Na granicy postrzelił się śmiertelnie żołnierz. Czy to jest pierwsza ofiara nowego systemu szkolenia ochotnika do służby zawodowej? Wojsko ponad rok temu skróciło służbę wojskową z trzech miesięcy do 27 dni. O zagrożeniach ze skracaniem do absurdu szkolenia młodego żołnierza oraz pomysłach na rekruta i fikcji w Wojskowych Centrach Rekrutacji wielokrotnie poruszałem w swoich felietonach.
Skąpe relacje prasowe niosą informacje, że dziewiętnastoletni polski żołnierz zginął w trakcie służby przy granicy z Białorusią. Tragedia wydarzyła się w pobliżu Hajnówki, w wyniku postrzału z broni służbowej, w okolicznościach, które nie zostały ujawnione. Nieszczęśliwe zdarzenie jak podaje w oświadczeniu dowódca 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej miało miejsce w sobotę 13 listopada w obszarze realizacji działań w obrębie granicy polsko-białoruskiej.
– Według wstępnych ustaleń doszło do wystrzału z broni służbowej, w wyniku którego nastąpiła śmierć żołnierza, a w zdarzeniu nie uczestniczyły osoby trzecie. – dodaje w oświadczeniu gen. bryg. Dariusz Kosowski, dowódca 17. WBZ.
Zmarły został skierowany do służby na pograniczu ponad tydzień temu. Żołnierz pełnił służbę w ramach odwodu, tj. nie realizował zadań bezpośrednio przy granicy polsko – białoruskiej. Wojsko otoczyło jego rodzinę opieką psychologiczną. Śledztwo w tej sprawie jest prowadzone przez żandarmerię wojskową pod nadzorem prokuratury z Białegostoku.
Tyle można się dowiedzieć z medialnych relacji i oficjalnego komunikatu jak to określono o „nieszczęśliwym zdarzeniu” w wyniku którego śmierć poniósł żołnierz 17 WBZ.
Czy prokuratura zbada postrzał z broni służbowej to wynik skracania służby wojskowej? Wątpię. Czy sprawdzi przygotowanie żołnierza do pełnienia służby wartowniczej? Też wątpię. Czy ktoś przypadkiem nie powinien poczuć się do odpowiedzialności za tę śmierć? Cóż prokuratura będzie badać wypadek, by jak zwykle w takich przypadkach po czasie wydać – jak podejrzewam – cichy komunikat o umorzeniu sprawy.
Jeśli w rzeczywistości to dziewiętnastolatek (uwaga, bo niebawem może usłyszymy dementi) to niestety jest to żołnierz po miesięcznym szkoleniu. Tu nasuwa się pytanie: ile ten żołnierz miał służby zawodowej? I czy przypadkiem nie został „wepchnięty” przez nowy system rekrutacji do służby zawodowej już podczas pełnienia służby przygotowawczej? Niestety takie pytania się nasuwają po absurdach i pomysłach ze skracaniem służby wojskowej.
Tak więc niestety, czy to jest pierwsza ofiara miesięcznego szkolenia? Raczej nie. Jak wielokrotnie pisałem nigdzie na świecie nie ma miesięcznego szkolenia rekruta, by takiego kandydata powołać do służby zawodowej. Po raporcie NIK z maja 2020 roku w sprawie szkolenia żołnierzy, gdzie stwierdzono, że „Żołnierze są źle szkoleni”. Minister Mariusz Błaszczak powołuje swoją decyzją specjalne Biuro do spraw Programu „Zostań Żołnierzem Rzeczypospolitej”, które od września 2020 roku skraca służbę i szkolenie podstawowe z trzech miesięcy do 27 dni.
Dobrym przykładem oddającym obecną rzeczywistość wyszkolenia polskiego żołnierza może być komentarz jednego z dziennikarzy po opublikowaniu na antenie TVP prezentacji z posługiwania się pistoletem VIS 100 przez żołnierza 18 Dywizji Zmechanizowanej. Z tej nowej broni korzystają od roku terytorialsi i wojska operacyjne. W kadrze widać wojskowego, który ładuje VIS-a. Problem w tym, że robi to trzymając za lufę pistoletu. Co więcej, broń ma skierowaną w swoją stronę. Dziennikarz Dominik Cwikła tak to skwitował na Twitterze – „«Polska wstaje z kolan». Krwiożerczemu rosyjskiemu najeźdźcy wystawimy żołnierzy, którzy ładują pistolet nie tylko z palcem na spuście, ale do tego z lufą skierowaną w swoją stronę”. Dokładając do takiego obrazka miesięczne szkolenie skazujemy żołnierzy na wypadki, a w przypadku wojny na szybką śmierć. O tym problemie pisałem przy okazji w artykule pt.: Czy Wojskowe Centra Rekrutacji, z herbatką i paluszkami są nowym sposobem na rekruta?
Zapowiedzi następnej reformy rodzą następne pytania. Z jednej skrajności wpadamy w drugą, bo pojawiły się nowe pomysły Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka, bo ochotnicza zasadnicza służba wojskowa ma trwać 12 miesięcy? A obowiązkowa zgodnie z planowaną ustawą zasadnicza służba wojskowa 9 miesięcy? To dla mnie jakiś brak konsekwencji i jakiś absurd w szkoleniu.
O nowych pomysłach dowiedzieliśmy się 26 października br. na 24 slajdach przedstawiono wizje wielkiej armii i fantastyczne pomysły. Propaganda robi swoje, bo media podchwyciły tylko ładne obrazki. Niestety, czytając nową ustawę o obronie ojczyzny, trzeba stwierdzić, że jest to gniot. Jak można z 14 ustaw zrobić jedną? Rozumiem, z dwóch może trzech, to by się kupy trzymało. Tak, to stworzono molocha na prawie 800 stronach, którego nawet na ekranie komputera ciężko przekręcić a co tu dopiero wydrukować. A ile to arcydzieło będzie miało aktów wykonawczych? Które zasadniczo tak naprawdę określą zamiar ministerstwa.
Ze skracania mamy nagle wydłużanie służby i jakieś dziwne slogany o zasadniczej służbie wojskowej. To przywracanie nazewnictwa w szkoleniu ochotnika ma chyba działać na podświadomość społeczeństwa i polityków. Zgodnie z ustawą ochotnik będzie miał do odbycia miesiąc szkolenia podstawowego, ale już jedenaście miesięcy specjalistycznego. Zamysł jest taki, by po miesiącu takiemu kandydatowi podsuwać umowę do podpisu i wiązać go z dalszą służbą za uposażenie szeregowego. Jest to swoisty straszak do zwrotu pieniędzy przed zwolnieniem w trakcie szkolenia.
Slajdy slajdami, ale cała konferencja była tylko dobrze wyreżyserowanym przedstawieniem nie projektu ustawy tylko jej propozycji. Jak się okazuje cały ten dokument przygotował „tajny” zespół powołany przez ministra Mariusza Błaszczaka. Po wielkim zaskoczeniu środowiska wojskowego w ekspresowym tempie zażądano od podległych instytucji poprawek do dokumentu. Projekt ustawy o obronie ojczyzny na światło dzienne wypłynął w dniu 12 listopada br.
W tym całym szumie medialnym o rewelacjach a raczej następnym szykowanym bałaganie przez polityków, ciekawi minie co to za specjaliści przygotowywali ten dokument. Być może ministerstwo ujawni tożsamość tych osób. Ponadto zastanawiające jest jakie zmiany zostały wniesione do dokumentu, a jakie zostały odrzucone przez zgłaszające instytucje, przede wszystkim przez Biuro Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych.
Niestety nowa ustawa – w mojej ocenie – to chwilowy paraliż państwa, likwidacja administracji wojskowej i wojskowych pracowni psychologicznych oraz tworzenie w ich miejsce Wojskowych Centrów Rekrutacji. Jest też przerzucanie zadań na administracje publiczną, chaos w zarządzaniu kryzysowym, umacnianie w strukturach państwa WOT, a także niejasne zmiany w odprawach i należnościach żołnierzy zawodowych przy odejściu do cywila. Także skracanie służby wojskowej to jest nic przy tej ustawie, bo może się okazać w niedalekiej przyszłości, że wojsko będziemy mieli na papierze. A tymczasem „wróg u bram” …