OPZZ (Ogólnopolski Porozumienie Związków Zawodowych) nie odpuszcza tematu podwyżek dla pracowników budżetówki. Sygnalizuje, że jeszcze we wrześniu może dość do strajków. W sierpniu związkowcy napisali do premiera list. Domagają się 12-proc. podwyżek. Nie są jedyną grupą planującą protesty w nadchodzącym miesiącu.
- Pracownicy budżetówki chcą co najmniej 12-proc. podwyżki płac. Na 4,4-proc. propozycję rządu mówią: niewystarczająca, i wskazują na inflację
- Ten sam argument przytaczają pracownicy sądów, którzy pojawią się w Warszawie na proteście 10 września
- Dzień później pracownicy ochrony zdrowia będą domagać się m.in.: szybszego niż planowany wzrostu nakładów na system opieki zdrowotnej do wysokości nie 7 proc., ale 8 proc. PKB
W ustawie budżetowej dotyczącej 2022 r. rząd zaplanował wzrost funduszu płac w państwowej sferze budżetowej o 4,4 proc. i przywrócił fundusz nagród, tzw. 3-procentówkę. O podwyżkach mają decydować urzędy. 4,4 proc. to zdecydowanie za mało – mówią pracownicy budżetówki i wskazują na inflację.
„Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, odpowiadając na oczekiwania środowisk pracowniczych, wystąpiło z wnioskiem o co najmniej 12-proc. podwyżkę płac w sferze budżetowej, między innymi ze względu na 5-proc. inflację w tym roku, ale tak naprawdę te 12 proc., to jest nic innego jak skumulowana inflacja z minionych lat, niezrekompensowana wzrostem wynagrodzeń” – mówił w poniedziałek Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ, w rozmowie w TVN24.
Jak ocenił, to, co się proponuje dla pracowników budżetówki, jest „niewystarczające i niesatysfakcjonujące zarówno w kontekście inflacji, kosztów utrzymania, ale i działań rządu, który pokazuje, że dla swoich pieniądze są”. Mowa m.in. o podwyżce dla urzędników państwowych wyższego szczebla i prezesów państwowych spółek.
OPZZ – jak relacjonował Radzikowski – rozważa różne formy protestów: pikiety, manifestacje w województwach lub dużą manifestację w Warszawie. „Część pracowników mówi, że może jak się zdenerwuje, to wezmą masowo zwolnienia lekarskie, pójdą na urlopy na żądanie” – mówił szef OPZZ w TVN24.
Pracownicy sądów mają dość
Pracownicy budżetówki to kolejna grupa, która zapowiada, że okaże swoje niezadowolenie, wychodząc na ulice we wrześniu. 10 września protest szykują pracownicy sądów. „Jesteśmy wściekli, dajemy rządowi czerwoną kartkę” – napisali kilka dni temu w mediach społecznościowych przedstawiciele Krajowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Ad Rem”, reprezentującego pracowników sądów. Ich protest ma rozpocząć się o g. 10:00 na Rondzie Dmowskiego w Warszawie.
Związkowcy zwracają uwagę, że płace pracowników sądów znów mają być zamrożone – co oznacza – jak stwierdzają – że nie tylko nie dostaną podwyżki inflacyjnej, ale inflacja „zje” ich pensje.
Medycy planują największy protest w historii
11 września strajkować będą pracownicy ochrony zdrowia. Ma być to największy protest tej grupy zawodowej w historii. Stawić ma się kilkanaście tysięcy osób.
Będą domagać się m.in.: znacznie szybszego niż planowany wzrostu nakładów na system opieki zdrowotnej do wysokości nie 7 proc., ale 8 proc. PKB; zwiększenia wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia do poziomów średnich w OECD i UE względem średniej krajowej, by powstrzymać emigrację zewnętrzną i wewnętrzną (do sektora prywatnego) oraz zwiększenia liczby pracowników pracujących w systemie ochrony zdrowia do poziomów średnich w krajach OECD i UE.
Jak zapowiada „Rzeczpospolita”, protesty zapowiada też ponad 40 tys. pracowników ZUS, którzy chcą wywalczyć podwyżki za pracę przy rozpatrywaniu milionów wniosków przedsiębiorców z tarcz antykryzysowych (ZUS ma też przejąć obsługę programu 500 plus).
Decyzję o protestach i ich formie OPZZ ma podjąć 7 września. NSZZ Solidarność w przyszłym tygodniu także ma zdecydować o tym, czy przyłączy się do branżowych strajków i nada im ogólnokrajowy wymiar – informuje „Rz.