Z wypowiedzi Premiera wynika, że Polski Ład adresowany jest głównie do polskiej klasy średniej. Prawdopodobnie kryje się za tym chęć poszerzenia elektoratu Zjednoczonej Prawicy. To będzie trudne, biorąc pod uwagę, że jednym z atrybutów klasy średniej jest filozofia życiowa, która jest w wielu płaszczyznach odmienna od tego, co proponuje obóz rządzący – mówi w rozmowie z Faktem wybitny socjolog prof. Henryk Domański
Fakt: Czy podziela pan opinię premiera Mateusza Morawieckiego, że Polski Ład pomoże klasie średniej stanąć na nogi po pandemii?
Prof. Henryk Domański: To zależy od tego, jak ten program będzie realizowany, czy rzeczywiście te obietnice zostaną spełnione. Jeżeli tak, to prawdopodobnie skorzystają na nim w większym stopniu kategorie o wyższym statusie, które mogą być polskim odpowiednikiem klasy średniej, niż kategorie lokujące się na dole hierarchii społecznej. A to one do tej pory były adresatem programów socjalnych rządu.
Sądzę, że Polski Ład ma w pewnej mierze przeorientować politykę kierowaną do społeczeństwa, dostosować ją do potrzeb kategorii lokujących się na wyższych szczeblach hierarchii społecznej. Chodzi o to, by ludzie, którzy zasługują na zajmowanie wysokich pozycji zawodowych i stanowisk z racji posiadania odpowiednich kompetencji i kwalifikacji, czyli cech predysponujących do otrzymywania odpowiednich „nagród” byli rzeczywiście odpowiednio wynagradzani. A to ma przyczyniać się do budowania społeczeństwa klasy średniej, które wynagradza za „własne” zasługi.
Jak można by opisać obecną polską klasę średnią?
– Najbardziej wymiernym wskaźnikiem przynależności do klasy średniej jest pozycja zawodowa. Są to głównie pracownicy umysłowi wyższego szczebla, których można nazywać specjalistami czy też „nową” inteligencją oraz właściciele firm. Z zajmowaniem tych pozycji związane są stosunkowo wysokie dochody. Konsekwencją tego jest określony styl życia np. upodobanie do korzystania z tzw. wyższej kultury, chodzenie do opery czy filharmonii, czytanie określonych książek, gazet, interesowanie się polityką, częstsze chodzenie na wybory, również posyłanie dzieci na dobre uczelnie, jeżdżenie drogimi samochodami. Są to ludzie, będący napędową siłą rozwoju i modernizacji, najbardziej efektywni, produktywni i dostosowani do systemu rynkowego. Dlatego wynagradzanie ich musi być sprawiedliwe. A równocześnie suma tych wszystkich cech powinna sprzyjać poprawieniu sytuacji całego społeczeństwa na zasadzie synergii. Klasa średnia powinna też dostarczać poczucia sukcesu, podnosić samoocenę, satysfakcję z życia. Ma zatem mobilizować innych do indywidualnego wysiłku – na zasadzie, że kto jest w klasie średniej, sam do tego doszedł. Tego typu postawy zaczynają się w Polsce dopiero kształtować.
Czyli jesteśmy dopiero na progu procesu kształtowania się klasy średniej, w której szczególne znaczenie ma etos pracy. Ciągle jesteśmy więc daleko za krajami Zachodu.
– Klasa średnia zaczęła się kształtować ok. XVII w. w Anglii i Niderlandach. Od samego początku, tj. od przechodzenia systemu feudalnego na tory gospodarki rynkowej, były to „nowe” kategorie zawodowe (głównie mieszczaństwo), które wyróżniały się przedsiębiorczością, kwalifikacjami zawodowymi, dążeniem do sukcesu ekonomicznego, oraz rosnącymi potrzebami w zakresie konsumpcji i kreowania popytu, co sprzyjało rozwojowi stosunków rynkowych. „Klasa średnia” była czymś ożywczym i nowym, w porównaniu z magnaterią, szlachtą i chłopstwem. W rozwiniętej demokracji rynkowej klasa średnia jest jednym z wzorów do naśladowania, a rządy i politycy krajów zachodnich odwołują się do niej. A więc tam dokonywało się to na przestrzeni stuleci. U nas dopiero się zaczyna, ale w przyspieszonym tempie i np. pod względem poziomu zamożności mierzonego dochodem na osobę w rodzinie, co jest jednym z wyznaczników klasy średniej. Jesteśmy już lepsi niż Grecy czy Portugalczycy, jak wskazują dane GUS.
W czasach PRL ludzie, których dziś można by uznać za przedstawicieli klasy średniej, byli przez propagandę określani mianem badylarzy, prywaciarzy. Raczej deprecjonowano tę grupę. Mam wrażenie, że w ciągu ostatnich lat też nie było dla niej dobrej aury.
– Właściciele w PRL nie byli „klasą średnią”, bo nie spełniali żadnego z tych warunków, które wymieniłem. Z perspektywy struktury zawodowej, która jest najlepszym odzwierciedleniem podziałów społecznych, odpowiednikiem „klasy średniej” byli wtedy raczej pracownicy umysłowi wyższego szczebla nazywani w krajach zachodnich „specjalistami”, a w Polsce „inteligencją”. W krajach zachodnich jest to dominujące ogniwo klasy średniej i jeżeli będzie się ona u nas kształtować, to będą to lekarze, prawnicy, inżynierowie, specjaliści od reklamy, dziennikarze, naukowcy, menedżerowie, nauczyciele szkół średnich, eksperci.
A ludzie prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą?
– Tak, oni reprezentują tzw. „starą” klasę średnią, która dysponuje własnością, głównie kapitałem ekonomicznym, a więc możliwością decydowania o własnym losie. Niemniej, jak w każdym społeczeństwie rynkowym, w klasie średniej dominują „nowi” inteligenci. Posiadanie tych atrybutów, nie oznacza automatycznego przejmowania charakterystycznych dla klasy średniej orientacji, takich jak skłonność do polegania na sobie, samodyscyplina, oszczędność i zapobiegliwość. Barierą rozwoju tych postaw są dalszym ciągu stosunkowo niskie dochody i utrzymywanie etosu inteligenckiego, w którym ofiarność społeczna i uzurpowanie sobie roli mentora, zwalniają od pragmatycznego podejścia do życia. Nie zmienia to faktu, że reprezentanci tej kategorii kierują się zasadami racjonalności rynkowej, czego przykładem może być inwestowanie w edukację swych dzieci i podporządkowywanie temu celowi rytmu funkcjonowania rodziny. Jak na razie specjaliści stają się bardziej „nowymi inteligentami”, wykonującymi złożone role zawodowe i reprezentującymi postawy, które upodobniają ich do pozycji specjalistów w krajach zachodnich.
Jakby pan ocenił siłę polityczną klasy średniej? Jakie ma ona poglądy polityczne?
– Ze wszystkich znanych mi badań wynika jednoznacznie, że „potencjalna” klasa średnia, zarówno specjaliści, jak właściciele firm – poza rolnictwem – nadreprezentowana jest w elektoracie Platformy Obywatelskiej i Polski 2050 Szymona Hołowni.
Czy Polski Ład, jeśli wpłynie korzystnie na sytuację klasy średniej, przyciągnie ją do PiS-u? Czy zmieni jej poglądy?
– Z wypowiedzi premiera wynika, że Polski Ład adresowany jest głównie do polskiej klasy średniej. Z jednej strony chodzi o to, żeby stymulować w ten sposób procesy wzrostu gospodarczego przez motywowanie ludzi przedsiębiorczych, innowacyjnych, z wysokimi kwalifikacjami do inwestowania w siebie w celu przyspieszenia procesów modernizacji. Z drugiej strony – prawdopodobnie kryje się za tym chęć poszerzenia elektoratu Zjednoczonej Prawicy, głównie przez przyciągnięcie do PiS zwolenników PO i ruchu Hołowni. To drugie będzie znacznie trudniejsze, biorąc pod uwagę, że jednym z atrybutów klasy średniej jest określona filozofia życiowa, która jest w wielu płaszczyznach odmienna od tego, co proponuje obóz rządzący. Czym innym będzie więc uzyskiwanie korzyści ekonomicznych wynikających z Polskiego Ładu, a czym innym głosowanie na Prawo i Sprawiedliwość.
Rozmawiał Andrzej Kaniewski
Prof. Henryk Domański
Prof. Henryk Domański
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Facebook Twitter