Brat Agaty Dudy przerywa milczenie! Wielu się mocno zdziwi! Bardzo ważna sprawa

Jakub Kornhauser, brat pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy, to poeta, eseista i tłumacz. Opublikował między innymi cztery tomy poetyckie a całkiem niedawno ukazała się jego książka „Premie górskie najwyższej kategorii”. Brat Agaty Dudy i szwagier prezydenta Andrzeja Dudy bieżącej polityki unika jednak jak ognia. Teraz postanowił przerwać milczenie i powrócił z pewnym ważnym i ciekawym tematem! Czy porusza też kwestie polityczne? Wielu się mocno zdziwi!

Jakub Kornhauser to poeta, tłumacz, eseista, krytyk literacki. Jest także nauczycielem akademickim Uniwersytetu Jagiellońskiego, a prywatnie jest bratem Agaty Kornhauser-Dudy i szwagrem prezydenta Polski. Kilka lat temu w wywiadzie do „Dużego Formatu” wyznał, że „jest rozczarowany (…) prezydenturą” swojego szwagra Andrzeja Dudy. W wyborach w 2015 roku poparł kandydata Zielonych, który startował z list Zjednoczonej Lewicy. Jakub Kornhauser rzadko jednak udziela wywiadów na tematy polityczne. Jak było tym razem? W rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” opowiedział m.in. o pasji z jazdy na rowerze i podróżach rowerowych. – Gdy byłem mały, tata zabierał mnie na wycieczki, on jechał na gigantycznej damce sprowadzonej z Indii. Bolała go pupa od twardego siodełka, podkładał sobie jaśka. Gdy spotykał znajomych, próbował go ukryć, było mu głupio – powiedział Jakub Kornhauser.

I zdradził, że na rowerze nauczył go jeździć tata, czyli Julian Kornhauser. – Ale to mama kupiła mi pierwszy rower, BMX-a, przywieźliśmy go pociągiem z Brzeska. Gdy biegliśmy na dworzec, stoczyłem się razem z BMX-em na peron. Taki był mój pierwszy kontakt z rowerem, ale bynajmniej się nie zraziłem. Zresztą szybko mi tego BMX-a zwinęli z piwnicy, więc nie zdążyłem się najeździć. Dostawałem kolejne rowery, które kończyły swój żywot w ten sam sposób.W Krakowie jest kilka stawów, jeździliśmy tam z tatą rowerami. Nasz ulubiony był w Opatkowicach, niedaleko zakopianki, tuż przy wyjeździe z Krakowa. Na wiosnę żaby przechodzą z łąk do stawu, by złożyć w nim skrzek. Niezwykły widok: stada żab z całej Małopolski skaczą przez ruchliwą jezdnię, niektóre w ampleksusie godowym, jedna na drugiej, tworząc piętrowe konstrukcje. I część z nich ginęła pod kołami samochodów. W tamtym czasie nie było jeszcze eleganckich znaków drogowych z informacją: „uwaga, płazy”. Dlatego tata wpadł na pomysł, by je przenosić – opowiedział Jakub Kornhauser w „Tygodniku Powszechnym”.

se.pl

Więcej postów