Będzie długi na ponad 100 kilometrów, wysoki na 2,5 metra i ma odstraszać nielegalnych imigrantów. Od kilku dni żołnierze dwoją się i troją przy budowie płotu na wschodniej granicy. Okazuje się jednak, że ich wysiłek może pójść na marne, bo konstrukcja może nie wytrzymać naporu nieproszonych gości! – To amatorka – grzmi doświadczony majster Bogdan Orłowski (42 l.), kiedy ogląda z reporterem Faktu filmy i zdjęcia z placu budowy.
Resort zdecydował, że płot z drutu kolczastego będzie podwieszony na metalowych słupkach. I tak specjalna wojskowa ekipa od kilku dni przemierza metr po metrze pas graniczny, wbijając kolejne słupki. Technologia wybrana przez wojskowych, choć szybka, to wśród fachowców od budowania wzbudza kontrowersje. – Dlaczego nie robią podmurówki?! – łapie się za głowę pan Bogdan, murarz z kilkunastoletnim stażem, który niejeden płot już postawił.
Jak mówi nasz ekspert, minister Mariusz Błaszczak (52 l.) musi pilnie zdecydować o zmianie! – Najpierw musi powstać zbrojony betonowy cokół i dopiero do niego powinni montować słupki – radzi nasz rozmówca. Jak dodaje, tylko taka technologia pozwoli na sukces. – Żaden nielegalny imigrant, ani nawet dziki zwierz, taki jak łoś, się nie prześlizgnie – mówi pan Bogdan.