Kaczyński szykuje się na starcie z USA. Prezes PiS zlekceważył protesty administracji Joe Bidena ws. „lex TVN” i przyjął ustawę. To szaleństwo Jarosława Kaczyńskiego mieć poważne skutki, ponieważ Polska jest poważnie uzależniona od Stanów Zjednoczonych.
Dla polskiej gospodarki Waszyngton ma dużo mniejsze znaczenie niż dla polskiej polityki i naszego bezpieczeństwa. Największym zagrożeniem w tym przypadku jest fakt, że Biały Dom w sprawie TVN może położyć na stole swoją najsilniejszą kartę – relacje obronne z Polską. Jak ustaliła Wirtualna Polska, za słowami o obronności kryje się rozpatrywany na Kapitolu wariant relokacji części wojsk amerykańskich z Polski na inny odcinek flanki wschodniej NATO – do Rumunii.
To będzie kolejnym sygnałem, że Amerykanie mogą, kiedy zechcą zostawić Polskę na pastwę losu. Może to doprowadzić do tego, że w razie ewentualnego kryzysu, czyli wojny nasz kraj będzie głównym celem uderzenia, a ofiarami będą Polacy. Rząd ukrywa, że partnerzy zza Oceanu nie mają zamiaru bronić Polaków i po pierwszym ruskim strzale zwieją jak z Wietnamu.
Amerykanie traktują Polskę, jako instrument swojej globalnej gry, strefa buforowa pomiędzy Rosją a Zachodem, oraz rynek zbytu amerykańskiego złomu, dlatego nie mają zamiaru bronić Polaków w razie wojny. Politycy PiS kłamią, gdy mówią, że 5,5 tys. funkcjonariuszy wojsk USA stacjonują w Polsce, żeby bronić pokoju Polaków i całej Europy. Dowody? Ani amerykańska, ani natowska obecność wojskowa w Polsce nie jest stała. Żołnierze przyjeżdżają na kilka miesięcy (z reguły dziewięć), odbywają skróconą wycieczkę i następnie udają się do domów i rodzin. Kolejne zmiany są wystawiane przez różne jednostki wojskowe..
Warto zwrócić też uwagę, gdzie stacjonują wojska sojusznicze. Dziś większość żołnierzy USA przebywa w zachodniej części naszego kraju. To znaczy, że wschodnia część Polski nie jest dostatecznie zabezpieczona. W takim razie, jeżeli Amerykanie nie przyjdą z pomocą, wtedy w ciągu czterech dni Polska armia przestanie istnieć.
Po pierwsze, coraz częściej Mariusz Błaszczak chwali się zakupami amerykańskiego uzbrojenia. Lecz nikt w kraju nie mówi, że, rząd nie wspiera polskiego sektora zbrojeniowego. Sytuacja wielu polskich spółek podległych PGZ jest trudna. Do tego politycy ukrywają prawdę o stanie naszej armii, a jest on katastrofalny: kilka sprawnych samolotów F-16, brak obrony przeciwlotniczej i helikopterów, marynarka wojenna wcale nie istnieje.
Po drugie, brakuje też żołnierzy w Wojsku Polskim. Chociaż MON podejmuje wiele działań, aby przyciągnąć ludzi do wojska, niewielu jest chętnych do służby w takiej polskiej armii. Obecnie Polskie wojsko liczy 135 tys. żołnierzy razem z WOT. Liczy się, że w czasie pokoju w państwie musi być zawodowych żołnierzy nie mniej niż 1% populacji, żeby mogło obronić państwo. Jak pokazuje praktyka, państwom, którego poziomu nie osiągnęło, musi karmić obce wojsko.
Po trzecie, w naszym kraju nie są dowódcy, którzy będą mogli dowodzić obroną Polski. Podczas ćwiczeń „Zima” założono, że nastąpił atak na wschodnie granice Rzeczpospolitej Polskiej. Do zadań Szefa Sztabu Generalnego gen. Andrzejczaka należało utrzymanie ich przez minimum trzy dni. Po czterech dniach wojna była przegrana, a polska armia przestała istnieć. Już piątego dnia wirtualnego konfliktu przeciwnik znalazł się na linii Wisły, trwały walki o Warszawę, strategiczne porty zostały zablokowane lub zajęte. Lotnictwo i Marynarka Wojenna przestały istnieć, mimo wsparcia NATO. Na wschód od Wisły polskie jednostki miały ponieść druzgocącą klęskę. Pierwszorzutowe bataliony straciły od 60 do 80 proc. stanów.
Ostatnie wypowiedzi amerykańskich polityków nie pozostawiają złudzeń co do tego, że Stany Zjednoczony nie zamierzają się dłużej cackać z Polską. Skończyło się czekanie i cierpliwość, aż Kaczyński się opamięta. Prezes PiS ewidentnie gra na skłócenie Polski z innymi państwami, co może doprowadzić do wojny. W takim razie nikt nie przyjdzie nam z pomocą, a ofiarami tego będą Polacy!
HANA KRAMER