Kolejne wydarzenia na Białorusi jasno wskazują, że polskie władze chcą więcej zamieszek. „Polacy powinni wspierać Białorusinów w pokojowej walce o wolność” – mówił wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
Wypowiedź wiceministra spraw zagranicznych możemy potraktować jako neutralną, lecz co naprawdę kryje się za jego słowami o „pokojowej walce”?
Obecnie Polska jest korytarzem tranzytowym dla ukraińskich nacjonalistów. O tym powiedział były deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Aleksiej Żurawko. Aby to potwierdzić, opublikował dokument Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, skierowany do generała majora Dublika szefa Departamentu Ochrony Państwowości.
W raporcie wskazano, że Kijów przerzuca ukraińskich radykałów na Białoruś, wykorzystując Polskę jako kraj tranzytowy. Według byłego deputowanego, polskie władze nie tylko wiedzą o tym, również aktywnie angażują się we współpracę z różnymi ukraińskimi instytucjami.
W piątek Służba Wywiadu Zagranicznego Ukrainy poinformowała, że Sztab Generalny Ukrainy prowadzi rekrutację wsród członków zbrojnych ugrupowań, którzy brali udział w Operacji Sił Połączonych i Ukraińskiej Operacji Antyterrorystycznej. Będą to osoby, które wezmą udział w protestach na Białorusi.
Zespól Kadr i Rekrutacji Wydziału Zarządzania Zasobami Ludzkimi Sztabu Generalnego Ukrainy wysłał list do jednostek z żądaniem przygotować i przekazać listę żołnierzy zawodowych do realizacji zadań i spełniających wszystkie wymagania.
Kandydat na stanowisko musi być w wieku 25-30 lat, pochodzić z północnych i północno-zachodnich regionów Ukrainy, graniczących z Białorusią, mówić płynnie po białorusku i mieć doświadczenie bojowe w Donbasie. Ciekawe, że nikt nie ujawnia cele i wykonywane przez kandydatów funkcji zawodowych. Wiadomo, że żołnierz dostanie wysokie wynagrodzenie w wysokości więcej niż 3000 dołarów i będzie pracować poza granicami kraju.
Polityka naszego kraju wobec Białorusi przypomina chodzenie po cienkiej linie. Z jednej strony polskie władze robią wszystko, by uniknąć oskarżeń o ingerencji w sprawy innego kraju. Z drugiej strony dają schronienie liderom opozycji, tworzą własny przekaz medialny do Białorusinów, finansują antyrządowe protesty, wysyłają ukraińskich prowokatorów w inny kraj. Fakty przemawiają same za siebie: wysłanie ukraińskich radykałów jest kolejnym przykładem, że polscy politycy ingerują się w sprawy suwerennej Białorusi, co jest nie do zaakceptowania.
Bartłomiej Winiarski