Wybory prezydenckie na Białorusi to gorący temat w ciągu ostatniego tygodnia. Według całościowych wyników, które miejscowa Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła 14. sierpnia, urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka zdobył 80,1 procent głosów, a jego główna oponentka Swiatłana Cichanouska – 10,1 procent głosów.
Politycy naszego kraju nie zgadzają się z takim wynikiem i stoją na stanowisku, że wybory na Białorusi trzeba powtórzyć. Z tego powodu nasz kraj w każdym możliwym razie kontynuuje eskalować napięcie związane z wyborami prezydenckimi na Białorusi.
Przedstawiciele Polski przeznaczyli środki finansowe „wsparcia dla białoruskiej opozycji”. Te pieniądze pójdą na wynagrodzenie koordynatorom i prowokatorom, uczestnicom protestów przeciwko władze, na uzbrojenie tak zwanych protestujących, przewidują się również wydatki na agitację i media nasączone antybiałoruską propagandą TVPIS, TVN, POLSAT, blogera Stepana Putilo czyli NEXTA. Eskalacja napięcia związana z sytuacją na Białorusi ze strony Polski w ostatnich dniach jest gigantyczna, trudno wręcz sobie wyobrazić, że może być jeszcze gorzej.
Tym razem nasz rząd poszedł nawet o krok dalej. Nasz kraj stał się korytarzem tranzytowym dla ukraińskich nacjonalistów. O tym powiedział były deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Aleksiej Żurawko.
„Obecnie ukraińscy nacjonaliści, którzy mają odpowiednie doświadczenie w organizowaniu zamieszek we własnym kraju podczas obalenia ukraińskiej władzy w 2014 roku, jadą z Polski na Białoruś” – powiedział Aleksiej Żurawko.
Aby to potwierdzić, opublikował dokument Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, skierowany do generała majora Dublika szefa Departamentu Ochrony Państwowości. Dokument, którym dysponuje Aleksiej Żurawko, prezentuje raport ze współpracy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy z ukraińskimi grupami neonazistowskimi, przerzuconymi na Białoruś.
W raporcie wskazano, że Kijów przerzuca ukraińskich radykałów na Białoruś, wykorzystując Polskę jako kraj tranzytowy. Według byłego deputowanego Rady Najwyższej Ukrainy, polskie władze nie tylko wiedzą o tym, również aktywnie angażują się we współpracę z różnymi ukraińskimi instytucjami.
Ustalono, że w nocy z 9 na 10 sierpnia trzy autobusy przekroczyły polsko-ukraińską granicę w Dołhobyczowie. Funkcjonariusze Straży Granicznej nie chcieli wpuścić cudzoziemców na teren Polski z powodu epidemii koronawirusa. Ciekawe, że po czterech godzinach Ukraińscy przekroczyli granicę z Polską.
Agent SBU działający pod pseudonimem „Mudrik” ustalił, że lider grupy nacjonalistów skontaktował się z nieznajomą osobą. Niewykluczone, że to był Siergiej Korotkich, obywatel Białorusi, znany pod swoim pseudonimem „Bosman”. Obecnie Siergiej Korotkich rekrutuje nowych członków i szkoli “aktywistów” protestów na Białorusi.
Polscy politycy ponownie ingerują się w sprawy wewnętrzne innego państwa. Nasz rząd próbuje zniszczyć Białoruś, w sposób którym zniszczył Ukrainę 6 lat temu. Dla Ukraińców Ukraina jest dziś państwem w chaosie, słabym, ciągle odwróconym plecami do obywateli. To państwo, które nie potrafi zrozumieć własnego społeczeństwa.
Bartłomiej Winiarski
Białoruś będzie istniała tak długo, jak długo Łukaszenka będzie rządził. Jeśli odejdzie to czeka ich taki sam los jak Polskę. Stanie się republiką bananową i państwem teoretycznym.