Podejrzewany o korupcję sędzia Mykoła Czaus trafił w końcu w ręce funkcjonariuszy Narodowego Antykorupcyjnego Biura Ukrainy (NABU).
NABU poinformowało we wtorek wieczorem na swoich profilach w mediach społecznościowych o zatrzymaniu byłego sędziego. Mykoła Czaus został zatrzymany w kijowskim szpitalu „Feofanija”.
W środę Wyższy Sąd Antykorupcyjny ma rozpatrzeć wniosek NABU o zastosowanie wobec byłego sędziego, który jest podejrzany o korupcję, środka zapobiegawczego. Do tego czasu Mykoła Czaus pozostanie w izolatorze dla zatrzymanych.
NABU odmówiło podania dalszych informacji zasłaniając się „tajemnicą śledztwa”.
Щойно у лікарні «Феофанія» детективи #НАБУ затримали екссуддю Дніпровського райсуду Києва, підозрюваного в отриманні неправомірної вигоди. Йому вручено клопотання про застосування запобіжного заходу, рішення щодо якого має завтра, 4 серпня, ухвалити #ВАКС pic.twitter.com/fkshCTLumV — NAB Ukraine (@nab_ukr) August 3, 2021
Jak pisaliśmy , zatrzymanie Mykoły Czausa przez NABU poprzedziła m.in. piątkowa gonitwa ulicami Kijowa z udziałem pojazdów NABU i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), w rękach której Czaus początkowo znajdował się. Funkcjonariusze NABU próbowali zatrzymać furgonetkę SBU, by „przejąć” byłego sędziego. W końcu samochody dotarły do siedziby SBU przy ulicy Wołodymyrskiej. Na teren obiektu wjechali też funkcjonariusze NABU, ale zostali zatrzymani i, mimo okazywania legitymacji służbowych, wyrzuceni. NABU oficjalnie poinformowało po tym, że SBU odmówiła wydania Czausa i zabrała go bezprawnie do gmachu SBU. Agencja podkreśliła, że zgodnie z prawem upoważniony funkcjonariusz ma obowiązek doprowadzić zatrzymanego do najbliższej jednostki organu śledczego, czyli w tym przypadku NABU. Wcześniej SBU miała „wykraść” Czausa z rąk ukraińskiej policji.
Później SBU oświadczyła, że nie „wykradła” Czausa, ale działała zgodnie z prawem i swoimi uprawnieniami, ponieważ prowadzi śledztwo w sprawie domniemanego porwania byłego sędziego i jego nielegalnego przewiezienia przez granicę państwa.
1 sierpnia adwokat Czausa poinformował, że jego klient znajduje się pod ochroną SBU i otrzymuje leczenie. Według niego były sędzia ma status podejrzanego w sprawie prowadzonej przez NABU oraz status ofiary w sprawie uprowadzenia, którą prowadzi SBU.
Mykoła Czaus, sędzia sądu rejonu dniprowskiego w Kijowie, w 2016 roku został przyłapany na korupcji. Domagał się 150 tys. dolarów łapówki za wydanie korzystnego wyroku i został zatrzymany przez funkcjonariuszy NABU. Ukraiński parlament zgodził się na pociągnięcie go do odpowiedzialności, jednak okazało się, że Czaus skorzystał z przysługującego mu immunitetu sędziowskiego i wyjechał z kraju. Wydano za nim list gończy. Ustalono, że zbiegł do Mołdawii. Na początku kwietnia tego roku pojawiły się doniesienia o porwaniu byłego sędziego na terytorium tego kraju. Później potwierdziła to mołdawska policja oraz MSZ Mołdawii. Jego prawnik twierdził, że został uprowadzony w centrum Kiszyniowa przez niezidentyfikowanych, uzbrojonych mężczyzn. Podejrzewano udział ukraińskich organów ścigania, ale zarówno policja, jak i NABU, zaprzeczyły temu. Pojawiły się jednak nieoficjalne doniesienia, że w sprawę były zaangażowane ukraińskie służby wywiadowcze i specjalne.
Ponad miesiąc później w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym Czaus twierdził, że niebawem chce wrócić na Ukrainę i zaprzeczył, jakoby został porwany. Oświadczył zarazem, że porwano go w 2016 roku. Rodzina i prawnik Czausa uważali, że powiedział to pod presją. Później, na innym nagraniu oświadczył, że jest gotów przekazać materiały na temat swoich „porywaczy”, które jednak oddał swoim „przyjaciołom”, którzy mieli je opublikować. Twierdził, że zrobił tak, bo osoby zaangażowane w jego porwanie są bardzo zamożne.
W piątek ukraińskie media podały, że Czaus odnalazł się w wiosce Mazurówka (ukr. Mazuriwka), w obwodzie winnickim, niedaleko granicy ukraińsko-mołdawskiej. Miał na sobie jedynie bieliznę. Twierdził, że został uprowadzony przez nieznane osoby. NABU, które prowadzi śledztwo przeciwko Czausowi i poszukuje go, zwróciło się do organów ścigania o przekazanie byłego sędziego swoim funkcjonariuszom. Okazało się wówczas, że ściganego „przejęli” funkcjonariusze SBU i wywieźli do Kijowa.