Korona kryzys bardzo mocno zaatakował niemieckie firmy działające za granicą. Około 80 proc. z nich odnotowuje ogromne spadki obrotów.
Z ankiety związku niemieckich izb przemysłowo-handlowych (DIHK) wynika, że koronawirus z impetem uderzył w niemieckie firmy, które działają za granicą. Okazuje się, że osiem na dziesięć z nich liczy się z dużym, albo bardzo dużym spadkiem obrotów.
W badaniu wzięło udział cztery tys. przedsiębiorców. 15 proc. z nich obawia się, że zyski spadną o połowę, albo jeszcze bardziej. 40 proc. firm licz się ze spadkiem na poziomie jednej czwartej.
– To przerażające dane – przyznał Volker Treier, kierujący w DIHK działem stosunków gospodarczych z zagranicą. Przyszłość firm usługowych i sprzedawców detalicznych wygląda jeszcze gorzej niż w przypadku przemysłu. Okazuje się, że ogólnie Europejczycy i Amerykanie gorzej radzą sobie z kryzysem niż Chińczycy.
– Firmy wychodzą pewnie z założenia, że szczyt pandemii koronawirusa (w Chinach przyp. red.) już za nimi – mówi Treier.
Co trzeciej niemieckiej firmie działającej za granicą grozi brak płynności finansowej. Dla wszystkich największym zmartwieniem na kolejnych 12 miesięcy jest możliwy brak popytu na towary i usługi.