Ludwik Dorn był w najbliższym kręgu władzy Jarosława Kaczyńskiego i miał okazję przyjrzeć się, jak szef PiS ustawia do pionu ówczesne przystawki, czyli LPR i Samoobronę. Dziś te przystawki to Solidarna Polska i Porozumienie. Dorn twierdzi, że Kaczyński niepokornych koalicjantów poskromi strachem przed utratą wpływów i wielkich pieniędzy…
Główna partia rządząca idzie na kurs kolizyjny z małymi koalicjantami, a politycy PiS dają do zrozumienia, że nie boją się ani wcześniejszych wyborów, ani rządu mniejszościowego. Ludwik Dorn twierdzi, że to dobrze przemyślana taktyka.
– Kaczyński dał czas posłom Solidarnej Polski, by zaczęli się bać. Porozmawiali z żonami, szwagrami, ciotkami, którzy gdzieś zostali poupychani dzięki ich koneksjom na różnych beneficjach. Strach musi się zacząć rozwijać – analizuje dla Faktu Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu.
W tym, co mówi, może być sporo racji, bo politycy nie tylko mówią o Ziobrze, jako o byłym koalicjancie. Sugerują też, że mają już następcę na fotel ministra sprawiedliwością. Wczoraj media obiegła informacja, że Zbigniewa Ziobro miałaby zastąpić Małgorzata Wassermann. – Nie mam nic do powiedzenia w tym zakresie – ucięła nasze pytania.
Ludwik Dorn dodaje, że przed Zbigniewem Ziobro są dwa scenariusze. – Albo będzie grał ostro do końca, albo wywiesi białą flagę i zda się na łaskę lub niełaskę Kaczyńskiego. Kaczyński chce mu złamać polityczny kręgosłup – przewiduje Dorn.
Dziś na Nowogrodzkiej ma zapaść decyzja: co dalej z niesfornymi przystawkami.
Teraz możesz czytać FAKT bez wychodzenia z domu! Pobierz najnowsze wydanie gazety i bądź zawsze na bieżąco
Zwany „trzecim bliźniakiem” polityk uważa, że Kaczyński chce „złamać” Ziobrę
Szef Solidarnej Polski po raz kolejny wszedł w konflikt z prezesem PiS.
Kiedyś przyjaciele. A teraz?