazowa (po wyłączeniu najbardziej zmiennych cen energii i żywności) będzie wyższa niż bez tarcz” – komentuje ekspert dla OKO.press.
Obniżki tymczasowe?
Sytuacja znów się zmieni, jeśli rząd za kilka miesięcy znów zdecyduje się wydłużyć obniżki, lub ich część wpisać na stałe do systemu podatkowego. Wydaje się to wątpliwe, bo takie podwyżki sporo kosztują skarb państwa. W samym przypadku cen żywności premier na konferencji powiedział o 6-7 mld złotych. Premier powiedział, że wszystkie obniżki to już 15-20 mld złotych dla budżetu. Rozszerzenie ich na cały rok najpewniej kosztowałoby około 40 mld złotych — to mniej więcej tyle, ile np. przez rok kosztuje program 500+.
Ale z drugiej strony – im dłużej obowiązywać będą obniżone stawki, tym bliżej będzie do kolejnych wyborów. Powrót do wcześniejszych stawek pozwoli opozycji powtarzać w kółko, że za wyższe ceny odpowiedzialny jest rząd PiS. Być może więc czekają nas nowe, pośrednie stawki? Albo rząd rzeczywiście pozostawi zerowy VAT na żywność, pokrywając brakujące w budżecie środki pozabudżetowo – przez fundusze celowe? To jednak czynnik proinflacyjny. Jeśli PiS chce zachować wciąż wysokie poparcie, partię czeka ciężki orzech do zgryzienia.
Unia przymyka oko
Obniżka VAT na żywność do zera jest wciąż niezgodna z unijną dyrektywą VAT. Ale unijni urzędnicy pracują nad jej zmianą, aby takie obniżki umożliwić, zmiany w prawie powinny pojawić się tej wiosny. Komisja Europejska już zapowiedziała, że ze względu na nadzwyczajną sytuację z inflacją, będzie przymykać oczy, gdy ktoś VAT na żywność obniży wcześniej. Tutaj polski rząd nie musi się więc obawiać kar.
Co na to sprzedawcy
„Z punktu widzenia polityki antyinflacyjnej obniżka VAT jest posunięciem wątpliwym” – komentował dla OKO.press w grudniu 2021 dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.
Pojawia się też problem tego, jak zareagują sklepy. Bo obniżka VAT w wolnorynkowych warunkach nie oznacza automatycznego obniżenia cen. Sklepy mogą np. skorzystać z tej sytuacji i nieco podnieść swoje marże. Zauważa to sam premier i na konferencji apelował: „Dbajmy o to, by rzeczywiście do tego doszło, pilnujmy cen, czy sklepikarze, handlowcy doprowadzą do obniżki cen”.
Na ten sam problem zwracają uwagę analitycy banku ING w krótkim komentarzu na Twitterze. Według nich to obniżka VAT na żywność może mieć największy wpływ na wskaźnik inflacji, pod warunkiem, że sprzedawcy ją uwzględnią. Stąd w swojej prognozie podają dużą rozpiętość wpływu obniżki VAT na żywność na ewentualną zmianę wskaźnika inflacji – między 0,4 a 0,8 punktu procentowego.
Dr hab. Michał Myck w rozmowie z OKO.press zwracał uwagę: „Tam, gdzie sklepy konkurują poziomem cen, niższy VAT może faktycznie przynajmniej chwilowo oznaczać niższe ceny produktów.
Jednak jeśli tak się stanie, pojawi się pytanie, co zrobią konsumenci z pieniędzmi, które w ten sposób zaoszczędzą – czy kupią więcej jedzenia, czy kupią coś innego, czy może zaoszczędzą. Jeśli wydadzą – a jest to bardzo prawdopodobne w warunkach inflacyjnych – to będzie to znów impuls to wyższych cen”.
Walka z kilkusetprocentowymi podwyżkami cen gazu
Na tej samej konferencji ogłoszono też założenia nowej ustawy gazowej. Przypomnijmy: z początkiem stycznia wiele wspólnot mieszkaniowych zorientowało się, że zamiast regulowanej przez Urząd Regulacji Energetyki podwyżki o 54 proc., muszą szykować się na kilkukrotne wzrosty cen gazu. Tam, gdzie mieszkania czy instytucje używają gazu do ogrzewania, był to prawdziwy dramat. O chaosie cenowym pisaliśmy w OKO.press:
„Temat obywateli mieszkających we wspólnotach mieszkaniowych i spółdzielniach. Postanowiliśmy zareagować szybko. Nie jest winą obywatela, że zarządca spółdzielni czy wspólnoty nie złożył wniosku. Z automatu każda spółdzielnia i każda wspólnota będzie korzystała z taryfy z wyrównaniem od 1 stycznia. Nie wymaga to żadnych oświadczeń” – mówiła na konferencji prasowej ministerka klimatu Anna Moskwa.
Ustawa rozszerza chronioną przez URE taryfę na opiekę zdrowotną, społeczną, noclegownie, oświatę, uczelnie, żłobki, kościoły, kulturę, archiwa i Ochotnicze Straże Pożarne.
Rząd przekonuje, że chronione taryfy obowiązywać będą wstecz — od 1 stycznia 2022 roku. Jeżeli ktoś otrzymał już rachunek z kilkusetprocentową podwyżką, otrzyma wyrównanie.
System rekompensat dla sprzedawców gazu ma kosztować na 10 mld złotych. Do 6,5 mld złotych będzie pochodziło ze sprzedaży praw do emisji CO2, reszta ma się znaleźć w Funduszu Przeciwdziałania Covid-19. Czyli funduszu celowym, który funkcjonuje poza budżetem państwa kontrolowanym przez Sejm. To kolejny element, gdzie PiS zmniejsza demokratyczną kontrolę nad wydatkami państwowymi. Szczególnie że sprzedawcy gazu nie mają przecież nic wspólnego z Covid-19.
Rynek częściowo regulowany
„Rozszerzenie taryf pokazuje, że wizja całkowicie zliberalizowanego rynku energii i gazu nie zawsze się sprawdza” – komentuje rozszerzenie taryf na gaz Bartłomiej Derski, redaktor naczelny portalu wysokienapięcie.pl.
„W przypadku szoków cenowych pewien zakres kontroli cen może być przydatny. Dobrze, że taryfę rozszerzono, bo bez tego sytuacja instytucji byłaby fatalna.
Oczywiście można dywagować, czy instytucje te nie powinny przyłożyć więcej uwagi do zarządzania energią i jej zakupem. Bo teoretycznie na początku zeszłego roku mogły zagwarantować sobie ceny energii lub gazu na ten rok po dużo niższych stawkach. Niestety instytucje bardzo często zamawiają energię pod koniec roku, gdy ceny zwykle są wyższe. Ale nikt nie spodziewał się tak gigantycznych wzrostów na rynkach w Europie i w połowie świata” – mówi OKO.press Derski.
Co z kolejnymi latami? Czy szok cenowy na rynku gazu wymusza na nas zreformowanie systemu opłat za gaz?
Derski: „Być może warto zastanowić się nad zmianą systemu taryfowania, by te taryfy nie odzwierciedlały wyłącznie kosztów dostarczenia towaru, tak jak to jest dzisiaj, ale żeby uwzględniały wyższą marżę. W ten sposób dajemy kotwicę cenową w przypadku drastycznych podwyżek rynkowych, ale tez zostawiamy przestrzeń do konkurencji. Dzisiaj taryfy i na energię elektryczną i na gaz nie dają żadnej przestrzeni do konkurencji”.