Policja zatrzymała siostrzeńca premiera. „Skuli, zaczęli mnie kopać”

Franek Broda, siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego, został zatrzymany przez funkcjonariuszy w pobliżu siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej. Część manifestantów udała się tam po wielkiej demonstracji na Placu Zamkowym przeciw ostatniemu orzeczeniu TK. – Gość mi stanął na plecach i kopnął mnie w głowę – opowiada o zatrzymaniu Broda.

– Policja się na mnie rzuciła, wywaliła mnie na ziemię, zgarnęli mnie na bok. Skuli, zaczęli mnie kopać, stanęli na mnie – relacjonował Franek Broda po zwolnieniu przez policjantów w rozmowie z dziennikarzem Krzysztofem Boczkiem. Zaznaczył, że policjanci chcieli wystawić mu mandat za używanie środków pirotechnicznych, ale go nie przyjął.

– Boli mnie głowa. Gość mi stanął na plecach i kopnął mnie w głowę. Trudno, żeby mnie nie bolała – dodał. – W perspektywie tego, co robi policja różnym aktywistom, to nie jest wcale nic brutalnego – ocenił.

Informację o „skopaniu” Franka Brody podał najpierw Strajk Kobiet. Wydarzenia nagrywał również obecny na miejscu Krzysztof Boczek.

W sieci pojawiło się nagranie z okolic Nowogrodzkiej, na którym widać leżącego na ziemi, skutego kajdankami mężczyznę. Policjanci zabierają go następnie do radiowozu.

Rzecznik stołecznej komendy policji potwierdził, że 'jedna osoba została zatrzymana”. Jak powiedział, stało się to z powodu „naruszenia nietykalności funkcjonariusza”.

W reakcji na  czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w niedzielę zorganizowano manifestacje poparcia dla obecności Polski we wspólnocie europejskiej. Uczestnicy przynieśli ze sobą polskie i unijne flagi oraz transparenty z hasłami: „Zostaję w Europie”, „Szlaban dla PiS. Zostajemy w UE”, „Kradniecie nasze pieniądze, ale nie ukradniecie naszej wolności”.

W Warszawie  demonstracja zaczęła się o godz. 18 na Placu Zamkowym. Po jej zakończeniu część uczestników udała się na przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości na ul. Nowogrodzkiej. Po drodze doszło do interwencji policji, która spychała manifestantów z ulicy. Zdaniem stołecznej komendy protestujący stwarzali zagrożenie dla ruchu drogowego.

– Nałożono mandaty karne, w przypadku odmowy przyjęcia kierowano wnioski o ukaranie do sądu. Jeden z policjantów został uderzony kamieniem – powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji. – Na trasie przemarszu policjanci podjęli interwencję wobec osoby używającej racy. W momencie, kiedy próbowano ją odbić, jeden z policjantów użył środka bezpośredniego w postaci gazu – dodał.

Cieszymy się, że jesteś z nami. Dołącz do nas na Telegram, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści

onet.pl

Więcej postów