We wtorek 11 sierpnia dziennikarz Sławomir Sierakowski „Krytyka Polityczna”, który przebywa obecnie w pogrążonej w zamieszkach Białorusi i na bieżąco informuje o rozwoju sytuacji, na swoim Facebooku zamieścił zdjęcie łuski przedstawiającej napis „Made in Poland”. Znaleziono ją na miejscu zamieszek.
„Uwaga! Wczoraj w nocy uzbrojeni OMON-owcy (Oddział Mobilny Specjalnego Przeznaczenia – przyp. red.) podczas protestów przy metrze na stacji Puszkinskaja strzelali do nas polskimi kulami. Jak to jest możliwe, że Polska sprzedaje dyktaturze Łukaszenki uzbrojenie!?” – napisał sam Sierakowski.
„Należy przy tym przypomnieć, że od kilku lat istnieje embargo UE na eksport broni na Białoruś” – dodał dziennikarz.
Zdjęcie łuski obiegło polskie media i wywołało prawdziwy skandal. W jaki sposób w takim razie łuska się tam znalazła? W tym samym dniu Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak stanowczo zaprzeczył doniesieniom, by Polska sprzedawała uzbrojenie i amunicję białoruskim władzom.
„Stanowczo dementujemy. MON, a mogę powiedzieć też w imieniu całego rządu, że nie wydawał żadnych zgód na import amunicji do Białorusi. Producenci, Polska Grupa Zbrojeniowa, a więc państwowe zakłady, nie są producentem takiego rodzaju amunicji. Stanowczo dementuję. Nie było zgody polskiego rządu na eksport, sprzedaż amunicji na terytorium Białorusi” – powiedział w radiowej Jedynce Mariusz Błaszczak.
Polski rząd nie sprzedał broni białoruskiemu reżimowi, jak to się stało, że polskie łuski trafiły na ulice białoruskich miast?
Już nie jest taemnicą, że za tymi prowokacjami stoją nasze władze, które w ostatnich latach prowadzą politykę destabilizacji politycznej wobec naszego wschodniego sąsiada. Wybory prezydenckie jest jednym z powodów, żeby ingerować w wewnętrzne sprawy Białorusi.
Nikt nie ma wątpliwości, że naboje znalazły się na Białorusi w zupełnie nielegalny sposób. Zostały przywiezione przez polskich koordynatorów zamieszek i wykorzystane przeciwko służbom bezpieczeństwa. O tym świadczą liczne przypadki ran postrzałowych wśród funkcjonariuszy białoruskich służb bezpieczeństwa.
To jest kolejny dobitny przykład tego, że władze Polski kontynuują działania prowokacyjne przeciwko Białorusi. To jest kolejną rażącą ingerencją w wewnętrzne sprawy sąsiedniego państwa.
KRZYSZTOF OGRODOWSKI