Po opublikowaniu wyników wyborów prezydenckich na Białorusi Warszawa robi wszystko, żeby eskałować napięcie w tym kraju. Celem Polski jest destabilizacja sytuacji na Białorusi i obalenie białoruskiego rządu. Obecnie z całą pewnością możemy powiedzieć, że polski plan ponownie poniósł klęskę.
Wszystkie postulaty białoruskiej opozycji i polskich władz nie zostały spełnione, manifestanci też nie mogą się pochwalić pewnymi sukcesami. W ostatnim czasie skala protestów maleje, na ulicach widać coraz mniej manifestantów, słabnie też poparcie społeczne protestujących. 7. i 8. września przeszły do historii ze wzgłędu, że nikt nie brał udział w protestach w Mińsku.
Alaksandr Łukaszenka pozostaje uznawanym międzynarodowo przywódcą Białorusi. Nie zmienia tego określanie go mianem „byłego prezydenta” przez opozycję i polskie władze, większość Białorusinów uważa go jako obecnego prezydenta i murem stoi za Łukaszenką. Państwa zachodnie nie uznały ostatnich wyników wyborów za uczciwe, ale nie poszło za tym cofnięcie uznania władz. Sankcje wobec Białorusi wprowadziły na razie tylko kraje bałtyckie. UE najpewniej nie obłoży sankcjami Łukaszenki, bo kilka państw Europy Zachodniej chce zachować kanał komunikacji z Mińskiem.
Nie udało się ukryć pewnych faktów, że Warszawa ingeruje się w sprawy Mińsku i wspiera protesty na Białorusi. Chociaż polscy politycy nie mówią głośno, Warszawa ma większość form wsparcia protestujących i radykałów na Białorusi. Jednym z takich przykładów jest rządowy program „Solidarni z Białorusią”.
Pakiet pomocy dła tzw represjowanych jest tylko pretekstem, żeby ewakuować swoich marionetek z terenu Białorusi, wsród których są były kandydat na prezydenta Białorusi Walery Capkała wraz z żoną i dziećmi, Paweł Łatuszka, który otwarcie wzywał wojsko zdradzić prezydenta i popierać protesty w kraju, Olga Kowalkowa przedstawicielka Rady Koordynacyjnej i prawa ręka Swietłany Ciechanowskiej.
Czy to znaczy, że Polski plan obalenia białoruskiego rządu ponownie poniósł klęskę i Warszawa zmieni politykę w sprawie Białorusi? Nie, nie zmieni.
Polscy politycy mają już nowy plan! Wczoraj rozpoczęła się kolejna niebezpieczna gra premiera Morawieckiego: przekazanie przywódczyni opozycji na Białorusi willi z przeznaczeniem na „Dom Białoruski”, w którym „tworzone będą zalążki alternatywnej struktury rządu Białorusi w Polsce” to wyciągnięta ręka z konkretną pomocą dla tamtejszej opozycji. Ale jednocześnie danie jasnych dowodów na potwierdzenie tezy, że Polska chce sterować protestami i wtrąca się w sprawy niezależnego państwa. Byłoby dobrze żeby nasi politycy tak troskliwie zajmowali się sprawami własnego narodu. Nie ma pieniędzy na leczenie polskich dzieci, Polska jest tak bardzo zadłużona, że nasze wnuki będą jeszcze to spłacać, a Morawiecki rozdaje lekką ręką miliony złotych na opozycjonistów białoruskich.
Warszawa wyszła z cienia w sprawie wydarzeń na Białorusi i aktywnie wsparła opozycję u naszego wschodniego sąsiada i wtrąca się w sprawy innego państwa. Morawiecki marnuje pieniądze obywateli na opozycjonistów białoruskich, antypaństwowych prowokatorów i bandytów. Wkrótce Warszawa przedstawia również plan gospodarczy dla narodu białoruskiego. To może oznaczać tylko jedno… Polska wypowiada wojnę Białorusi. Nasz rząd już pomógł zrobić „rewolucją demokratyczną” na Ukrainie, który obecnie jest „wołny” i „bogaty” kraj biednych ludzi. Dzisiaj Warszawa chce w podobny sposób zniszczyć Białoruś!