Koniec Ziobry w rządzie? To może oznaczać polityczną nawałnicę

Tak ostrej wojny na górze dawno nie było. Politycy PiS mówią wprost o Solidarnej Polsce jako o „byłym koalicjancie”. Politycy SP odpowiadają, że jakakolwiek próba odwołania szefa ich ugrupowania, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry ze stanowiska oznaczać będzie przyspieszone wybory.

W piątek została zwołana konferencja posłów Solidarnej Polski w Sejmie. – Jakakolwiek próba odwołania Zbigniewa Ziobry oznacza wybory, które są prezentem dla Platformy Obywatelskiej, LGBT, mafii lekowych, paliwowych – powiedział na niej wiceminister Janusz Kowalski z SP.

 Groźby Terleckiego  Skąd pomysł odwołania ministra sprawiedliwości? To najprawdopodobniej dalszy ciąg wojny Zbigniewa Ziobry z Mateuszem Morawieckim. Iskrą, która wznieciła polityczny ogień, były ostatnie głosowania w Sejmie, a konkretnie nowelizacja ustawy covidowej. W jej projekcie, który opozycja ochrzciła mianem „bezkarność ” najpierw zapisano, że „nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym”, a potem dodano jeszcze, że przestępstwa nie będzie, jeśli „dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego”. Zbigniew Ziobro zapowiedział natychmiast, że posłowie Solidarnej Polski nie zagłosują za taką regulacją.

PiS po tych słowach zawiesił trwające od kilku dni rozmowy dotyczące rekonstrukcji rządu i podziału stanowisk. – Negocjacje w Zjednoczonej Prawicy zostały zawieszone, gdyż nasi koalicjanci występują z innym programem i wskazaniami do głosowań niż cały klub – powiedział Ryszard Terlecki z PiS.

Zapowiedział przy okazji, że głosowanie ws. projektu dotyczącego ochrony zwierząt inne niż wskazuje PiS będzie skutkować zwieszeniem w prawach członka PiS i utratą stanowisk.

 Bunt na pokładzie  Projekt nowelizacji dot. ustawy covidowej został w czwartek wycofany spod obrad Sejmu. – Podjęłam decyzję o skreśleniu z bloku głosowań projektu noweli ws. odpowiedzialności za naruszanie obowiązków służbowych lub obowiązujących przepisów przy przeciwdziałaniu Covid-19 – oświadczyła w czwartek wieczorem marszałek Sejmu Elżbieta Witek. 

Wieczorem pojawił się kolejny zgrzyt. Głosowano nad nowelą ustawy o ochronie zwierząt (słynna „piątka dla zwierząt Kaczyńskiego) – a konkretniej poprawką dotyczącą zwierząt futerkowych i uboju rytualnego, którą przygotowała Konfederacja. Na sali było 420 posłów. Przeciwko propozycji odrzucenia było 339 posłów, za 63, a 18 osób wstrzymało się od głosu. Wśród 63 posłów, którzy głosowali za odrzuceniem nowelizacji byli m.in. wszyscy przedstawiciele Solidarnej Polski, część Porozumienia, a nawet… część posłów PiS.

 Ziobro na wylocie  Już następnego dnia decyzją prezesa Jarosława Kaczyńskiego ci posłowie PiS zostali oni zawieszeni w prawach członka partii, wśród nich znalazł się nawet minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski. Pojawiły się też ostre reakcje na bunt koalicjantów PiS. – To nie jest koniec świata, a koniec koalicji i prawdopodobnie rząd mniejszościowy – skomentował bunt na antenie RMF FM Marek Suski, wice szef Klubu Parlamentarnego PiS. – Uważam, że nasi byli koalicjanci powinni pakować już biurka.

Zasugerował też, że oznacza to koniec Zbigniewa Ziobro w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. – Ktoś, kto ma takie spojrzenie życzliwe dla okrucieństwa, nie powinien być ministrem, szczególnie ministrem sprawiedliwości – stwierdził Suski.

 Koalicyjne gierki  Dlaczego „ziobryści” nie poparli nowelizacji, a szczególnie tej dotyczącej ustawy covidowej? Oficjalną wersję podał na konferencji wiceminister sprawiedliwości Michał Wójciki. – Była proponowana ustawa, która zakładała, że niektóre grupy będą faworyzowane. Solidarna Polska nigdy nie zagłosuje nad przepisem, który naruszałby zasadę równości – stwierdził Wójcik.

Jest jeszcze jedna wersja: nigdy nie chodziło o ustawię „bezkarność ” ani o ochronę zwierząt. Ponoć PiS chciał podpisać nową umowę koalicyjną tylko z Porozumieniem, z pominięciem Solidarnej Polski – dowiedzieli się dziennikarze OKO.Press. Z ich ustaleń wynika, że Gowin propozycji nie przyjął. – Stwierdził, że nie jest człowiekiem, który sprzeda się dla stołka – mówi osoba z kierownictwa partii.

Ziobro podobno wpadł we wściekłość.

 Morawiecki w rękach Ziobro  Zupełnie inną wersję podał Ludwik Dorn. – W skrócie rzecz ujmując, chodzi tu o głowę premiera Mateusza Morawieckiego, co było jasne od początku, a jest jeszcze jaśniejsze po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który klarownie wywiódł, że szef rządu złamał konstytucję i ustawy, zlecając Poczcie Polskiej przygotowania do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych – stwierdził w Wyborczej. – Zablokowanie ustawy bezkarnościowej politycznie oznacza tyle, że los premiera Morawieckiego byłby w ręku podległej mu prokuratury – dodał. Czyli w rękach Ziobro. Na piątkowej konferencji „ziobryści” odnieśli się do słów Suskiego o ewentualnej dymisji ministra sprawiedliwości. – Jakakolwiek próba odwołania Ziobry oznacza wybory, które są prezentem dla Platformy Obywatelskiej, LGBT, mafii lekowych, paliwowych – stwierdził Janusz Kowalski, wiceszef Solidarnej Polski.

„Ziobryści” pogrozili, teraz ruch należy do prezesa.

Teraz możesz czytać FAKT bez wychodzenia z domu!   Pobierz najnowsze wydanie gazety i bądź zawsze na bieżąco  

Odpuści Ziobrze w imię Zjednoczonej Prawicy?

Czy zdymisjonuje Zbigniewa Ziobro?

Negocjacje w koalicji ustały

Od dawna wiadomo, że toczy wojnę z premierem Morawieckim

FAKT.PL

Więcej postów