Tragiczny wypadek w Katowicach i śmierć 19-latki. Premier zabiera głos

– Niestety trzeba zaostrzyć przepisy i na pewno do tego doprowadzimy – zapowiedział na poniedziałkowej konferencji premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do tragicznego wypadku, w którym w sobotę w Katowicach zginęła 19-latka.

Do wypadku doszło w sobotę przed szóstą rano opodal przejścia dla pieszych w pobliżu zbiegu ulic Mickiewicza i Stawowej – w ścisłym centrum Katowic. Na dostępnym w mediach społecznościowych amatorskim nagraniu widać, jak kierowca autobusu najeżdża na grupę młodych ludzi, z których część uczestniczyła w bójce na pasie ruchu. Nastolatka znika pod kołami pojazdu, który ciągnie ją przez kilkadziesiąt metrów, zaś jeden z mężczyzn jest popychany przez jadący autobus, inni uciekają na boki.

– Podobnie, jak do tego typu wypadków dochodziło w przeszłości, zajęliśmy się tym tematem. W szczególności w takich przypadkach, jak ten z Katowic i kierowcy, co do których można mieć wątpliwości, czy nie prowadzi pod wpływem jakichś środków – zapewnił w poniedziałek Mateusz Morawiecki.

Jak zapowiedział, rząd we współpracy z policją chciałby zwiększyć częstotliwość badań kierowców. Premier przypomniał też, że to nie pierwsze tego typu zdarzenie.

To wypadki [spowodowane przez kierowców pod wpływem środków odurzających – red.], z którym mieliśmy do czynienia już  rok temu w Warszawie  . Niestety trzeba zaostrzyć przepisy w tym zakresie i na pewno do tego doprowadzimy – dodał premier.

Łukasz T. usłyszał zarzut zabójstwa 19-letniej Barbary Sz. oraz usiłowania zabójstwa dwóch innych osób, które znajdowały się przed autobusem w chwili, gdy ruszył. Częściowo przyznał się do winy. Grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez katowicką prokuraturę, poinformowano o wyjaśnieniach, jakie złożył kierowca. Przekazał śledczym, że obawiał się o swoje życie i zdrowie, że zostanie zaatakowany przez grupę młodych ludzi. Nie miał świadomości, że ktoś znalazł się pod kołami autobusu.

Podejrzany w trakcie przesłuchania stwierdził, że „absolutnie nie leczył się psychiatrycznie”. Jednocześnie poinformowano, że prokuratura nie dysponuje jeszcze wynikami badań toksykologicznych, o których informuje polsatnews.pl.

Podejrzanemu wydawało się, że ktoś kopie w drzwi i w pewnym momencie grupa osób będzie go atakować. Nie widział żadnej kobiety, bo wtedy na pewno by się zatrzymał – przekazała prokuratura.

Podejrzany miał czuć się tak zagrożony, że „absolutnie nie myślał, co w danym momencie się dzieje”. Kierowca stwierdził, że ruszył autobusem w grupę tych ludzi, ale zrobił to bardzo wolno. „Absolutnie nie chciał nikogo przejechać. Gdyby miał taką świadomość, zatrzymałby się i chciałby udzielić pomocy. Sytuacja była bardzo dynamiczna”.

FAKT.PL

Więcej postów