Jak wygląda walka ze smogiem? Polacy masowo rezygnują z używania „kopciuchów” w domach jednorodzinnych. Od 2014 r. ich liczba zmniejszyła się o 850 tys. sztuk. To zdecydowanie wpływa na zmniejszenie zanieczyszczenia środowiska. Ale dymiące kotły dalej są zainstalowane w prawie 3 mln domów, a ponad 30 proc. posiadłości nie ma żadnego ocieplenia. Co Polacy mogą jeszcze zrobić, aby pokonać smog i ograniczyć wydzielania się szkodliwych pyłów do powietrza?
Akcja wymieniania kotłów trwa, ale nie wszyscy Polacy są w nią wyraźnie zaangażowani. Najnowsze badania przeprowadzone przez Polski Alarm Smogowy oraz Instytut Ekonomii Środowiska, pokazują, że o ile tendencje są właściwe, to pozostaje w tej materii jeszcze wiele do zrobienia.
W Polsce znikają „kopciuchy”
Jeszcze w 2014 r. w Polsce było ok. 3 mln 740 tys. kotłów zasypowych, czyli tzw. „kopciuchów”. Do ponad 3 mln z nich sypano węgiel. Jak wynika z najnowszych badań – ich liczba sukcesywnie spada. W przeciągu sześciu lat, ich liczba spadła aż o 850 tys.
W 2014 r. kotły na węgiel ogrzewały aż 69,3 proc. domów jednorodzinnych w naszym kraju. Teraz jest to niemal 18 pkt proc. mniej. – To zauważalna zmiana, która pokazuje, że Polacy zaczęli zwracać uwagę na to, czym ogrzewają domy. Jest to powód do umiarkowanego optymizmu. Szczególnie kiedy weźmie się pod uwagę, że w dużej części mówimy o remontach prowadzonych bez żadnej pomocy państwa – ocenia Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.
Widać również, jak zmienia się struktura źródeł grzewczych w budownictwie jednorodzinnym. Zdecydowanie więcej pojawiło się kotłów gazowych. Ich liczba wzrosła z 13,5 proc. w 2014 r. na 23,9 proc. w 2020 r. To znaczy wzrost. Polacy częściej niż wcześniej wykorzystują również kotły lub kominki na biomasę, drewno lub pellet.
Zdaniem eksperta z Polskiego Alarmu Smogowego, za zmianą kryją się też takie aspekty, jak zmiana technologiczna, przepisy antysmogowe oraz coraz większa świadomość dotycząca wpływu jakości powietrza na nasze życie i zdrowie. – Wolą czystsze i wygodniejsze metody ogrzewania, więc decydują się na inwestycje w remonty domów i rezygnują z brudnych i wymagających ciągłej uwagi „kopciuchów” na węgiel – dodał Guła.
Pozostaje wiele szkodliwych kotłów
Czy oznacza to, że możemy być optymistami w kwestii wymiany kotłów zasypowych w Polsce? Tak, ale w bardzo umiarkowanym stopniu. Raport wskazuje również na fakt, że o ile liczba „kopciuchów” znacznie zmniejszyła się przez ostatnie lata, to wciąż są one dominującymi źródłami ciepła w domach. Zostało ich jeszcze ok. 2 mln.
Wśród pozostałych kotłów zasypowych, aż 75 proc. stanowią te z ręcznym załadunkiem na biomasę i węgiel. Znacznie wzrasta jednak udział kotłów automatycznych. Najbardziej popularne kotły zasypowe są jednak dość stare. Ich średni wiek to prawie 10 lat. To również bardzo wpływa na zwiększoną emisję zanieczyszczeń.
Ich wiek oznacza też jedno – aż 54 proc. kotłów w polskich domach to urządzenia, które powinny być jak najszybciej wymienione ze względu na regulacje antysmogowe lub zbyt wysoką emisję zanieczyszczeń. Najwięcej jest ich w starszych domach i na terenach wiejskich.
Niemal połowa osób, których kotły nie spełniają wymogów uchwał antysmogowych nie planuje w najbliższym czasie wymiany źródeł grzewczych.
– Aby spełnić zapisy uchwał antysmogowych musimy wymienić jeszcze niemal 3 miliony starych kotłów na węgiel i drewno. A musi się to wydarzyć w ciągu nadchodzących 6-7 lat. Oznacza to, że każdego roku powinno być wymienianych ponad 400 tys. starych kotłów. Dobrze, że ludzie chcą rezygnować z kopciuchów, ale walka ze smogiem to ogromny program modernizacji kraju. Bez pomocy rządu i ciężkiej pracy samorządów nie uda się go przeprowadzić – stwierdza Andrzej Guła.
Polacy wciąż są nieświadomi
Niepokojące są natomiast badania dotyczące wiedzy Polaków na temat regulacji antysmogowych, które wprowadzają m.in. zakaz używania pozaklasowych kotłów na paliwa stałe, obowiązują niemal w całej Polsce, poza województwami: opolskim, warmińsko-mazurskim i podlaskim. A mimo to zaledwie 45 proc. mieszkańców jest świadomych, że jakieś ograniczenia obowiązują na terenie ich województwa.
Tylko 16 proc. wskazuje, że uchwały antysmogowe wymuszają wymianę kotłów. 6 proc. wie o zakazie używania węgla niskiej jakości, a 5 proc. ankietowanych uważa, że obowiązywanie uchwały oznacza całkowity zakaz używania paliw stałych w celach grzewczych.
Wśród ankietowanych zaledwie 14 proc. badanych jest w stanie podać poprawną datę, która wskazuje do kiedy powinni wymienić posiadane „kopciuchy”. – To przede wszystkim wyzwanie dla samorządów wojewódzkich i gminnych, które w wielu województwach bardzo niechętnie i z marnym skutkiem informują o nowych przepisach i karach. – uważa Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.
Jednocześnie większość badanych jest zdania, że w nowych budynkach powinien obowiązywać bezwzględny zakaz instalacji kotłów węglowych. Uważa tak 57 proc. ankietowanych, 28 proc. twierdzi, że „kopciuchy” mogą być instalowane, a 15 proc. nie ma na ten temat zdania.
Polacy bez izolacji
Jak możemy przeczytać w raporcie, dużym problemem jest też sytuacja dotycząca ocieplenia polskich domów. Co trzeci budynek jednorodzinny w Polsce, nie posiada w ogóle warstwy izolacyjnej ścian zewnętrznych.
Nieco lepsza sytuacja jest w miastach niż na wsi. W ośrodkach miejskich brak zewnętrznej izolacji termicznej jest widoczny na ok. 25 proc. budynków. Najwięcej polskich domów posiada jednak niski standard ocieplenia, który wynosi od 8 do 10 cm zewnętrznej izolacji.
Polacy jednak chcą to zmieniać, a wymiana izolacji termicznej znajduje się wysoko na liście ich priorytetów remontowych. 59 proc. właścicieli budynków chce przeprowadzić inwestycje w tym wymiarze. Nieco ponad 40 proc. badanych planujących realizację ocieplenia ścian liczy na pozyskanie na ten cel dotacji. Niektórzy zdecydują się na kredyt. Średni oczekiwany koszt inwestycji ociepleniowej to 24 tys. zł.