Polskie i białoruskie służby grają w ping ponga tymi ludźmi (migrantami), utratą ich zdrowia czy życia – mówi nam w Sejmie poseł Koalicji Obywatelskiej Franek Sterczewski. Pytany o absurdalną spiskową teorię Rafała Grupińskiego z PO, jakoby migranci na granicy przysłani zostali na życzenie rządzących w Polsce, przyznaje: „zgadzam się, tak”. Przypomnijmy, że wcześniej ten sam Sterczewski przekonywał z kolei, że Polska mogłaby przyjąć „milion uchodźców”.
We wtorek po godz. 16 rozpoczęło się posiedzenie Sejmu, w trakcie którego przedstawiciele rządu – m.in. premier Mateusz Morawiecki, szef MON Mariusz Błaszczak i szef MSWiA Mariusz Kamiński – przedstawią informację na temat sytuacji na granicy z Białorusią oraz podejmowanych działań.
Jeszcze przed posiedzeniem, o komentarz do trwającej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej zwróciliśmy się w Sejmie do posła Koalicji Obywatelskiej Franka Sterczewskiego – znanego z infantylnych wybryków w okolicy pasa granicznego.
Pytany, czy Polska powinna podtrzymywać stanowczą postawę w obronie granic, mówi:
„mamy prawo, które należy stosować, agresja nie rozwiąże problemu, a spowoduje, że ten kryzys migracyjny będzie trwał w nieskończoność. Na tym – moim zdaniem – zależy Prawu i Sprawiedliwości”.
Dopytywany, czy w Polsce w tej sprawie prawo jest łamane, przytakuje:
„tak”.
– Nikt nie mówi, żeby wszystkich wpuścić – dodaje zaraz, pomijając słowa swojej klubowej koleżanki Iwony Hartwich, która przekonywała, by „wpuścić wszystkich”.
– Trzeba rozpatrzyć wszystkie wnioski o azyl i przyznać status uchodźcy tym, którzy na to zasługują. Jeśli z jakiegoś powodu ktoś nie zasługuje, taka osoba powinna być deportowana. To się dzieje po moich interwencjach
– tłumaczy dalej.
Jest przekonany, że „polskie i białoruskie służby grają w ping ponga tymi ludźmi (migrantami – red.), utratą ich zdrowia czy życia”.
Posła zapytaliśmy też o poniedziałkowy wpis posła KO Rafała Grupińskiego.
Sterczewski jest tego samego zdania. – Narracja wojenna jest próbą odwrócenia uwagi od innych spraw, od Turowa, od praw kobiet, od Izby Dyscyplinarnej i tak dalej – wymienia.
Dopytywany raz jeszcze, czy popiera tak postawioną tezę, przyznaje:
„zgadzam się, tak”.