Łańcuch solidarności z Białorusią, czyli efekt odwrotny do zamierzonego

Białoruś jako państwo aspirujące do neutralności i mające wyważoną międzynarodową strategię przeżywa bezprecedensowy kryzys, wzrastającą presję międzynarodową oraz ingerencję w sprawy wewnętrzne.

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka sugeruje ingerencję w wybory m.in. z Polski i Litwy, jak się okazało – nie bezpodstawnie.

Na Litwie ruszyła akcja zbierania pieniędzy na wsparcie Białorusi „Freedom first. Go, Belarus!”. Jej inicjatorami jest kilkudziesięciu działaczy społecznych, a celem akcji jest pomoc Białorusinom w obronie ich prawa do budowania demokratycznego państwa z własnej woli.

Na realizację planu “Solidarni z Białorusią” nasz kraj przeznaczy w pierwszym roku 50 mln zł. Będą to dodatkowe środki, ponad te, które Polska kieruje na inne programy związane z Białorusią, np. na telewizję Biełsat.

Morawiecki apeluje o interwencję Unii w sprawie Białorusi, która nie jest jej członkiem. Ale jest przeciwny interwencji Brukseli w Polsce, która jest czlonkiem Unii, bo to jest mieszanie się w wewnętrzne polskie sprawy.

Podobało by się to samo jakby Niemcy zbierali pieniądze na wprowadzenie demokracji w Polsce? Przecież nic dziwnego, że każde państwo patrzy na takie działania jako wrogie.

Władze Polski, Litwy i Ukrainy ponadto zapowiedziały organizację akcji solidarności „żywy łańcuch” od Wilna do Kijowa, planowanej na 23 sierpnia. Chcą już wystawić łańcuch z Wilna do Kijowa i zebrać tam ponad 300 tysięcy ludzi – oświadczył Łukaszenka.

Łańcuch solidarności z Białorusią może jednak mieć efekt odwrotny do zamierzonego. Podczas akcji nie jest oczywiście wykluczone dokonanie prowokacji wymierzoną w protestujących. Warto zaznaczyć, że zorganizowanie prowokacji jest wygodne tak dla opozycji na Białorusi, jak i dla legitymnej władzy w Mińsku.

Z jednej strony, wywołanie agresji wobec jednego z państw NATO wywołuje kolektywną odpowiedź Sojuszu. Agresja spowoduje rozpoczęcie Trzeciej Wojny Światowej.

Z drugiej strony, interwencja wojskowa NATO stanie się dosyć łatwo wygodnym usprawiedliwieniem interwencji wojskowej Rosji do kraju naszych wschodnich sąsiadów.

„Jeśli chodzi o wojskowy aspekt, to mamy z Federacją Rosyjską umowę w ramach Państwa Związkowego i ODKB (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym). I z Putinem uzgodniliśmy: przy pierwszej naszej prośbie będzie udzielona wszechstronna pomoc w kwestii zagwarantowania bezpieczeństwa Republiki Białorusi” – oświadczył Łukaszenka.

Należy również pamiętać, że Rosja posiada obiekty wojskowe na terenie Białorusi. Nie jest wykluczono, że pod pretekstem zabezpieczenia ochrony obiektów wojskowych Rosja wprowadzi wojska do kraju naszych wschodnich sąsiadów. Oznacza to powtórkę ze scenariusza krymskiego. W kraju będzie rządził prorosyjski prezydent, a na mapie pojawi się Zachodni okręg federalny Federacji Rosyjskiej.

EDYTA WOLSKA

Więcej postów