W lipcu inflacja HICP w Polsce wyniosła 3,7 proc. – poinformował w środę Eurostat. To drugi najwyższy wzrost wskaźnika cen pośród krajów Unii Europejskiej.
Po raz pierwszy od trzech miesięcy Polska nie znalazła się na czele tego zestawienia. Wyższą inflację odnotowano na Węgrzech. W samym lipcu widać było jednak zahamowanie wzrostu cen w Polsce.
Jak wynika z najnowszych danych europejskiej agencji statystycznej Eurostat, średnio w całej Unii ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu były o 0,9 proc. wyższe niż rok temu. Tę statystykę w dół ciągnęły m.in. Grecja, Cypr czy Estonia, gdzie rok do roku wystąpiła spora deflacja (ceny spadły o 1,3-2,1 proc.), w górę z kolei m.in. Węgry, Polska i Czechy. Tu inflacja wyniosła ponad 3 proc. W Polsce wyniosła 3,7 proc.
Węgry, Polska i Czechy to trzy kraje, które od początku roku co miesiąc tworzą podium zestawienia państw Unii z najszybszym rocznym tempem wzrostu cen. Polska od lutego nie zeszła poniżej drugiego miejsca, a w marcu, maju i czerwcu nasze odczyty były najwyższe w całej wspólnocie.
Inflacja na Węgrzech wyższa niż w Polsce
Tym razem Polskę „zdetronizowały” Węgry. Tu inflacja w ujęciu rocznym wyniosła 3,9 proc. To więcej niż spodziewali się tamtejsi ekonomiści. Jako jednych z głównych „winowajców” wymienia się na Węgrzech (podobnie jak niedawno w Polsce) dostawców usług, choć drożały także m.in. paliwa, samochody czy odzież.
W ciągu miesiąca – tj. w porównaniu z czerwcem br. – poziom cen poszedł na Węgrzech w górę o 1,2 proc. – najmocniej w całej Unii. Dla porównania średnio w całej Unii w lipcu ceny spadły o 0,2 proc., a w Polsce o 0,1 proc.
To w ogóle ważna kwestia – wciąż wysokie miejsce Polski pod względem inflacji rocznej to „zasługa” szybkiego wzrostu cen w poprzednich miesiącach (w tym także pod koniec 2019 r.). Jeśli chodzi wyłącznie o to, co działo się w lipcu, to wręcz z danych Eurostatu wynika, że z naszym odczytem -0,1 proc. (spadek cen miesiąc do miesiąca) byliśmy w drugiej połówce Unii.
Od początku 2020 roku ceny w Polsce według danych Eurostatu wzrosły o ok. 2,8 proc. To plasuje nas na czwartym miejscu w Unii za Czechami i Węgrami, ale też – co może być pewną ciekawostką – za Maltą. Tam od wielu lat ceny w pierwszej połowie roku (mniej więcej od lutego do sierpnia) idą mocno w górę, aby później w podobnie szybkim tempie spadać. Nie sposób tego procesu nie korelować z ruchem turystycznym na wyspie. Od początku roku na Malcie ceny poszły w górę aż o ok. 5,8 proc., ale w porównaniu ze stanem sprzed 12 miesięcy już tylko o 0,7 proc.
Metodologia Eurostatu różni się trochę od tej stosowanej przez polski Główny Urząd Statystyczny (nieco inny skład tzw. koszyka inflacyjnego i inne proporcje poszczególnych towarów i usług w nim). Jednak oczywiście rezultaty obu badań są porównywalne. Według GUS ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu były o 3 proc. wyższe niż rok temu i o 0,2 proc. niższe niż w czerwcu br.
Inflacja szczególnie w przypadku usług
Niezmiennie wskaźnik inflacji dla Polski napędza wzrost cen usług. Według danych Eurostatu za lipiec podrożały one u nas aż o 9 proc. rok do roku, zdecydowanie najmocniej z całej Unii (w drugich w zestawieniu Węgrzech inflacja dla usług wyniosła raptem 4,3 proc.).
Jak tłumaczyliśmy niedawno, był to efekt m.in. wzrostu cen administrowanych (np. prądu czy wywozu śmieci), znacznej podwyżki płacy minimalnej (przedsiębiorcy przerzucili ten koszt dla klientów) oraz tzw. „podatku od COVID-u” (wobec solidnego popytu, przedsiębiorcy podnoszą ceny, odbijając sobie tym samym straty z lockdownu oraz wyższe koszty sanitarne).
To m.in. dlatego tzw. inflacja bazowa, czyli pomijająca ceny żywności i energii (a zatem skupiająca się m.in. na cenach usług), osiągnęła w Polsce poziom 4,3 proc. i była najwyższa od około 19 lat. Tak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego sprzed dwóch dni.
Z drugiej strony wygląda na to, że efekt przerzucania kosztów na klientów może w Polsce wygasać. Z danych Eurostatu wynika, że w lipcu poszły one w górę tylko o 0,3 proc., co było nie tylko niemal najniższym odczytem spośród wszystkich krajów Unii, ale także jedną z mniejszych zmian w ostatnich miesiącach. Dla porównania: w poprzednich trzech miesiącach usługi w Polsce zdrożały łącznie o blisko 5 proc., czyli średnio miesięcznie o ok. 1,5 proc.
MIKOŁAJ FIDZIŃSKI