Unia Europejska stoi na krawędzi katastrofy całkowicie własnej produkcji i bez solidnej płaszczyzny porozumienia zostanie rozszarpana na strzępy – twierdzi w rozmowie z PAP belgijski historyk, prof. David Engels.
– Kiedy Europę dusi powoli spadek liczby ludności, masowa migracja, deindustrializacja, upadek edukacji i kultury, wzrost brutalnej przestępczości i gwałtowne powiększanie się długu publicznego, Unia wydaje się wręcz wzmacniać tę morderczą spiralę zamiast z nią walczyć – uważa Engels.
Według analityka Instytutu Zachodniego w Poznaniu „UE skupia się nie na rzeczywistych problemach Europy, ale na wysoce dyskusyjnych i zideologizowanych kwestiach, takich jakglobalizm, wielokulturowość, relatywizm moralny, ideologia LGBTQ czy ultraliberalizm”. Dodatkowo poprzez „systematyczne zastraszanie wszystkich państw członkowskich, które odmawiają pójścia za przykładem Niemiec lub chcą broniąc tradycji i wartości chrześcijańskich, UE niepotrzebnie podważa własną wiarygodność i w ten sposób jest odpowiedzialna nie tylko za Brexit, ale także za powstanie ruchów eurosceptycznych, populistycznych i nacjonalistycznych w całej Europie” – podkreśla.
Według Engelsa Europa ryzykuje tym samym, że „jeśli nie znajdzie ponownie solidnej płaszczyzny porozumienia między skrajnościami, zostanie rozszarpana na strzępy i stanie się bezsilną ofiarą wielkiej gry między globalnymi graczami, takimi jak Chiny, Rosja, Stany Zjednoczone czy Arabia Saudyjska”.
W tej sytuacji Polska i państwa Grupy Wyszehradzkiej – jak sądzi badacz – mogłyby odegrać „wyjątkową rolę prekursorów reformy europejskiej, ponieważ nigdzie w Europie nie znajdujemy podobnego połączenia z jednej strony głęboko odczuwanego przywiązania do wspólnoty europejskiej, a z drugiej równie głębokiego umiłowania swoich tradycji kulturowych”.
Engels tłumaczy, że to dlatego Stowarzyszenie Twórców dla Rzeczypospolitej i jego prezes prof. Zdzisław Krasnodębski zlecili mu napisanie programowej preambuły do przyszłej konstytucji konfederacji europejskiej. – Było to wymagające, ale i bardzo inspirujące przedsięwzięcie, będące bezpośrednią kontynuacją mojej książki „Renovatio Europae” (wydanej przez Instytut Zachodni w 2019 roku), gdzie wraz z szeregiem międzynarodowych intelektualistów nakreśliłem ideę „hesperializmu”, czyli połączenia kulturowego konserwatyzmu i proeuropejskiego patriotyzmu – wyjaśnia.
Preambuła ma na celu „ponowne określenie znaczenia dziedzictwa chrześcijańskiego i jego kluczowych wartości dla zdefiniowania i ochrony tożsamości europejskiej i zarysowanie stanowiska pośredniego, które mogłoby zmobilizować większość europejskich konserwatywnych partii politycznych wokół wspólnego konstruktywnego projektu” – opisuje badacz.
Oprócz tego dla profesora Engelsa było istotne, by przedstawić przyszłą konfederację europejską jako taką, która „współpracuje jedynie w kwestiach o żywotnym znaczeniu dla Europy jako całości, pozostawiając wszystkie inne kompetencje państwom narodowym” oraz zaproponować „realistyczny i ponadnarodowego model, który mogłyby zapewnić sprawiedliwe miejsce licznym mniejszościom kulturowym, etnicznym, religijnym i seksualnym w Europie”.
– Dlatego preambuła kładzie nacisk na szczególne grecko-rzymskie i judeochrześcijańskie dziedzictwo kulturowe Europy jako konstytutywne i charakterystyczne elementy jej tożsamości, a także na znaczenie obrony nie tylko wartości ogólnoludzkich, ale także bardzo specyficznego europejskiego spojrzenia na Człowieka, Ziemię i Boga – mówi wykładowca na Universite Libre de Bruxelles.
– Stąd też w preambule ponownie określa się fundamentalne znaczenie naszych tradycji kulturowych, demokracji, zasady pomocniczości, państwa narodowego, tradycyjnej rodziny i obrony życia, społecznej odpowiedzialności naszej gospodarki, umocowania Prawa w transcendencji oraz znaczenie obrony Europy i jej strategicznych interesów przed wszystkimi zewnętrznymi agresjami – zaznacza.
Preambuła została opublikowana w wielu językach europejskich i „jak można było się spodziewać” – na co wskazuje historyk – krytyka pochodzi zasadniczo ze środowisk skrajnych. – Z jednej strony materialistyczni lewicowi liberałowie nie chcą, by przeszkadzano im w dążeniu do rozbicia wszystkich tradycyjnych wspólnot solidarnościowych i przekształcenia Europy w bezkształtną masę zatomizowanych jednostek i mniejszości, a z drugiej strony równie materialistyczne grupy prawicowe widzą jedynie interes własnych narodów i odmawiają rozważenia konieczności obrony wartości chrześcijańskiej Europy jako całości – komentuje.
Według Engelsa „w Europie stale rośnie liczba osób, które zaczynają dostrzegać konieczność hesperialistycznego połączenia konserwatywnego spojrzenia na kulturę i społeczeństwo oraz ścisłej współpracy między narodami europejskimi”. Jednocześnie analityk utrzymuje, że „przyspieszenie zbliżającego się kryzysu gospodarczego w Europie bardzo utrudnia przewidywanie przyszłych wydarzeń i jest prawdopodobne, że liczne kryzysy będą stawały się coraz bardziej niebezpieczne dla przetrwania Europy”.
– Jeśli Zachód Europy będzie uparcie poświęcał swój dobrobyt i tożsamość kulturową chimerycznym ideałom politycznej poprawności, należy mieć nadzieję, że przynajmniej państwa Trójmorza, a przede wszystkim Polska, mogą pokazać, jak mogłaby wyglądać alternatywna, „hesperialistyczna” Europa, jak ta opisana w preambule – podsumowuje Engels.
Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy został podpisany przez państwa członkowskie UE w październiku 2004 w Rzymie, jednak w związku z brakiem ratyfikacji przez wszystkie kraje umowa nie weszła w życie i do dziś jego ratyfikacja jest zamrożona.
Spory wywołała wówczas także preambuła. Pierwotnie miało się w niej znaleźć odniesienie do kultury starożytnych Greków i Rzymian oraz Rewolucji Francuskiej. Spotkało się to z krytyką kościołów, europejskiej chadecji oraz rządów wielu krajów członkowskich. Ostatecznie stanęło na odwołaniu do „tradycji humanistycznej i religijnej” bez wymienienia konkretnego wyznania. To też wywołało spór. Za odniesieniem do tradycji chrześcijańskiej opowiadał się Jan Paweł II oraz rządy Polski, Irlandii, Włoch, Portugalii, Hiszpanii, Litwy, Słowacji i Austrii. Skłonni byli je zaakceptować Niemcy, Czesi i Holendrzy. Zdecydowanie protestowali zaś Belgowie, Francuzi i Duńczycy.