Agnieszka Burzyńska: Czy to już koniec PiS? [OPINIA]

Mam znajomych po obu stronach polskiej barykady. Ostatnio dzwonią do mnie jedni i drudzy. Jedni z niepokojem, drudzy z nadzieją. – Czy PiS się rozpadnie, kiedy to się stanie – pytają. Jednym słowem czy to już koniec partii rządzącej. Moi znajomi po obu stronach barykady wiedzą, że na politykę patrzę z dystansem, bez emocji i łatwych diagnoz, które często są ilustracją myślenia życzeniowego. Oto co im odpowiadam.

Bez wątpienia mamy do czynienia z największym kryzysem obozu rządzącego. W ocenie rzeczywistości pogubił się nawet sam wódz Jarosław Kaczyński, co kompletnie zdezorientowało resztę polityków PiS. Szumnie zapowiadana piątka dla zwierząt trafiła właśnie do kosza, a wyrok Trybunału Konstytucyjnego zaostrzający aborcję do zamrażarki. Setki tysięcy młodzieży na ulicach oraz tysiące nowych zakażonych koronawirusem, tylko pogłębiają chaos. Służba zdrowia moim zdaniem już przekroczyła możliwości skutecznego ratowania wszystkich potrzebujących, a rządowi brakuje pieniędzy dla przedsiębiorców, których działalność jest systematycznie ograniczana lub zawieszana. Na przykład obiecana szybka pomoc dla branży gastronomicznej utknęła w Sejmie nie z winy opozycji, a decyzją o przesunięciu posiedzenia Sejmu o dwa tygodnie sprawia, że najwcześniej wejdzie w życie za cztery tygodnie. Liczba wkurzonych powiększa się więc z dnia na dzień. 

To wszystko prawda. Jednak moim znajomym odpowiadam zawsze kilkoma pytaniami: czy mamy w tej chwili jakieś wybory przed sobą, kiedy są kolejne wybory, czy widzą jakąkolwiek większość, która przegłosowałaby rozwiązanie parlamentu (potrzeba do tego 2/3 głosów) albo odrzuciła budżet. Dziś takiej większości nie ma. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że znalazłoby się wystarczająco głosów, aby wymienić premiera, ale to tyle jeśli chodzi o zmiany. 

Wybory są dopiero za trzy lata. W polityce to epoka, kiedy wszystko może się wydarzyć. Pamiętam, jak dokładnie rok po wyborach w 2015 roku miał miejsce protest kobiet. Trzy lata później wyborcy już o tym kompletnie nie pamiętali. Sondaże PiS wtedy, podobnie jak dziś, tąpnęły a liderem opozycji obwieszczał się Ryszard Petru. Nie twierdzę, że sytuacja się powtórzy ale może. Zwłaszcza jeśli Jarosław Kaczyński wycofa się z forsowania zaostrzania ustawy aborcyjnej oraz radykalnie złagodzi przepisy ograniczające hodowle bydła i drobiu, które uderzają w polskich rolników czyli tych, którzy masowo głosowali na PiS.

Przyśpieszone wybory w Polsce są możliwe tylko w trzech sytuacjach: po pierwsze nieuchwalenie budżetu, po drugie niepowołanie nowego rządu (w przypadku odwołania Mateusza Morawieckiego) albo po trzecie przyjęcie uchwały o samorozwiązaniu Sejmu. Do wszystkich tych trzech scenariuszy potrzebne są głosy posłów PiS. Przy tak dołujących sondażach Zjednoczonej Prawicy uważam, że jest to niemożliwe. Oczywiście teoretycznie istnieje możliwość przejścia części parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy na stronę opozycji ale nie widzę możliwości stworzenia rządu od radykalnej lewicy, przez lewicujące KO po antyaborcyjną Konfederację. Przed pęknięciem w obozie władzy chroni również układ stworzony przez Kaczyńskiego. Przede wszystkim ulokowanie rodzin i bliskich polityków PiS w spółkach Skarbu Państwa i stworzenie im możliwości bajecznego zarobkowania. Oczywiście teoretycznie w jakimś nowym rozdaniu mógłby powstać jakiś nowy układ, ale uważam, że rząd od lewa do prawa nie jest dziś możliwy. I w najbliższym czasie nie będzie. Tak właśnie odpowiadam moim znajomym.

Rząd Mateusza Morawieckiego zamknął cmentarze z powodu pandemii koronawirusa. Jarosław Kaczyński nie mógł więc odwiedzić grobu swojej mamy Jadwigi na Cmentarzu Powązkowskim. Nie pojechał też na Wawel, gdzie spoczywa para prezydencka. Prezes PiS nie zapomniał jednak o uczczeniu pamięci zmarłych bliskich.

Bliscy 21-letniej sportsmenki Klaudii Grzybek znów mają nadzieję, że uda się ustalić wszystkie okoliczności jej tragicznej śmierci. We wrześniu pisaliśmy, że prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie młodej dziewczyny, która zmarła w mieszkaniu poznanego niedawno o 13 lat starszego ukochanego. Mężczyzna nie wezwał nawet karetki. Po naszej publikacji Prokuratura Okręgowa w Krakowie uwzględniła zażalenie bliskich Klaudii i uznała, że wszystkie okoliczności jej śmierci powinny zostać dokładnie wyjaśnione.

Przez wiele lat w Dzień Wszystkich Świętych polskie cmentarze pękały w szwach. Tłumy ludzi odwiedzały groby zmarłych. Zapalali znicze, zostawiali kwiaty, a także spotykali się z rodziną i znajomymi, nierzadko rozrzuconymi po całym kraju czy świecie. W tym roku ta tradycja została przerwana. Szalejąca pandemia koronawirusa wymusiła zamknięcie cmentarzy. Zobacz, jak wyglądały polskie nekropolie 1 listopada.

Andrzej Grabowski znał Dariusza Gnatowskiego ponad 20 lat. W tym czasie nigdy się nie pokłócili.

Takiego wyniku jeszcze miesiąc temu w PiS nikt się nie spodziewał. W nowym sondażu IBRIS dla Wirtualnej Polski partia Jarosława Kaczyńskiego spadła poniżej 30 procent poparcia! Gonią ją partie opozycyjne. Rośnie poparcie dla Platformy Obywatelskiej i ruchu Szymona Hołowni!

Minister zdrowia Adam Niedzielski wydał w niedzielę polecenie prezesowi NFZ, by każda osoba z personelu medycznego walcząca z COVID-19, wraz z ratownikami medycznymi oraz diagnostami laboratoriów szpitalnych otrzymała o 100 proc. większe wynagrodzenie w formie świadczenia dodatkowego.

Weekend pokazał, że temperatura obywatelskiego sprzeciwu opadła. Dla PiS wrzenie dużych miast nie jest problemem, a w mniejszych nie było już tylu ludzi na ulicach. Jedno wydarzenie wskrzesi bunt w tym tygodniu. Może nawet powróci on ze zwiększoną siłą. No… chyba że premier się jednak nie zdecyduje tego zrobić – pisze Agnieszka Burzyńska, publicystka Faktu

2020 rok rozpoczął się dramatycznie dla całego środowiska dziennikarskiego. W noc sylwestrową został brutalnie zamordowany Krzysztof Leski (†60 l.), kolega, dziennikarz.

W piątek i sobotę wielkie manifestacje przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji odbyły się w dużych miastach. Przede wszystkim gigantyczna demonstracja przemaszerowała ulicami Warszawy. Ale w mniejszych miejscowościach fala protestów opadła. Niepokoje mogą jednak wrócić.

Zdjęcia, które obiegły świat po piątkowym trzęsieniu ziemi w Turcji pokazują iście apokaliptyczne sceny. Wstrząs na Morzu Egejskim o magnitudzie sięgającej 7 w skali Richtera spowodował zawalenie się lub uszkodzenie 17 budynków, które składały się niczym domki z kart. Wywołał też dużą falę pływową, która zalała tureckie wybrzeże. Co najmniej 17 osób zginęło, a 709 doznało obrażeń.

FAKT.PL

Więcej postów