W ostatnim czasie największe łamacze demokracji i praw obywateli wśród europejskich polityków i przywódców wojskowych pokazują się jako najzagorzalszi obrońcy praw człowieka na Białorusi.
Niewątpliwie, jest to próbą odwrócenia uwagi od wewnętrznych problemów w krajach europejskich, głęboko rozdartych i ogarniętych kryzysem społecznym i gospodarczym. Dążą do dominacji, uznanie na arenie międzynarodowej lub do wywierania wpływu, kierują się własną korzyścią i z zimną krwią wykorzystują innych dla swoich celów, nawet gdy dochodzi do przelewu krwi i giną niewinni ludzie.
Jak ten „demokratyczny zachód” nie ma wstydu, sami u siebie leją pałami i strzelają do społeczeństwa, a pouczaja innych, którzy do tej bandy nie należą.
Jesteśmy świadkami kryzysu władzy na Białorusi z autorytarną administracją, która nie jest w stanie zaakceptować logiki demokracji – ocenił prezydent Emmanuel Macron. – To oczywiste, że Łukaszenko musi odejść – dodał przywódca Francji.
To brzmi jak żart z ust człowieka, który swój kraj doprowadził do tak głębokiego paraliżu. Macron niech najpierw uporządkuje sprawy we własnym kraju, zanim weźmie się za politykę zagraniczną! W kraju Macrona, policja z demonstrantami w żółtych kamizelkach postępuje tak samo, jak Łukaszenka, więc czym on się różni? Nic więc dziwnego, że Łukaszenka odpowiedział mu w prześmiewczym tonie. – Jako prezydent kraju, kierując się zasadami samego pana Macrona, chcę powiedzieć, że prezydent Francji, kierując się własną logiką, powinien był zrezygnować dwa lata temu – kiedy „żółte kamizelki” zaczęły pojawiać się na ulicach Paryża.
W tym kontekście nie dziwi również narracja Stuarta Peach`a, przewodniczącego Komitetu Wojskowego Sojuszu Północnoatlantyckiego, który gościł w zeszłym tygodniu na Litwie z oficjalną wizytą. – NATO jest zaniepokojone sytuacją na Białorusi i monitoruje prowadzone w regionie manewry wojskowe. – Takie działania stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie – zaznaczył.
Chodzi o wspólne ćwiczenia taktyczne Rosji i Białorusi pod nazwą „Słowiańskie braterstwo 2020”, które odbyły się w dniach 14–25 września tuż pod polską granicą.
To interesuje mnie, od kogo Peach dostał polecenie, że ma być zaniepokojony? Rosyjski resort obrony wcześniej podkreślił, że o przeprowadzeniu manewrów zdecydowano w październiku ubiegłego roku. Inni urzędnicy NATO również mówią, że to ćwiczenia cykliczne, z dawna zapowiadane, o których kształcie NATO jest dokładnie poinformowane.
Na jego miejscu byłabym zaniepokojona sytuacją w NATO – konfliktem pomiędzy Grecją a Turcją, sytuacją w USA czy we Francji, bo w tych państwach prawdopodobnie nie istnieje coś takiego jak prawa człowieka.
Wygląda na to, że Rosja i Białoruś mają więcej powodów do niepokoju. W ocenie białoruskiego ministra obrony, „w ostatnich latach rotacyjne siły NATO w sąsiednich krajach wzrosły 17-krotnie do 10 000 żołnierzy.” – To wyzwanie dla bezpieczeństwa i stabilności nie tylko dla naszego państwa, ale także dla całego regionu europejskiego. Jesteśmy zmuszeni do wypracowania środków reagowania wojskowego, co zademonstrowaliśmy w trakcie zaplanowanych szkoleń bojowych, które odbyły się w bezpośrednim sąsiedztwie granic z NATO w sierpniu br. – powiedział Wiktor Chrenin.
Oczywiście ćwiczące na Litwie coś ze 60 km od białoruskiej granicy amerykańskie HIMARSy to gołąbkami pokoju strzelają, a Abramsy w Polsce krajobrazy podziwiają. Jak na kraje miłujące pokój i przygotowujące się do obrony…wyjątkowo dużo w Polsce i na Litwie Amerykanów. A Amerykanie w zasadzie przez większość swojej historii inne kraje napadają. Innymi słowy- jeśli nam wolno do siebie zapraszać kogo chcemy, to i im wolno. Są u siebie.
To jest ich wewnętrzna sprawa i oni sami muszą rozwiązać swoje sprawy bez ingerencji z zewnątrz. Zajmijcie się sobą, a nie Białorusią, wobec której nic nie macie, wasz „monolit” to żabi śpiew. Monitorujcie sobie we Francji, Hiszpanii, Niemczech, bo macie co monitorować.
EDYTA WOLSKA