Starcie żołnierzy i fotoreporterów poza strefą stanu wyjątkowego. Minister Błaszczak postanowił wynagrodzić tych pierwszych

Mariusz Błaszczak skomentował zatrzymanie dwóch fotoreporterów w Wiejkach (woj. podlaskie). Mężczyźni, jak wynika z relacji Press Club Polska, zostali zaatakowani przez wojsko poza strefą stanu wyjątkowego. Do zdarzenia odniósł się szef MON, Mariusz Błaszczak. Jak skomentował całą sytuację?

Przypomnijmy, we wtorek wojsko w asyście policji interweniowało wobec trzech fotoreporterów, którzy fotografowali tymczasową bazę wojskową w Wiejkach (Podlaskie). Jak tłumaczył dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski, żołnierze zobaczyli „trzech mężczyzn, którzy się czają, są zamaskowani, w ciemnych kurtkach”.

Jak zaznaczył, mężczyźni nie reagowali na wezwanie zatrzymania, nie mieli żadnych oznaczeń, kim są, nie chcieli za bardzo rozmawiać. Gen. Piotrowski stwierdził też, że byli zamaskowani, a po zdjęciu masek „okazało się, że dwóch ma zarost, co w warunkach ograniczonej widoczności można różnie odebrać”. Jak dodał, mieli przy sobie też „jakiś sprzęt optyczny”.

Innego zdania są przedstawiciele Press Club Polska. Jak przekazali w oświadczeniu, „grupa osób w mundurach Wojska Polskiego zaatakowała trzech fotoreporterów”, którzy wykonywali swoje obowiązki dziennikarskie. Na podstawie relacji fotoreporterów podano, że „przed wykonaniem zdjęć dokumentujących obecność wojska w rejonie miejscowości Wiejki (…) podeszli do bramy, przedstawili się wartownikowi jako dziennikarze i uprzedzili, że będą z zewnątrz wykonywać fotografie”.

W oświadczeniu przesłanym redakcji Fakt Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdza, że taka sytuacja we wtorek miała miejsce. Biuro prasowe MON zapewnia jednak, że wojskowi nie stosowali przemocy. Poniżej przytaczamy pełną treść przesłanego nam oświadczenia:

„Nie zgadzamy się na używanie takich określeń jak: „żołnierze zaatakowali fotoreporterów i byli wyjątkowo agresywni”. Wojskowi nie stosowali przemocy.

Z relacji żołnierzy wynika, że we wtorek po południu żołnierze stacjonujący w obozowisku w miejscowości Wiejki zauważyli trzy zamaskowane osoby fotografujące obozowisko i żołnierzy. Obozowisko jest ochraniane przez posterunki i patrole.

Osoby te chodziły wzdłuż obozowiska, miały na twarzy białe maski, założone kaptury na głowach, nie posiadały żadnych oznaczeń zewnętrznych świadczących o tym, że są dziennikarzami. Na pojeździe również nie było żadnych oznaczeń świadczących, że jest to pojazd dziennikarzy. Na wezwanie do zaprzestania fotografowania panowie udali się do pojazdu i próbowali odjechać. W międzyczasie zostały powiadomione odpowiednie służby, w tym policja. Żołnierze otrzymali polecenie zatrzymania tych osób do wyjaśnienia sprawy przez uprawniony organ. Osoby te okazały dokumenty potwierdzające tożsamość, jednak legitymacje prasowe okazały dopiero po pewnym czasie.

Do zdarzenia z udziałem fotoreporterów odniósł się Mariusz Błaszczak. Szef MON poinformował, że podziękował żołnierzom za ich czujność. – Ci żołnierze dostali ode mnie nagrodę w sensie takim, że pochwaliłem ich za zachowanie – powiedział.

– Obowiązkiem tych, którzy stoją na warcie, jest zapewnienie bezpieczeństwa. Obowiązkiem ich jest wykazywanie stanowczości. Oni nie mogą być otwarci na to, że trzech jegomości, którzy są zamaskowani, skrada się do obozu. Oni mają stanowczo zareagować i stanowczo zareagowali – podkreślał.

Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 34 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu. Do 2 grudnia – w związku z presją migracyjną – w przygranicznym pasie z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy.

FAKT.PL

Więcej postów