PiS chce chronić swoich polityków przed ewentualną karą?

Projekt nowelizacji antycovidowej ustawy, mówiący, że „nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym, a bez tego naruszenia podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby utrudnione” – wywołał poruszenie. Na łamach Faktu publicyści komentują najnowsze posunięcie posłów Zjednoczonej Prawicy.

 Niebywała zuchwałość rządzących   Agnieszka Burzyńska, publicystka Faktu 

Kiedy rozpoczynała się epidemia byłam ostatnią osobą, która krytykowałaby rządzących za próby wykopania sprzętu medycznego spod ziemi. O zwykłe maseczki biliśmy się z całym światem. Można było więc zrozumieć początkowe błędy popełniane przez tę ekipę. To nie wyłącza jednak odpowiedzialności. Natomist politycy PiS próbują teraz tłumaczyć, że zmiana w przepisach – uwalniająca polityków i urzędników od odpowiedzialności za niegospodarność – wiąże się z nadzwyczajnym czasem pandemii. To z ich strony niebywała zuchwałość, bo właśnie czas koronawirusowego kryzysu powinien być okresem, w którym my obywatele mamy pewność, że wszelkie decyzje podejmowane są odpowiedzialnie. A jeśli nie są, to ci, którzy je podejmują prędzej czy później zostaną rozliczeni. Po to się zostaje politykiem, po to się wygrywa wybory, aby zmierzyć się z wyzwaniami. Zwłaszcza w tak nadzwyczajnych okolicznościach jakie mamy w tej chwili.

 To ma być ochrona przed szeryfem Ziobro   Patryk Słowik, dziennikarz Dziennika Gazety Prawnej 

Dotarliśmy do takiego absurdu, że wewnątrzrządowe spory trzeba rozstrzygać w ustawach. Warto zadać sobie bowiem pytanie, czemu ma służyć wprowadzenie abolicji dla ludzi władzy. Dlaczego potrzebna jest ustawa, której głównym celem jest to, ażeby Jacek Sasin (wybory za 70 mln) oraz Łukasz Szumowski (znajomy instruktor narciarstwa ze sfałszowanymi maseczkami) pozostali na wieki wieków bezkarni? Odpowiedź jest prozaiczna: chodzi o to, by ludzie PiS-u nie bali się szeryfa Ziobry. Który – o czym „Fakt” często pisze – zaczął hasać nie tylko po poletku opozycji, lecz również wokół swoich koalicjantów. Mimo wszystko fakt, że tworzy się nowe prawo – abolicję dla rządzących od wszystkiego – bo iskrzy w obozie rządzącym, to patologia na niespotykaną dotychczas skalę. Ale czy ktokolwiek jest jeszcze po poprzednich wyczynach władzy

 PiS powinien wycofać się z tej nowelizacji   Rafał Ziemkiewicz, publicysta 

Prawo i Sprawiedliwość ma niestety dość szczególne podejście do prawa. Widzi w nim źródło imposybilizmu,jak to nazwał Jarosław Kaczyński, czyli mówiąc po polsku ogólnej niemożności wszystkiego. To nie jest całkowicie bezpodstawne, ponieważ u samego zarania III RP przy Okrągłym Stole często celowo tworzono takie prawo, które miało uniemożliwiać jakąkolwiek skuteczną działalność państwu, żeby się to państwo łatwiej na przykład rozkładało nomenklaturze. PiS ma więc mocny zwyczaj chodzenia na skróty. Na to oczywiście nie można się zgadzać. Jeśli PiS widzi potrzebę, by w sytuacji nadzwyczajnej urzędnicy nie musieli się trzymać przepisów, bo te przepisy utrudniają walkę z koronawirusem, to należy zmieniać przepisy, a nie wprowadzać by-passy, ponieważ tworzy się bardzo zły precedens, który w konsekwencji może doprowadzić tylko do złych rzeczy. Należy żądać, żeby PiS się z tego pomysłu wycofał, bo jest to psucie porządku państwowego.

 Filozofia Kalego   Janusz Rolicki, felietonista Faktu 

PiS nieustająco dostarcza rozrywek. Słuchając pomysłów sejmowych – o abolicji pandemicznej – czujemy się jak na występie cyrkowych błaznów. Pomysł abolicji za uchybienia – czytaj przestępstwa rządowe – popełnione w czasie pandemii jest jak coca-cola. Bo to jest to! Chodzi o to, by wicepremier Sasin nie odpowiadał za pakiety wyborcze, a minister Szumowski za respiratory i maseczki. Tego jeszcze nie było. PiS wciska nam ustawę sankcjonującą bezprawie i nieudolność swych najwyższych funkcjonariuszy. Z jednej strony chodzi o ich skórę i dobre samopoczucie, a z drugiej o wiarę w prezesa, który ma w swym portfelu lubczyk na kłopoty rządzących zwany przez niego TKM (Teraz k…a My). Tyle że jest to filozofia Kalego. Jak Kali ukraść to dobrze, a jak Kalemu to grzech.

 Hulaj chciwość, kary nie ma   Jarosław Makowski, teolog i historyk filozofii 

Nowelizacja ustawy covidowej, forsowana przez posłów PiS, to pomysł iście szatański. Kluczowy jest zapis: „nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym”. Epidemia sprawia, że mamy swoisty stan wyjątkowy. Ludzie się boją. Bezkrytycznie oddają swoje bezpieczeństwo w ręce władzy, która mówi: „zatroszczymy się o was”. By jednak zapewnić bezpieczeństwo, mówi władza, musimy działać w sposób niestandardowy. A obecne prawo wiąże nam ręce. Dlatego musimy je zmienić. I PiS zmienia. Po co? By poprawić skuteczność walki z COVID-19? Nie. Zmienia, by politykom, którzy już złamali prawo, i którzy je złamią, zapewnić bezkarność. Moglibyśmy nawet przyjąć, że rząd potrzebuje takiego nadzwyczajnego zapisu, bo wymaga tego sytuacja. Moglibyśmy, gdyby nie to, że – przykładowo – minister Szumowski kupił respiratory widmo. Hulaj dusza, piekła nie ma! Parafrazując, PiS mówi do swoich ludzi tak: „Hulaj chciwość, kary nie ma!”. A wszystko to w imię „interesu społecznego”.

Agnieszka Burzyńska

Patryk Słowik

Janusz Rolicki

Rafał Ziemkiewicz

FAKT.PL

Więcej postów