Tadeusz Rydzyk zdecydował się na drastyczne kroki w swoim imperium medialnym. Zwolnił jednego z ulubieńców, który następnie zdecydował się wyjawić szczegóły dotyczące przyczyn zwolnienia.
Tadeusz Rydzyk w swoich mediach skupiał wielu konserwatywnych publicystów, nie tylko ze stanu duchownego, ale również dziennikarzy związanych z polityką. Jeden z nich otrzymał telefon od ojca dyrektora, w którym został poinformowany o zawieszeniu publikowania jego felietonów.
Tadeusz Rydzyk zwolnił jednego ze swoich ulubieńców w samym środku epidemii
Mirosław Piotrowski był do niedawna jednym z ulubieńców Tadeusza Rydzyka. Europoseł od niemal 9 lat pojawiał się zarówno na antenie Radia Maryja, jak i na wizji TV Trwam. Sam niedawno ubiegał się o możliwość startu w wyborach prezydenckich. Udało mu się zebrać wystarczającą ilość podpisów, ale nie spodziewał się, że nagle straci poparcie tak bliskiej mu osoby.
– Na początku tygodnia zostałem poinformowany, że moje felietony, które przedstawiałem co tydzień w niedzielę w Telewizji Trwam i Radiu Maryja zostają zawieszone. Dzwoniący do mnie w tej sprawie ojciec redemptorysta, którego notabene od lat znam i bardzo lubię, w uzasadnieniu użył pięknej formy oznajmująco-pytającej: „Przecież pan profesor rozumie” – informował na swoim Facebooku.
Jak wyznał Piotrowski, 9 lat temu Tadeusz Rydzyk sam prosił go o wygłaszanie felietonów w jego mediach. Jednakże polityk cztery razy z rzędu odmówił. Przez cały czas swojej współpracy wygłosił ponad 300 felietonów, wiele z nich zostało wydanych w formie książkowej.
Z racji tego że felietony Mirosława Piotrowicza cieszyły się sporą popularnością, ich autor nie chciał rezygnować z dalszej twórczości. W związku z tym podjął decyzję, że będą się ona pojawiać na jego własnej stronie internetowej oraz na Facebooku w tych samych godzinach, w jakich dotąd pojawiały się w mediach Tadeusza Rydzyka, czyli w każdy niedzielny wieczór.
Ale to wstretna morda ochyda. Widać jaka strasznie pazerna i bezwzględna
To bydle nie ksiac.
Prawdziwych kapłanów tak jak przyjaciół poznaje się w biedzie.
Powinien mu jeszcze nakopać w cztery litery i napluć prosto w mordę. Po kiego grzyba się z nim za dawałaś Teraz przyszła nagroda kopa w dupę