USA tworzą nowy system rakiet średniego zasięgu w oparciu o rakiety Tomahawk i SM-6

Armia USA odbudowuje swoje zdolności rakietowe średniego zasięgu w oparciu o pociski SM-6 i Tomahawk. Koncern Lockheed Martin otrzymał kontrakt wart blisko 340 mln dolarów na budowę prototypu wyrzutni, pocisków i centrum dowodzenia baterii systemu średniego zasięgu.

Amerykańska armia oficjalnie zdecydowała się zaadaptować używane przez marynarkę wojenną rakiety ziemia-powietrze SM-6 jako bazę dla pocisków średniego zasięgu dla US Army w ramach programu Mid-Range Capability (MRC) – podaje serwis The Drive-War Zone. Program ten jest częścią większej inicjatywy dotyczącej pocisków precyzyjnych dalekiego zasięgu (Long-Range Precision Fires). MRC to jeden z priorytetów amerykańskiej armii, mający umożliwić rażenie celów w zasięgu pośrednim między pociskami precyzyjnego rażenia (Precision Strike Missile) a bronią hipersoniczną dalekiego zasięgu.

Tym samym, dotychczasowe drugorzędne, balistyczne zdolności tej broni staną się głównymi dla jednostek wojskowych, które zostaną w nie wyposażone w przyszłości. Rakiety SM-6 mają zostać włączone w pełni zintegrowany, naziemny system odpalania i kontroli ognia. Zakłada się, że dzięki wykorzystaniu względnie dojrzałego systemu rakietowego, całość bez większych problemów osiągnie zdolność operacyjną 2023. Wcześniej Amerykanie testowali możliwość wykorzystania SM-6 jako pocisków przeciwko celom nawodnym.

Ponadto, jako podstawowy rakietowy pocisk manewrujący odpalany z ziemi w erze po wypowiedzeniu traktatu INF wybrano dla US Army rakiety BGM-109 Tomahawk. Już wcześniej rozpoczęły się testy mające wdrożyć taką zdolność. Rakiety te są obecnie znacznie bardziej zaawansowane niż ich wcześniejsze wersje o podobnych zdolnościach. Mogą być m.in. przekierowywane na inny cel w trakcie lotu i są w stanie unikać systemów obrony powietrznej. Pozostają zarazem obecnie bronią konwencjonalną.

Ogólnie, Amerykanom zależy na odbudowie zdolności w zakresie pocisków średniego zasięgu, o zasięgu powyżej 500 km.

Kontrakt na budowę prototypu wyrzutni, pocisków i centrum dowodzenia baterii pocisków średniego zasięgu dla US Army w ramach programu MRC otrzymał 6 listopada br. koncern Lockheed Martin. Jest on wart blisko 340 mln dolarów. Umowa ma posunąć naprzód prace w tym obszarze.

W ramach umowy, Lockheed Martin ma opracować, zbudować, przetestować, ocenić i dostarczyć prototypową baterię MRC. Celem przyspieszenia prac, wykorzystane zostaną już istniejące rozwiązania, w tym „wybrane warianty pocisków rakietowych SM-6 i Tomahawk”. Nowy system ma zapewnić połączoną zdolność operacyjną i strategiczną do atakowania wyznaczonych celów „w głębokich obszarach manewrowych krytycznie ważnych dla wspólnego lotu”. Rakiety mają być wykorzystywane do penetrowania i niszczenia wielowarstwowej obrony powietrznej przeciwnika, umożliwiając siłom połączonym działanie poprzez stworzone tym sposobem okno.

Według źródeł amerykańskich, obecnie trwają już prace nad nowym wariantem rakiety SM-6, która będzie posiadać wydłużony zasięg, obecnie mierzony w „setkach mil”, oraz „znaczące zwiększenie” zdolności kinetycznych. Początkowo w ramach MRC stosowane mają być jednak już istniejące pociski SM-6, kupowane jednak z myślą o ich ulepszeniu w przyszłości.

Nie wiadomo, jakiego rodzaju wyrzutnie mają zostać wykorzystane dla lądowych SM-6, przy czym przypuszcza się, że może to być ta opracowywana dla lądowych wersji rakiet manewrujących Tomahawk, gdyż obie początkowo zaprojektowano do odpalania z pionowych wyrzutni Mk 41. W mediach pojawia się też pytanie, czy nowa wersja SM-6 będzie zarazem bardziej skuteczna przeciwko celom powietrznym, szczególnie w zwalczaniu samolotów i rakiet manewrujących oraz rakiet balistycznych w ostatniej fazie lotu.

Serwis The Drive-War Zone zwraca uwagę, że wykorzystanie drugorzędnych dotąd zdolności tych rakiet może być niezwykle korzystne.

„ Armia[USA]wprowadza wysoce zintegrowaną architekturę obrony powietrznej, która doskonale nadaje się douruchomieniatakiego systemupodwójnej roli .Możerównież służyć jako ofensywny system kontrolii dowodzenia dozwalczania celów naziemnych za pomocą SM-6. Tak więc, możemy patrzeć na niezwykle elastyczny zestaw zdolnościdodawany przez armię , który będziewykraczałdaleko poza rol e uderzeńnaziemny ch” – pisze portal.

To oznacza też, że amerykańska armia chce jak najszybciej pozyskać lądową rakietę manewrującą w oparciu o Tomahawk oraz rakietę quasi-balistyczną na bazie SM-6. Dzięki wykorzystaniu istniejących i opracowywanych systemów, cały proces ma zaoszczędzić nie tylko czas, ale również pieniądze.

„ Tomahawk ponownie znajdzie się lądowych wyrzutniach US Army, a SM-6 mogą stać się jednymi z najwszechstronniejszych rodzajów broni w całym arsenale” – podsumowujeThe Drive-War Zone.

  Jak pisaliśmy  , w sierpniu 2019 roku Pentagon poinformował, że amerykańska armia przeprowadziła powietrzny test pocisku rakietowego typu, który przez ponad 30 lat był zakazany na mocy traktatu rozbrojeniowego INF. Chodzi o zmodyfikowaną wersję rakiety manewrującej Tomahawk, odpalanej nie z morza, ale z wyrzutni na lądzie. Zmodyfikowany Tomahawk z głowicą konwencjonalną odpalono z wyspy San Nicolas i jak poinformowano trafił on dokładnie w cel zlokalizowany ponad 500 km dalej. Oznacza to, że tego rodzaju broń łamałaby zasady traktatu INF z 1987 roku, gdyby ten nadal obowiązywał. Zakazywał on bowiem posiadania jakichkolwiek pocisków rakietowych odpalanych z lądu o zasięgu od 500 km do 5,5 tys. km. 2 sierpnia ub. roku USA i Rosja ostatecznie wycofały się z tego układu.

T est ten wywołał reakcję Moskwy.   Według prezydenta Rosji, nowy typ amerykańskiej rakiety manewrującej Tomahawk może być wystrzeliwany z baz rakietowych w Rumunii i w Polsce  . Zaznaczył, że to nowe zagrożenie dla Rosji, wymagające odpowiedzi. Twierdzeniom Putina zaprzecza łPentagon.

P rzeczytaj:   Rosja szykuje „symetryczną odpowiedź” na test nowej amerykańskiej rakiety manewrującej 

  thedrive.com   / Kresy.pl

FAKT.PL

Więcej postów