Lech Wałęsa szczerze o swoim życiu, przemijaniu i śmierci: boję się, że w piekle spotkam Lenina!

29 września Lech Wałęsa skończy 77 lat. Tak gorzkiej rozmowy z były prezydentem na pewno nie czytaliście. Tylko w Fakcie podsumowuje swoje życie i otwarcie mówi o śmierci. Przyznaje, że koronawirus zrobił z niego bankruta. Czy jest człowiekiem spełnionym, dlaczego ciągle mówi o przemijaniu, jak układają mu się relacje z żoną, kogo się boi, dlaczego nie chce, by mu stawiano pomniki? Tak szczerego wywiadu z byłym prezydentem jeszcze nie było…

 Fakt: Panie Prezydencie, urodziny się zbliżają… 

Lech Wałęsa: Nie obchodzę urodzin.

 Dlaczego? 

– Bo jestem już stary. Dwudziestkę można obchodzić, może jeszcze pięćdziesiątkę. Ja już tęsknię do wiecznego życia. Chcę zobaczyć, co tam jest. To tutaj mnie już nudzi, tylko samego przejścia się boję. Choroby się boję, nieprzyjemności. Niczego poza tym.

 Dlaczego stale pan podkreśla, że jest już spakowany? 

– Bo jestem człowiekiem spełnionym. Dzieci mam, dom postawiłem. Co tam jeszcze? Nasadziłem drzew. To, co miałem do zrobienia, zrobiłem. Wszystkie miejsca zwiedziłem. Papieżem nie będę – to jedyne, czego nie osiągnę.

 Jest jeszcze dużo do zrobienia… 

– Oni wszyscy dookoła bardzo psują rzeczy, a ja jako człowiek wiary nie mogę przejść obok tego obojętnie. Przecież będę się z tego tłumaczył. I dlatego muszę jeszcze robić wszystko, co w mojej mocy, bo tam mnie rozliczą. W piekle jest dobór negatywny.

 Lech Wałęsa trafi do piekła? 

– No właśnie nie chcę być ze Stalinem, z Leninem. Bo wtedy będą mnie męczyć.

 Naprawdę się pan tego obawia? 

– Oczywiście. W związku z tym robię wszystko, żeby się tam nie dostać.

 Jak pan się dziś czuje? 

– Zgodnie z tym wiekiem, a więc nie za bardzo.

 A jak pan patrzy na dzisiejszą Polskę, to co pan myśli? 

– Zawsze było tak, że ludzkość szukała rozwiązań na ten czas, w którym żyliśmy. Czy dziś dobrze czytamy sytuacje, możliwości, zagrożenia? Raczej nie.

 O jakich konkretnie mówi pan zagrożeniach? 

– Przyszło nam żyć w nowej epoce. Poprzednia była epoką wojen i podziałów. Teraz to się skończyło. Mamy epokę intelektu. Wszystko co było w tamtej epoce nie pasuje do tej epoki. Pytanie brzmi, jaki fundament po tamtym zaproponujemy dla Polski, dla Europy, dla Świata? Tych pytań jest zresztą więcej. Na przykład, jak sobie poradzić z populizmem i kłamstwami polityków w skali większej niż państewka.

 Chciałam zapytać o te fundamenty… 

– Są dwie propozycje fundamentu. Jeden: budujmy Europę i Świat na wolnościach, wolnym rynku i prawie. A druga koncepcja: budujmy przyszłość na wartościach, wolnościach i prawie.

 Czy na polskiej scenie politycznej jest ktoś obiecujący? 

– Proszę pani, to nie jest takie proste. No proszę mi powiedzieć, kto by pomyślał, że można postawić na elektryka? Do dziś się wszyscy zastanawiają, jak to możliwe. Byli mądrzejsi, bardziej wykształceni, z lepszą tradycją, z lepszym przygotowaniem, no i co?

 A jak pan ocenia Trzaskowskiego? 

– Ma szansę, ale nie ma praktycznego doświadczenia.

 Pan był przecież młodszy od niego w czasach „Solidarności”. 

– Tak, ale ja miałem praktykę w środowiskach najniższych i szedłem do teorii. A oni wszyscy mają teorię, a nie mają gdzie praktyki złapać.

 Jakiej praktyki? 

– Takiej ludzkiej: wstać o 6., iść do roboty, wiedzieć, jak ludzie reagują. Proszę pani, ja musiałem przeskoczyć przez płot i zaskoczyć komunę. Musiałem być robotnikiem, bo z robotnikami ciężko było walczyć, cały ustrój był robotniczo-chłopski. Teraz jest już inna koncepcja. Już nie przeskakujcie przez płoty, bo sobie nogi połamiecie. Teraz trzeba to inaczej robić.

 Prezydent Andrzej Duda wywalczył sobie drugą kadencję. 

– Nieszczęście, niech pani mi nie wspomina. Z taką filozofią, w ogóle nie przygotowany, w ogóle nie wie o co chodzi, tylko się ślizga. Niech pokaże jakieś osiągnięcia. To jest epoka słowa, trzeba mówić na temat.

 Jak świat powinien zapamiętać Lecha Wałęsę? 

– Zapomnieć. Był, minął, koniec. Są nowe czasy.

 Nie chce pan pomnika? 

– Chcę, żeby zapamiętano moje słowa: „Róbmy swoje i czytajmy właściwie wyzwania czasu”.

 Komu pan ufa? 

– Nikomu. Panu Bogu. Ale to Pan Bóg z komputera, najwyższa klasa mądrości.

 Niektórzy twierdzą, że za dużo pan czasu spędza z komputerem. 

– A co mam robić w tym wieku? Biegać?

 Pamięta pan, jak przyjechał pierwszy raz do Gdańska? 

– Przyjechałem do Gdańska w 1967 roku. Wysiadłem na dworcu, na herbatę. Pociąg miał stać pół godziny. I uciekł.

 Lubi pan ten Gdańsk? 

– Na początku jak przyjechałem, to nie lubiłem. Bo na 50 kilometrów czuć było rybę. Śmierdziało rybami jak cholera. Ale jak przyjechałem drugi raz, to już mi się podobało, już było inaczej. A potem się trafiła dziewucha, to mnie już zupełnie okiełznała.

 Tyle lat pan spędził z tą dziewuchą… 

– Tyle lat. No. Czas na zmiany ( przyp. red. uśmiecha się przewrotnie )

 Jak czas na zmiany, może jeszcze się dogadacie? 

– Nie, nie da rady. Już za starzy jesteśmy. Jak były kłopoty to byliśmy idealnym małżeństwem. A jak odpłynęły, zostaliśmy sami, to teraz bez przerwy się kłócimy. Wymyślamy problemy.

Z Lechem Wałęsą rozmawiała Maja Fenrych

Lech Wałęsa o życiu, przemijaniu i śmierci. Tak szczery nigdy nie był.

Lech Wałęsa podczas wywiadu dla Faktu. Mówił o życiu, przemijaniu i śmierci…

Lech Wałęsa otwarcie mówi o przemijaniu i śmierci…

Lech Wałęsa udzielił Faktowi poruszającego wywiadu. Mówi w nim o życiu, przemijaniu i śmierci oraz o tym, dlaczego nie chce pomników.

FAKT.PL

Więcej postów