Gromy na Grom po zatrzymaniu byłego ministra

Gdańskie biuro CBA zatrzymało byłego ministra transportu, byłego szefa ukraińskiej Państwowej Służby Dróg Samochodowych (Ukravtodor) Sławomira N. oraz przedsiębiorcę z Gdańska Jacka P. Wraz z nimi zatrzymano również Dariusza Z., byłego dowódcę jednostki Grom.

Informacje o korupcji w armii zawsze intrygują. Naruszają bowiem zaufanie jakim wojsko od lat cieszy się w społeczeństwie.

    O zatrzymaniu byłego ministra i byłego dowódcy Grom poinformował 20 lipca Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.

    Jak powiedział, śledztwo musiało mieć charakter międzynarodowy, ponieważ związane było z wykonywaniem przez Sławomira N. funkcji publicznej na Ukrainie.

    Były minister Sławomir N. od dawna nie miał krystalicznej opinii, zatrzymanie Dariusza Z. szokuje wyjątkowo. To już kolejna w ostatnim czasie informacja o korupcji związana z Gromem.

– Charakter czynów, który zarzuca się Sławomirowi N., sprawia, że śledztwo musiało być międzynarodowe. Działania prowadziły zarówno polskie CBA, jak i ukraińskie NABU – powiedział w TVN24 Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.

Jak dodał, byłemu ministrowi, a także dwóm innym zatrzymanym osobom, zostaną postawione zarzuty o charakterze korupcyjnym, a także działalności w ramach zorganizowanej grupy przestępczej.

Dlaczego śledztwo musiało mieć charakter międzynarodowy? – Materiał dowodowy jest związany z wykonywaniem przez Sławomira N. funkcji publicznej na Ukrainie, dlatego mowa jest o wspólnych działaniach strony polskiej i ukraińskiej – wyjaśnia Żaryn.

Kolejna taka informacja z mundurem w tle

Dodaje, że na bardziej szczegółowe pytania nie może na razie odpowiedzieć. – Proceder był powiązany z ukraińską misją Sławomira N. dlatego najprawdopodobniej działania prowadziły zarówno polskie CBA, jak i ukraińskie Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy – dodaje. Podczas śledztwa badane są przetargi na kwotę ponad 200 mln euro. Co może mieć z nimi były dowódca Gromu?

To już kolejna w ostatnim czasie informacja o korupcji związana z Gromem. W grudniu 2019 r. Żandarmeria Wojskowa, na polecenie prokuratury, zatrzymała zastępcę dowódcy jednostki wojskowej Grom i dwóch przedsiębiorców.

– Sprawa dotyczy podejrzenia korupcji w związku z dostawami sprzętu wojskowego dla tej jednostki od firmy powiązanej z zatrzymanymi biznesmenami – informowała wówczas prokurator Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.

Łapówki dla zastępcy

Sprawa miała polegać na wręczeniu korzyści majątkowych pułkownikowi Andrzejowi R., zastępcy jednostki Grom w związku z pełnioną przez niego funkcją obejmującą nadzór nad realizacją zakupów na rzecz jednostki, w której pełni służbę.

Wręczali je prezes i jego zastępca spółki zajmującej się dostawami uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Informacje o korupcji w armii, zawsze bulwersują. Podważają bowiem zaufanie, jakim wojsko cieszy się od lat w społeczeństwie.

– Zbyt mało znamy faktów, aby cokolwiek komentować – mówi WNP.PL gen. Bogusław Pacek, który był dowódcą Żandarmerii Wojskowej. Przypomina, że przez długi czas Grom, jako jedyny mógł dokonywać zakupów z wolnej ręki. Przyznaje, że wówczas wiele razy dokonywane w Gromie transakcje rodziły podejrzenia, że może dochodzić do nadużyć.

Winne zakupy z wolnej ręki ?

Jednak nie sposób było przekuć podejrzeń w dowody. To jest bardzo trudne, kiedy spotykają się w cztery oczy dwie osoby. Do tego Grom to była wyjątkowa marka w polskiej armii.

Grom kupuje sprzęt i uzbrojenie, które potem przekazuje do swoich jednostek, np. Jednostki Komandosów w Lublińcu. Obecnie wojsko walczy o zakupy z wolnej ręki. Niedawno tak kupiono sprzęt dla Wojsk Obrony Terytorialnej. Dziś takie uprawnienia ma też Odział Specjalny Żandarmerii Wojskowej.

– To wygodniejsze i szybsze. Zakupy robi się bezpośrednio z półki według wyboru kupującego. I to jest pozytywna strona zakupów „od ręki”, bez wypełniania sterty papierów i długotrwałych procedur. Negatywna zaś jest taka, że zawsze wówczas, niestety, istnieje możliwość przekrętów – uważa gen. Pacek.

Jest wina, powinna być kara

Również gen. Roman Polko, były dowódca Gromu uważa, że aby móc wyrokować, czy rzeczywiście oficer ma jakiś związek z aferą, trzeba zaczekać na ustalenia prokuratury. Faktycznie jest to niemiłe, kiedy pada nazwisko dowódcy jednostki tak wysokiego szczebla, jako zatrzymanego.

Ma nadzieje, że będzie to do końca wyjaśnione. – Nie chcę spekulować, ale myślę, że to bardziej sprawa polityczna, konkretnie chodzi o tego mistrza od zegarków, który wplątał się w jakąś aferę, a przy okazji odłamkami sprawy może się dostać oficerowi – mówi WNP.PL gen. Polko.

Na nagraniach w restauracji Sowa i Przyjaciele były minister sam przyznaje, że w ukraińskiej firmie, gdzie pracuje, jest tylko figurantem. Stąd rodzi się podejrzenie, że były minister wszedł w taki biznes, o którym specjalnie nie ma pojęcia.

Surowa kara za korupcje w mundurze

Jaka jest prawda dopiero się okaże. Generał uważa, że jeśli aferzyście czy złodziejowi w mundurze udowodni się winę, powinien zostać surowo ukarany.

A może powstanie Agencji Uzbrojenia, zapowiadane już w 2018 r., która całościowo zajmie się zakupami dla wojska, byłaby panaceum na pokusy nadużyć?

– Żadna centralizacja zakupów niczego nie zmieni – uważa gen. Polko. – Trzeba po prostu ludzi za nieprawidłowości rozliczać. Jeśli ktoś narusza godność munduru i wykorzystuje stanowisko do osobistych korzyści powinien zostać ukarany z degradacją i pozbawieniem praw emerytalnych włącznie.

Wojsko nie jest od biznesu

Trochę inaczej temat Agencji Uzbrojenia widzi gen. Leon Komornicki, były szef Inspektoratu Szkolenia i zastępca szefa Sztabu Generalnego WP. W rozmowie z WNP.PL mówi wprost: – Wojsko nie jest od biznesu. Wojsko ma dostawać dobry sprzęt, na nim się szkolić, umieć go użytkować i wykorzystać na polu walki.

– Wojsko ma wiedzieć czego chce i umieć planować perspektywicznie w co armia ma się uzbrajać, jaką nową technikę pozyskiwać. Od tego jest wojsko. Nie od biznesu i przetargów – twierdzi.

Jego zdaniem organizowanie przetargów przez wojsko to nieporozumienie. W trójkącie między wojskiem, przemysłem, a polityką powinna być wyspecjalizowana instytucja, taka jak Agencja Uzbrojenia, która powinna nie tylko robić zakupy, ale mieć strategię będącą pochodną strategii obronnej państwa.

Zdaniem generała to dlatego, że tak nie jest, dochodzi do stawiania zarzutów generałom czy oficerom. Tak być nie może. Na całym świecie wysocy rangą wojskowi oficerowie amerykańscy, izraelscy czy niemieccy odchodzą z wojska, zakładają swoje biznesy i nie ma w tym nic dziwnego. Ale w służbie, na co dzień wojsko od biznesu musi być jak najdalej. Tylko czy taka recepta na nadużycia i korupcje w wojsku jest możliwa?

WNP.PL

Więcej postów