SKANDAL w wojsku! Limuzyna jak prywatna taksówka żony

SKANDAL w wojsku

Ppłk Mariusz Młynarczyk, rzecznik prasowy Akademii, oraz gen. Parafianowicz nie odpowiedział nam na jednoznaczne pytanie „Czy samochód o nr. rej. WW 5295E jest samochodem Akademii?”. Według naszych ustaleń jest.

Od rzecznika nie dostaliśmy potwierdzenia, ale też nie było dementi informacji, do których dotarliśmy. Młynarczyk napisał natomiast:

Informuję, że wszystkie pojazdy będące w dyspozycji Akademii są wykorzystywane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Z uwagi na fakt, że Akademia jest jednocześnie jednostką wojskową, ze względów bezpieczeństwa publicznie nie podaje się żadnych danych dotyczących szczegółów wykorzystywania konkretnych pojazdów i dysponentów tych pojazdów. Średni miesięczny koszt eksploatacji różnego typu pojazdów z przyczyn oczywistych jest bardzo zróżnicowany. W pozostałym zakresie Akademia nie będzie komentowała niepoważnych informacji pozyskanych od Pana informatorów, o których się Pan rozpisuje w treści wiadomości e-mail, oraz odpowiadała na pytania odnoszące się do sfery życia prywatnego.

Te „niepoważne informacje” nasi informatorzy są w stanie powtórzyć przed sądem lub organami odpowiedzialnymi za wyciąganie konsekwencji w tej sprawie. Nasze ustalenia przekazaliśmy Żandarmerii Wojskowej, ale nie otrzymaliśmy od niej odpowiedzi.

Po otrzymaniu e-maila od ASzWoj z treścią powyżej poprosiliśmy rzecznika Akademii o jednoznaczną odpowiedź „tak” albo „nie” na pytanie: „Czy samochód o nr. rej. WW 5295E jest samochodem Akademii?”. Dostaliśmy odpowiedź: „podtrzymujemy nasze stanowisko”. I tyle.

„Skandal, prywata, powrót do PRL”

– Jeśli to prawda, to mamy do czynienia z sytuacją całkowicie niedopuszczalną. Rektor powinien wyjaśnić publicznie tę sprawę – podkreśla w rozmowie z Business Insider Polska generał w stanie spoczynku i były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej.

Były minister obrony Tomasz Siemoniak mówi nam wprost:

To skandaliczna prywata pokazująca podejście do państwowego majątku. Oddawanie służbowego samochodu do dyspozycji członków rodziny jest niedopuszczalne. Rektor powinien zostać zdymisjonowany, bo to powrót do najgorszych czasów PRL, gdzie taka prywata była na porządku dziennym. Są jasne zasady dotyczące tego kto, kiedy i w jakich warunkach może dysponować takim samochodem.

Były minister obrony podkreśla, że obecny minister Mariusz Błaszczak powinien w związku z tym podjąć zdecydowane kroki w tej sprawie.

Ja takiego rektora bym zwolnił ze stanowiska, bo nadzór nad uczelniami wojskowymi to kompetencja ministra. Rektor i oficer powinien być wzorem dla swojej kadry i studentów. A takie zachowanie to fatalny wzór. Jeśli komuś takiemu przychodzi do głowy taki pomysł, to nie powinien być rektorem.

Poprosiliśmy o komentarz Ministerstwo Obrony Narodowej w tej sprawie. Ministerialny Departament Nauki i Szkolnictwa Wojskowego odpowiedzialny jest bowiem m.in. za „wykonywanie czynności nadzoru nad działalnością uczelni wojskowych”, a w kompetencji ministra obrony jest powoływanie i odwoływanie władz wojskowych uczelni. Ministerstwo nie odpowiedziało na nasze pytania w tej sprawie.

Przed publikacją artykułu usłyszeliśmy natomiast pytanie od rzecznika Akademii, „dlaczego biznesowy portal zajmuje się tą sprawą?” Odpowiadamy.

Moro Taxi, Blue Taxi i jedzenie na telefon…

Przypadek wykorzystania samochodu i kierowcy Akademii Sztuki Wojennej do prywatnych celów żony rektora tej akademii to nie pierwszy przypadek, kiedy służbowe samochody będące własnością państwa wykorzystywane są inaczej, niż powinny. W 2019 roku media informowały o tym, jak minister Jadwiga Emilewicz woziła do szkoły dzieci służbowym mercedesem. Z kolei w 2007 roku ówczesny wiceszef MSWiA Marek Surmacz wysyłał policjantów po hamburgery dla podróżującej pociągiem koleżanki z rządu. Śmiertelnym wypadkiem zakończyła się natomiast podróż policjantów, którzy w 2007 roku odwozili do domu dyrektora w MSWiA Tomasza Serafina.

Akademia sztuki wojskowej… Z podpułkownika na generała

Ryszard Parafianowicz do 2014 roku służył w Centrum Zarządzania Kryzysowego Ministerstwa Obrony Narodowej, a następnie w Ośrodku Monitorowania i Analiz MON. W 2015 roku ukończył studia doktoranckie. W tym samym roku wydana zostaje też jego książka o żołnierzach wyklętych zatytułowana „Podziemie niepodległościowe na Suwalszczyźnie 1944-1952”. Przełomowy dla obecnego generała jest jednak rok 2016, kiedy ze stopnia podpułkownika błyskawicznie awansuje na stopień generała. Wcześniej – w marcu, odbiera akt nominacji na rektora Akademii Obrony Narodowej. Przy tej okazji ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz awansuje Parafianowicza ze stopnia podpułkownika na stopień pułkownika.

– Jest godzien ponieść ciężar odbudowy AON – tak o Parafianowiczu mówił wtedy ówczesny minister. Dodawał, że „powierza Akademię Obrony Narodowej w ręce żołnierza nowego pokolenia”.

Płk Ryszard Parafianowicz podczas odbioru aktu nominacji na stanowisko rektora Akademii Obrony Narodowej (przekształconej później w Akademię Sztuki Wojennej) z rąk ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza w marcu 2016 roku.

Płk Ryszard Parafianowicz podczas odbioru aktu nominacji na stanowisko rektora Akademii Obrony Narodowej (przekształconej później w Akademię Sztuki Wojennej) z rąk ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza w marcu 2016 roku.

W drugiej połowie 2016 roku AON przekształcony zostaje w Akademię Sztuki Wojennej. Parafianowicz, już jako pułkownik, staje na jej czele od 1 października. Kilka tygodni później, w listopadzie odbiera też generalską nominację z rąk prezydenta RP Andrzeja Dudy.

Parafianowicz zarządza Akademią Sztuki Wojennej od kilku lat. W 2018 roku następca Macierewicza – obecny minister Mariusz Błaszczak likwiduje wprowadzony przez niego Program Podyplomowych Studiów Polityki Obronnej na Akademii, który musieli ukończyć wyżsi oficerowie, aby móc awansować na pierwszy stopień generalski.

Na zdjęciu rektor-generał Akademii Sztuki Wojennej i szef resortu obrony Mariusz Błaszczak.

Na weekendowe kursy – jak donosiły media – trafiali zaufani ludzie Macierewicza. Program wzbudzał sprzeciw samych wojskowych, którzy – jak pisał Onet – określali go mianem „jednego wielkiego dramatu”. Jeden z generałów, były pracownik akademii, mówił wtedy portalowi:

Poziom kształcenia na tych kursach to dramat. Macierewicz i nowe władze uczelni pozbyli się najbardziej doświadczonej kadry naukowo–dydaktycznej. Okazało się, że przyszłych generałów uczą porucznicy i kapitanowie, bez doświadczenia i odpowiedniego przygotowania.

PIOTR PILEWSKI, BUSINESSINSIDER.COM.PL

Więcej postów