To uderzy w polski sektor transportowy. Parlament Europejski przyjął unijny pakiet mobilności

Przyjęte przez Parlament Europejski regulacje w ramach tzw. pakietu mobilności, forsowane przez Niemcy i Francję, uderzą w konkurencyjność polskich firm, dotąd silnych na europejskim rynku transportu drogowego, głównie ze względu na tanie koszty siły roboczej.

W środę wieczorem podczas głosowań w Parlamencie Europejskim odrzucono przygotowane przez europosłów PiS i PO poprawki do regulacji ws. przewoźników drogowych, czyli tzw. pakietu mobilności. Polska i kilkanaście innych krajów uznało szereg jego elementów za szkodliwe. Cześć regulacji wejdzie w życie jeszcze w tym roku, a inne za 18 miesięcy.

Ponieważ głosowania w PE odbywały się również przez internet, ich wyniki podano dopiero w czwartek rano. O odrzuceniu wszystkich poprawek poinformował na sali plenarnej przewodniczący Parlamentu Europejskiego, David Sassoli.

Jak informuje PAP, przyjęte przepisy wprowadzają wiele zmian na rynku transportu drogowego, do których będą musiały dostosować się firmy z krajów członkowskich UE. Pakiet mobilności zakłada m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników, a także zawiera przepisy dotyczące kabotażu i czasu odpoczynku kierowców.

Z uwagi na kontrowersje, jakie wzbudzały te regulacje, Polska i kilkanaście innych krajów członkowskich UE, głównie z Europy Środkowej i Wschodniej, sprzeciwiało się im. Kraje te argumentowały, że wejście tych przepisów w życie będzie oznaczać m.in. obciążenia biurokratyczne dla firm, dodatkowe koszty czy trudne do uzasadnienia obowiązkowe powroty ciężarówek, które działają za granicą, do kraju siedziby firmy. Ich zdaniem pakiet ma doprowadzić do wypychania ich firm transportowych z zachodnioeuropejskich rynków i jest formą protekcjonizmu gospodarczego. Bruksela broniła tych regulacji, twierdząc, że chodzi o zapewnienie kierowcom równych warunków pracy w UE.

Według RMF FM, „odrzucenie poprawek to klęska starań polskich eurodeputowanych, którzy ponad podziałami wraz z europosłami z Węgier, Bułgarii, Rumunii, Litwy, Łotwy oraz Malty składali wiele poprawek, by złagodzić surowe przepisy”. Dodajmy, że przepisy krytykowała także Litwa, dla której branża transportowa i przewozowa stanowią znaczący segment rynku pracy i gospodarki.

Media zwracają uwagę, że nowe przepisy są bardzo niekorzystne z punktu widzenia polskich firm transportowych, które dotąd dominowały na unijnym rynku przewozów. Dla nich największym utrudnieniem jest wprowadzenie obowiązku płacenia swoim kierowcom w transporcie międzynarodowym minimalnej stawki, czyli np. niemieckiej czy francuskiej. To znacząco osłabi konkurencyjność firm z Polski, do czego dążyły Francja i Niemcy, które należały do głównych państw forsujących pakiet mobilności.

Poważne kontrowersje wzbudzają też zapisy o obowiązku regularnego powrotu pojazdu do kraju siedziby danej firmy raz na 8 tygodni, a także wprowadzenie ograniczeń w wykonywaniu usług kabotażowych. Nowe przepisy wprowadzają też m.in. 4-dniowy okres karencji, podczas którego przewoźnik nie może wykonywać operacji transportowych na terytorium danego kraju członkowskiego.

Na wzrost kosztów transportu wpłynie też konieczność instalowania w pojazdach kosztownych tachografów trzeciej generacji, a także obowiązek nocowania kierowcy w hotelu, a nie w kabinie. Do tego dochodzą też inne przepisy biurokratyczne, które utrudnią funkcjonowanie polskim firmom przewozowym, a te mniejsze mogą wpędzić w poważne kłopoty.

Jak informują media, ostatnią szansą jest pozew do Trybunału Sprawiedliwości UE, który może złożyć Polska. Na orzeczenie trzeba będzie jednak czekać około dwóch lat, a do tego czasu wszystkie nowe regulacje będą obowiązywać już od co najmniej kilku miesięcy.

Przypomnijmy, że miesiąc temu Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego odrzuciła poprawki łagodzące negatywne dla polskiego biznesu zapisy przygotowanego przez Komisję Europejską Pakietu Mobilności.

RMF24.PL 

Więcej postów