Wiele emocji wzbudził artykuł „Koszyk Kaczyńskiego. Droższy o połowę”, opublikowany w Fakcie 22 października. Między innymi zwrócił na niego uwagę portal wPolityce, który zarzucił nam, że takie zakupy można zrobić taniej i mijamy się z rzeczywistością. Niestety wPolityce.pl zdaje się nie dostrzegać tego, co dla osoby czytającej ten tekst ze zrozumieniem powinno być oczywiste: nie szukałem najtańszego sklepu, tylko zastosowałem metodę prezesa PiS.
Spróbuję wyjaśnić to jeszcze raz. Po pierwsze, trzeba się na chwilę przenieść do roku 2011. To wtedy, będąc jeszcze liderem parlamentarnej opozycji, prezes PiS wybrał się do sklepu w centrum Warszawy i zrobił swoje słynne zakupy, by wykazać, jak wielka drożyzna panuje w Polsce za rządów Platformy Obywatelskiej. PiS proponował też wtedy konkretne rozwiązania, które miały zdusić szalejącą wówczas, w opinii tej partii, drożyznę, jak tylko Prawo i Sprawiedliwość dojdzie do władzy.
Po 10 latach, i 5 latach rządów PiS, ja zrobiłem takie same zakupy jak prezesa PiS, tyle że w sklepie osiedlowym tuż obok jego domu na warszawskim Żoliborzu.
W niepodpisanym przez nikogo imieniem i nazwiskiem tekście „Gdzie oni robią zakupy? Sprawdziliśmy wyliczenia „Faktu”. Będziecie zaskoczeni, jak bardzo mijają się z rzeczywistością” na stronach w wPolityce.pl można przeczytać, że zakupy w Polsce można zrobić dużo taniej, niż ja zrobiłem je pod domem Kaczyńskiego. Tekst dodatkowo sugeruje, że nie za bardzo wiadomo, gdzie w ogóle swoje zakupy zrobiliłem, jakie i dlaczego.
Ktoś jednak w redakcji wPolityce.pl chyba coś przegapił, bo w moim tekście jest zamieszczone zdjęcie paragonu. W przypadku reszty zarzutów wpolityce.pl typu, że nie wiadomo, co za chleb kupiłem czy jakiego kurczaka, też odsyłam do zamieszczonego w tekście zdjęcia, na którym widać dokładnie, jaki to chleb i jaki kurczak.
Czemu było tak drogo? Zastosowaliśmy metodę prezesa PiS
Tyle, jeśli chodzi o zarzuty szczegółowe. Jeśli chodzi o zarzut ogólny, że można kupić taniej, to w mojej opinii krytyków należy już odesłać bezpośrednio do samego Pana Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Bo to nie ja wymyśliłem sobie, że zrobię zakupy w drogim osiedlowym sklepie. Na ten pomysł wpadł prezes PiS w 2011 roku.