W Polsce nie obowiązuje jednolity system recyklingu plastikowych butelek jak w wielu krajach Zachodu. Zużyty plastik trafia więc na wysypiska i częściowo jest odzyskiwany do ponownego użycia. To jednak kosztuje i to coraz więcej. Ceny recyklatu podskoczyły dwukrotnie i producenci opakowań z plastiku muszą wydawać krocie na sprowadzanie z zagranicy surowca ze zmielonych butelek PET. – „To paradoks, że tak wiele opakowań z tworzyw sztucznych, szkła, papieru, ląduje na wysypiskach śmieci, a my jako firmy recyklingowe nie mamy surowca do produkcji – wyjaśnia w „Rzeczpospolitej” Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling.
„Pracuję w przemyśle opakowaniowym od 26 lat, ale nie pamiętam sytuacji, gdy w ciągu kilku miesięcy ceny surowca wzrosły dwukrotnie, a recyklat był droższy od produktów prosto z rafinerii” – mówi „Rz” Krzysztof Wiśniewski, prezes spółki Eurocast, która jest dużym producentem folii z tworzyw sztucznych do opakowań żywności i wyrobów medycznych. „Rz” wyjaśnia, że „recyklat pochodzący głównie z przetworzonych butelek PET kosztuje 1350–1400 euro za tonę, prawie dwa razy więcej niż jesienią 2020 r. i ponad 20 proc. więcej niż nowy granulat tworzywa z rafinerii”. „Ceny rosną, bo firmy spożywcze i kosmetyczne coraz częściej stawiają na opakowania przyjazne środowisku z większym udziałem recyklatu, a jego podaż nie rośnie. Powód: recyklerom brakuje w kraju surowca” – wskazano.
„To paradoks, że tak wiele opakowań z tworzyw sztucznych, szkła, papieru, ląduje na wysypiskach śmieci, a my jako firmy recyklingowe nie mamy surowca do produkcji. Ceny popularnych butelek PET, HDPE, jak również folii z polietylenu, są najwyższe w historii. Recyklerzy muszą konkurować o ten odpad” – powiedział „Rz” Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling.