Armia jest zainteresowana przede wszystkim pojazdami typu SUV, samochodami dostawczymi, a także mikrobusami i autobusami.
W czasie pokoju z reguły te pojazdy mogą być zarekwirowane na dobę, niekiedy na tydzień.
Za zajęcie samochodu przysługuje właścicielowi ryczałt w wysokości prawie 300 złotych na dobę. W sumie na te ryczałty przewidziano w przyszłym roku ponad 240 tysięcy złotych.
Dodatkowo państwo ponosi także koszty naprawy ewentualnych uszkodzeń.
Jak napisano w rozporządzeniu, w zajęciu pojazdów chodzi przede wszystkim o sprawdzanie gotowości mobilizacyjnej jednostek wojskowych. Ten sprzęt może też brać udział w usuwaniu skutków klęsk żywiołowych.
Pisma w sprawie uwzględnienia samochodu w planach mobilizacyjnych wysyłają Wojskowe Komendy Uzupełnień, a także władze samorządowe.
Jeden z naszych słuchaczy – pan Arkadiusz z Warszawy – właśnie dostał taką korespondencję. Był bardzo zdziwiony. Wprawdzie ma jeepa, ale z napędem na jedną oś, a także o pojemności niespełna tysiąca centymetrów sześciennych. Według niego, taki samochód nie nadaje się do jazdy terenowej, a także na potrzeby wojska.
Zwrócił też uwagę na fakt słabego rozpoznania, jakie mają w tej sprawie komendy uzupełnień. Jego samochód jest na kredyt, więc nie podlega obowiązkowi z rozporządzenia.
Całą sprawę skwitował dosadnie: „Rząd wydaje miliony na swe limuzyny, a nie stać go na zapewnienie transportu dla żołnierzy„.
Cieszymy się, że jesteś z nami. Dołącz do nas na Telegram, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści