Wiemy, jak będzie wyglądać finansowanie czternastej emerytury. Blisko 11 mld zł, podobnie jak w przypadku „trzynastki”, zostanie wypłacone z Funduszu Solidarnościowego.
W ten sposób rząd ukryje deficyt budżetowy i nie będzie musiał szukać finansowania tej kwoty w dodatkowych wpływach, co nakazuje stabilizująca reguła wydatkowa. – To bardzo niekorzystne zjawisko dla finansów państwa. Politycy w ten sposób usztywniają budżet kraju w niespotykany sposób na skalę europejską – mówi w rozmowie z Business Insider Polska Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Rząd ujawnił, jak chce finansować czternastą emeryturę
Wydatki zostaną wypchnięte poprzez Fundusz Solidarnościowy, dzięki czemu rządzący będą mogli je ukryć poza budżetem państwa
To nie pierwszy taki ruch rządu. Łącznie poza stabilizującą regułę wydatkową, będącą gorsetem dla finansów państwa, wypchnie ok. 31 mld zł. Omijanie reguły skrytykowała już Komisja Europejska
We wtorek rząd przyjął projekt ustawy o dodatkowym rocznym świadczeniu dla emerytów i rencistów, czyli tzw. czternastej emeryturze. Koszt jego wypłaty w 2021 r. oszacowano na 10,6 mld zł. Skąd rząd weźmie te pieniądze? W środę późnym popołudniem pojawił się na stronach rządowych projekt ustawy ws. „czternastki”.
Czternasta emerytura – obejście stabilizującej reguły wydatkowej
W projekcie czytamy, że finansowanie ma odbyć się poprzez Fundusz Solidarnościowy, który na drodze rozporządzenia Rady Ministrów będzie mógł otrzymać nieoprocentowaną pożyczkę z Funduszu Rezerwy Demograficznej. To oznacza, że rząd chce wykonać podobny trik, co w przypadku trzynastej emerytury w 2019 r.
Fundusz Solidarnościowy, który wcześniej miał jedynie służyć pomocy niepełnosprawnym, po zmianie w 2019 r. stał się wehikułem rządu do wypłaty trzynastych emerytur, zasiłków pogrzebowych czy obecnie 14. emerytury. Do tej pory koszty jego zadań rząd oszacował na 20,4 mld zł, co oznacza, że fundusz jest już większy niż np. KRUS (19,6 mld zł w 2020 r.)
Wpływy do Funduszu Solidarnościowego mają pochodzić z dwóch źródeł – 3,7 mld zł ma popłynąć z daniny solidarnościowej (4 proc. liczone od dochodu przekraczającego 1 mln zł), reszta będzie sfinansowana z pożyczki z budżetu państwa.
Teraz do tych 20,4 mld należy doliczyć w 2021 r. 10,6 mld zł wydatków na „czternastkę”, co oznacza, że rząd zamierza wypchnąć poprzez fundusz w sumie ok. 31 mld zł.
PiS znów sięga po trik z Funduszem Solidarnościowym
Dlaczego jest to tak ważne? Po pierwsze, dzięki wypchnięciu miliardów złotych do funduszu rząd nie musi szukać analogicznej kwoty wpływów, by zbilansować ten wydatek, co wymusza na politykach stabilizująca reguła wydatkowa.
Przypomnijmy, że w największym skrócie nie pozwala ona na bezkarne zadłużanie naszego kraju i wywiera presję na ministrze finansów, aby każdy dodatkowy wydatek równoważył dodatkowym dochodem. Robiąc trik z Funduszem Solidarnościowym, rząd wypycha miliardy złotych poza ten gorset, ponieważ reguła go nie obejmuje. To jednak może oznaczać złamanie dyrektywy unijnej, która nakazuje, aby reguły fiskalne w danym kraju obejmowały jak najszerszy zakres sektora finansów publicznych. Rząd więc sukcesywnie łamie tę zasadę.
Po drugie, Fundusz Solidarnościowy w przypadku „trzynastek” będzie otrzymywał z budżetu państwa pożyczki, a jeśli chodzi o czternastki, pożyczki te będą pochodzić z Funduszu Rezerwy Demograficznej. To z kolei oznacza, że miliardy przelewane na jego konto nie będą wliczane do deficytu budżetowego, ponieważ pożyczka nie jest brana pod uwagę jako wydatek państwa. Taka żonglerka finansami naszego kraju może jednak sprowadzić na nas nie lada problemy.
– To bardzo niekorzystne zjawisko dla finansów państwa. Rząd w ten sposób usztywnia budżet w niespotykany na skalę europejską sposób. Ocenić to należy wprost: jako kreatywną księgowość – mówi w rozmowie z Business Insider Polska Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Jakiś czas temu robił on wyliczenia, które jasno wskazują, że droga, którą podąża Zjednoczona Prawica, nie służy poprawie stabilności finansów państwa. – Gdyby przyjąć, że czternastka będzie również wypłacana co roku, oznacza to wzrost wydatków sztywnych w budżecie Polski – mówi nam Jankowiak.
W latach 2015–2020 wydatki sztywne z tytułu samych transferów wzrosłyby według niego o ok. 60 mld zł (3 proc. PKB), a ich udział w wydatkach budżetu ogółem w relacji do poziomu planowanego na rok 2020 wzrósłby o ok. 6,7 pkt proc., zbliżając się niebezpiecznie do 78 proc.
– Taka dynamika przyrostu wydatków sztywnych, jak i ich udział w budżecie państwa, byłyby ewenementem w UE – podkreśla główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Problem z Komisją Europejską
Podobnego zdania jest dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP, a wcześniej przez 23 lata pracownik Ministerstwa Finansów, który robił analizy i współpracował przy układaniu budżetów wielu rządów w III RP.
– Oceniam takie działanie jako destabilizację finansów państwa polskiego – twierdzi w rozmowie z nami Dudek. Przypomina, że pożyczka z Funduszu Rezerwy Demograficznej to w gruncie rzeczy „drenowanie funduszu”, który ma służyć zabezpieczeniu emerytów w razie kłopotów z wypłatą emerytur w przyszłości.
– W obliczu kryzysu demograficznego w Polsce zachowanie rządu należy ocenić negatywnie – mówi Dudek, przypominając, że w środę Komisja Europejska zganiła nasz kraj za omijanie stabilizującej reguły wydatkowej oraz wzrost deficytu strukturalnego, czyli najprawdziwszego obrazu kasy państwa. Deficyt bierze pod uwagę wpływy jednorazowe oraz cykl koniunkturalny. Zdaniem ekonomisty już w 2020 r. może on przekroczyć 3 proc. PKB, co powinno zapalić rządzącym czerwoną lampkę.
– Jeśli już chcemy wspierać emerytów, powinniśmy zapewnić stałe finansowanie Funduszowi Solidarnościowemu, włączyć go pod regułę wydatkową i dążyć do jak największej aktywizacji seniorów, ponieważ nasz system emerytalny promuje dłuższą pracę. Poprzez takie rozwiązania jak trzynastki czy czternastki rząd działa w odwrotną stronę – tłumaczy ekonomista.
DAMIAN SZYMAŃSKI
Robią nam drugą Grecję
Tam płacą za to do dziś