– Decyzje, co do kolejnych obostrzeń, będą zapadać na początku listopada. Kluczowy jest najbliższy tydzień. – Możliwe, że maksymalny pułap zakażeń, który prognozowaliśmy na koniec listopada, pojawi się już w październiku. (…) Jeśli zaś będziemy na koniec października na średnim poziomie powyżej 7 tys. zachorowań na dobę, to będzie czas, by zastanowić się, czy nad podjęciem bardziej restrykcyjnych kroków – mówi w rozmowie z Polską Agencją Prasową Adam Niedzielski, szef Ministerstwa Zdrowia.
– Nowy wariant delty to tzw. delta plus, także zaczynamy ją u siebie rejestrować – mówi Niedzielski. – Teraz mamy już odnotowanych ponad 120 przypadków, ale to standardowa delta stanowi w Polsce 99 proc. przypadków. (…) Obecna delta ma nieco inny przebieg, niż poprzednie warianty koronawirusa. W jej przypadku szybciej dochodzi do tzw. załamania – zwraca uwagę minister.
– Jeśli w poprzednich falach od zakażenia do wystąpienia objawów mijało niejednokrotnie ok. 7-10 dni., to obecnie ten czas kurczy się do 4-7 dni. (…) Pacjenci zjawiają się w szpitalach – po kilku dniach od zakażenia – w stanie już bardzo złym. (…) Przebieg choroby jest na tyle szybki, że tego marginesu – od pierwszych objawów, złego samopoczucia, które skłoni nas do wykonania testu – już nie ma. I kiedy taka osoba, z dużą niewydolnością oddechową, trafia do szpitala, to respirator nie jest widzimisię lekarza. On robi, co może, żeby uratować pacjenta. Ryzyko zgonu takiego człowieka z zaawansowaną wiremią i obłożeniem płuc jest wysokie. Oceniamy, że wynosi ok. 50 proc. a nawet więcej – ostrzega Niedzielski.
Minister Niedzielski ocenia, że jest wiele argumentów za regionalizacją obostrzeń w czasie pandemii koronawirusa. – Zwłaszcza, że widać duże rozwarstwienie. W tej chwili – jak już mówiliśmy – wschód Polski, a zwłaszcza dwa województwa – podlaskie i lubelskie – bardzo odstają pod kątem zakażeń. Dlatego też to one znajdą się pod lupą, ale proszę nie pytać o konkretne rozwiązania, bo jeszcze na to za wcześnie. Kwalifikując dany region do konkretnej strefy bezpieczeństwa epidemicznego będziemy się kierować nie tylko liczbą zakażeń na 100 tys. mieszkańców, ale także poziomem wyszczepienia, no i oczywiście obłożeniem szpitali oraz możliwością dalszego budowania buforu łóżek – wskazuje minister w trakcie rozmowy,
– Przy czym ów współczynnik zakażeń na 100 tys. mieszkańców zostanie zwiększony w stosunku do poprzednich fal. Obecnie plan jest taki, że przekroczenie progu 48 zakażeń na 100 tys. (średnia zakażeń z 7 dni – red.) będzie decydowało o tym, by region stał się strefą czerwoną, a 24 zakażeń na 100 tys., by przekształcony został w strefę żółtą. Byłoby to zatem czterokrotne zwiększenie obowiązujących w zeszłym roku limitów. Ale nie jest to jeszcze przesądzone.
Tak naprawdę chciałbym, żebyśmy nie musieli wprowadzać żadnych dodatkowych obostrzeń, ale żeby ludzie stosowali się do przepisów, które już obowiązują – nosili maseczki w miejscach publicznych, stosowali dystans, myli ręce. To naprawdę nas chroni i pomaga zatrzymać transmisję. Niestety, dyscyplina społeczna bardzo się rozluźniła, stąd dzisiejsze problemy.
W ocenie ministra zdrowia, jesteśmy „w dużo lepszej sytuacji, niż rok temu”. – Teraz ryzyko utraty wydolności systemu ochrony zdrowia jest o wiele mniejsze. To widać, jeśli zestawi się aktualne dane z tymi z ubiegłego roku. W zeszłym roku, o tej porze, mieliśmy do czynienia już z ponad dwunastoma tysiącami nowych przypadków dziennie – obecnie jest ich o połowę mniej. Wtedy ponad 10 tys. pacjentów przebywało w szpitalach – dziś o połowę mniej. Ja wiem, że już wszyscy mają dość, ale jeśli się zmobilizujemy, damy radę – mówi Niedzielski.
Koronawirus w Polsce. „Skłonność naszego społeczeństwa do szczepień wzrosła”
– Przez cały czas prowadzimy badania w zakresie stosunku do szczepień – dodaje Niedzielski, poruszając w rozmowie problem szczepień. – Wynika z nich niezbicie, że skłonność naszego społeczeństwa do szczepień wzrosła – w grudniu ub.r. oscylowała wokół 37 proc., a obecnie wynosi ok. 70 proc. Myślę więc, że te wszystkie akcje promujące szczepienia dały dobry skutek. Zwłaszcza, że – porównując nas z innymi krajami UE – sceptycyzm wobec wszystkich szczepień, w tym szczególnie tych dobrowolnych, jak grypa, jest większy, niż w innych państwach Europy. Odsetek zaszczepienia dorosłych obywateli Polski przeciw COVID-19 wynosi dziś ponad 60 proc. Została więc wykonana wielka praca. Oczywiście – bardzo bym chciał, żeby ta wartość osiągnęła 100 proc. – ale to niemożliwe. Jest, oczywiście, pewien margines osób, które, jeśli rozwieje się ich obawy – mniej, bądź bardziej uzasadnione – zaszczepi się. Macie rację, że przydałoby się duże badanie na ten temat, natomiast mnie dziś, jako ministra zdrowia, bardziej interesuje to, na ile jesteśmy skuteczni w zapobieganiu rozprzestrzeniania się pandemii – mówi minister.
Cieszymy się, że jesteś z nami. Dołącz do nas na Telegram, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści