Prezes PiS lekceważy protesty administracji Joe Bidena ws. „lex TVN”. Jarosław Kaczyński nie zamierza też zmienić kursu w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jak ustaliła „Wyborcza” najważniejszy polski polityk „szykuje się na starcie z USA i Unią Europejską”. W Sejmie ruszają dziś prace nad słynnym projektem nowelizacji ustawy o KRRiT.
Sejmowa komisja kultury i środków przekazu zajmie się dziś (27 lipca) pierwszym czytaniem projektu nowelizacji ustawy medialnej. „Lex TVN”, bo tak nazywany jest ten projekt, zakłada, że w Polsce nie będą mogły nadawać media, których siedziba jest poza Europą.
„Wyborcza” informuje, że nie należy się spodziewać, że PiS odstąpi od prac nad kontrowersyjną nowelizacją. Bo na prezesie partii nie zrobiły wrażenia wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji. „Duża część obozu PiS uważa, że trzeba się wycofać ze sporu z Amerykanami. Proponują różne rozwiązania, które pozwoliłyby wyjść z twarzą z tej sytuacji, jednak Kaczyński je odrzuca, co wielu członków partii określa mianem szaleństwa” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Prezes PiS ma zabiegać o głosy posłów Konfederacji, by przegłosować „lex TVN”. Jak twierdzą źródła dziennika, jest im w stanie bardzo wiele zaoferować.
Konflikt Polski z UE ws. Izby Dyscyplinarnej
Jarosław Kaczyński ma się też nie zgadzać na wygaszenie konfliktu z Unią Europejską dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Według informacji „Wyborczej” premier Mateusz Morawiecki chciałby zmienić zasady powoływania Krajowej Rady Sądownictwa oraz funkcjonowania systemu dyscyplinarnego. Zaproponowała to też w „Rzeczpospolitej” pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska: – Gdyby znowelizować ustawę tak, aby kandydaci, spośród których członków KRS wybiera Sejm, byli wyłaniani w wyborach przez wszystkich sędziów, to myślę, że taki system nie budziłby kontrowersji.
„Morawiecki chciałby to wprowadzić w życie, bo boi się, że do Polski nie popłyną szybko unijne pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy. Jednak Kaczyński – na razie – się na to nie zgadza. Choć wiele wskazuje na to, że Unia odwleka akceptację KPO i wypłatę środków unijnych właśnie z powodu lekceważenia wyroku TSUE” – czytamy w „Wyborczej”.