Jak amerykańskie służby specjalne fabrykują zamachy terrorystyczne

Zróbmy sobie terrorystę ... a potem go aresztujmy

Kiedy Michael Curtis Reynolds został wyhodowany przez FBI na terrorystę, był on osobą bezrobotną, mieszkającą w domu swojej matki. W 2005 roku, oburzony wojną w Iraku zalogował się na forum Yahoo i napisał, że chciałby wysadzić w powietrze rurociąg Trans-Alaska. Poinformował forumowiczów, że do dokonania tego aktu terroru potrzebuje pomocników. Nikt mu nie odpowiedział. Następnego dnia osoba podająca się za agenta Al-Kaidy mu odpisała i zaoferowała 40 tys. dolarów pomocy w przeprowadzeniu zamachu. Zaplanowali oni wyładowanie ciężarówek materiałami wybuchowymi i podstawienie ich pod rafinerię w New Jersey i Wyoming oraz zniszczenie ropociągu Trans-Alaska.

Podający się za agenta Al-Kaidy osobnik umówił się z Reynoldsem na postoju na autostradzie międzystanowej nr. 15 w stanie Idaho. Reynolds nie wiedział jednak, że ów potencjalny rekruter organizacji, która służyła po 11 września za uzasadnienie amerykańskiego militaryzmu i napaści zbrojnych na inne kraje, był tak naprawdę informatorem FBI. 5 grudnia 2005 roku kiedy potencjalny zamachowiec dotarł na miejsce, spotkał tam funkcjonariuszy Federalnego Biura Śledczego, którzy dokonali jego aresztowania. Został on następnie oskarżony o udzielenie pomocy organizacji terrorystycznej i skazany na 30 lat więzienia.

W tym jak i temu podobnych przypadkach zastosowano więc prowokację, mającą na celu wykreowanie przez służby specjalne potencjalnego terrorysty po to, aby podtrzymać teorię o zagrożeniu ze strony islamskiego terroryzmu, która to miała utrzymywać nastroje społeczne sprzyjające kontynuowaniu tzw. wojny z terrorem. Oraz zapewne poprawić notowania tajnych służb, w tym przypadku FBI i zagwarantować agencji odpowiednio wysoki budżet na kolejne lata.

Prokurator T. Marino z Pensylwanii po skazaniu Reynoldsa oświadczył iż „osoby takie jak Reynolds stanowią zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa”. Pochwalił on również FBI i wszystkich zaangażowanych w tą sprawę za doprowadzenie jej do końca i postawienie oskarżonego przed wymiarem sprawiedliwości.

Reynolds nie jest jedynym tego typu przypadkiem. Tajne służby Stanów Zjednoczonych od 20 lat wyszukują ludzi z marginesu społecznego, sfrustrowanych lub znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, podsycają ich wrogość wobec otoczenia a następnie udostępniają broń oraz materiały wybuchowe, w posiadanie których sami nie mogliby wejść, aby mogli oni swoje frustracje przemienić w konkretne czyny. W tym przypadku w akt terroru, który zostanie ostatecznie zdemaskowany przez FBI a opinia publiczna dowie się o kolejnym wielkim sukcesie w napompowanej do granic absurdu panice związanej z tzw. wojną z terrorem. Co warto zauważyć, osoby zwabione na przynętę przez FBI zazwyczaj nie miały rzeczywistego kontaktu z organizacjami terrorystycznymi. A więc nie stanowiły praktycznie żadnego zagrożenia, dopóki rzecz jasna nie zostały poddani odpowiedniej obróbce przez tajne służby.

Jak podaje Trevor Aaronson, autor pionierskiej pracy w dziedzinie demaskowania udziału tajnych służb w kreowaniu zagrożenia terrorystycznego, znanej jako „Fabryka terroru”, przez pierwszą dekadę wojny z terrorem, rząd USA posiadał bazę danych z nazwiskami 508 osób zaklasyfikowanych jako terroryści. Spośród nich 243 zostało namierzonych przez informatora FBI, 158 zostało przyłapanych na akcie terroru natomiast 49 spotkało na swojej drodze agenta-prowokatora. Większość tych terrorystów, którzy nie spotkali się z człowiekiem FBI nie była w żaden sposób związana z terroryzmem. Byli oni w zasadzie jedynie drobnymi przestępcami.

Według Aaronsona spośród 508 terrorystów na liście FBI, właściwych terrorystów można byłoby policzyć na palcach jednej ręki. 72 spośród nich zostało oskarżonych jedynie o składanie fałszywych zeznań natomiast 121 o naruszenie przepisów imigracyjny. Co jasno pokazuje, że tajne służby wyszukują potencjalnych zamachowców zwłaszcza wśród imigrantów.

Innym, obok Reynoldsa, najlepszym przykładem człowieka zwabionego przez służby specjalne i ukształtowanego na terrorystę był Antonio Martinez z Baltimore w stanie Maryland. Martinez przeszedł na islam i przyjął imię Muhammad Hussain. Martinez w wieku 16 lat został oskarżony o napad z bronią w ręku. W wieku 18 lat próbował ukraść samochód jednak jego właściciel udaremnił ten czyn i zatrzymał przestępcę. Nie doszło jednak do jego skazania, gdyż właściciel auta ostatecznie nie stawił się w sądzie.

Martinez nie zamierzał jednak zaprzestać swojej przestępczej działalności. Miesiąc po kradzieży samochodu ukradł on razem z kolega pieniądze z kasy sklepowej. Rabuś przyznał się do kradzieży 100 $. Otrzymał on następnie wyrok 90 dni pozbawienia wolności w zawieszeniu plus kolejne 6 miesięcy zawiasów. 3 lata później zdecydował się na chrzest by następnie wybrać jednak islam. Wybrał on rzecz jasna ekstremistyczną wersję mahometanizmu toteż zwrócił on tym uwagę tajnych służb. FBI, czytając jego radykalne wpisy na Facebooku, doszło do wniosku, że nadaje się on idealnie na kolejnego terrorystę wyhodowanego przez służby specjalne. Agent biura dał zielone światło informatorowi, aby ten wybadał Martineza i dowiedział się czy byłby gotów dokonać aktu przemocy.

salon24.pl

Więcej postów