Minister zdrowia Adam Niedzielski udzielił obszernego wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. W rozmowie poruszony został m.in. temat wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciwko Covid-19. Jak stwierdził Niedzielski, „powoli jednak docieramy do punktu, gdzie trzeba zacząć o obowiązku myśleć”, choć dodał, że póki co te rozważania dotyczą personelu medycznego. Minister Niedzielski mówił też o nowej karze związanej z epidemią, która wynosić będzie aż 30 tysięcy złotych! Za co?
Za zatajenie informacji epidemicznych grozić będzie kara do 30 tys. zł. To swego rodzaju straszak, który ma zniechęcić ludzi do okłamywania służb sanitarnych – powiedział PAP minister zdrowia Adam Niedzielski.#PAPInfomacje https://t.co/luHf0COMML
— PAP (@PAPinformacje) August 18, 2021
W ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych pojawił się nowy zapis, który wprowadza możliwość wydłużenia kwarantanny do 30 dni (obecnie maksymalnie 21 dni). – Jeśli chodzi o kwarantannę i wydłużenie jej maksymalnego czasu, to nie będzie standardowe rozwiązanie, tylko możliwość na wszelki wypadek, aby w razie potrzeby „dać inspekcji sanitarnej więcej czasu na przeprowadzenie wywiadu epidemicznego – poinformował Niedzielski. Znacznie ciekawsza jest jednak informacja o karze 30 tys. złotych za… zatajenie informacji epidemicznych. – To swego rodzaju straszak, który ma zniechęcić ludzi do okłamywania służb sanitarnych, bo od sprawności ich działania zależy zatrzymanie rozwoju epidemii – oznajmił. – To bardzo ważne, zwłaszcza teraz, kiedy mamy po 200 nowych zachorowań dziennie, aby służby sanitarne bardzo dokładnie przeprowadzały te śledztwa – z kim się osoba zakażona kontaktowała, gdzie chodziła, żeby w zarodku zdusić dalszą transmisję wirusa. Bo kiedy zakażeń będzie po kilka tysięcy w ciągu doby, takie dochodzenie będzie dużo trudniejsze. Te narzędzia są po to, aby nie dopuścić do eskalacji zakażeń – tłumaczył minister zdrowia.
Niedzielski optymistycznie stwierdził natomiast, że nasilenie zakażeń jesienią nie będzie już tak dotkliwe z punktu widzenia opieki zdrowotnej, jak miało to miejsce jeszcze na wiosnę, a istotny wzrost zakażeń do kilku, czy kilkunastu tysięcy dziennie – na co wskazują pesymistyczne scenariusze – nie będzie miał już takiego przełożenia na hospitalizacje i zgony. Jak przyznał, istotnie da się zauważyć, że społeczeństwo coraz bardziej bagatelizuje pandemię (nie nosi maseczek, nie zachowuje dystansu). – Podczas poprzednich wakacji ludzie raczej przestrzegali reżimu sanitarnego i w sklepach, i w innych miejscach publicznych nosili maseczki. Jednak w związku z większą mobilnością, powrotem do pracy i szkół zakażenia poszły w górę. Po wakacjach można się spodziewać podobnego efektu. Z tym jednak zastrzeżeniem, że będziemy mieli we wrześniu zaszczepione blisko 50 proc. społeczeństwa. To czynnik łagodzący, który sprawi, że liczba hospitalizacji i zgonów nie powinna być aż tak duża – stwierdził Niedzielski.
Niedzielski mówił też o ewentualnych obostrzeniach, jaki wprowadzić może rząd jesienią, oraz czy będą one podzielone na te dla osób zaszczepionych a tych, które się na to nie zdecydowały. – Jeżeli ktoś dokonuje wyboru, że się zaszczepi kupuje sobie gwarancję, że ciężkie przejście choroby jest w jego przypadku bardzo mało prawdopodobne. Kupuje sobie bezpieczeństwo, bo sama „szansa” zakażenia zdecydowanie spada. Dlatego już dziś obostrzenia nie dotyczą osób zaszczepionych – mam na myśli kwarantannę i nie wliczanie osób zaszczepionych do limitów uczestników różnego rodzaju wydarzeń. Natomiast jeśli chodzi o ewentualne obostrzenia, to będziemy brać pod uwagę zarówno liczbę dziennych zakażeń, jak też poziom zaszczepienia w danym regionie. Jeśli będą więc dwa regiony ze zbliżoną liczbą zakażeń w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, to większe obostrzenia będą wprowadzane tam, gdzie poziom zaszczepienia jest niższy, a tym samym ryzyko rozprzestrzeniania zakażenia większe. Jednocześnie tam, gdzie poziom zaszczepienia jest niższy, tam jest zagrożenie zwiększoną hospitalizacją, co również musimy brać pod uwagę – mówił minister.