Krzysztof Jackowski (znany jasnowidz) i Zbigniew Stonoga (działacz społeczny, znana osoba publiczna), to bez wątpienia dwie bardzo kontrowersyjne postacie w Polsce.
Jackowski słynie ze swoich przepowiedni, które nie zawsze się sprawdzają. Z kolei Zbigniew Stonoga to postać dosyć ekscentryczna, która bez wątpienia nie darzy sympatią rządu Prawa i Sprawiedliwości. Dziś okazuje się, że obaj panowie spotkali się ze sobą. Zbigniew Stonoga zaprosił do siebie jasnowidza, aby pomógł mu w rozwiązaniu tajemniczej śmierci przyjaciela.
Zbigniew Stonga to działacz społeczny, przedsiębiorca oraz polityk, który zasłynął przede wszystkim z braku sympatii do aktualnego oraz poprzedniego rządu. Z kolei Krzysztof Jackowski to jasnowidz, z którego usług korzysta często polska policja oraz najbardziej znane osoby w Polsce. Do tego grona możemy zaliczyć między innymi legendarnego Pershing – polskiego gangstera powiązanego z mafią pruszkowską.
Niedawno Jackowski poinformował na YouTube, że spotkał się ze Zbigniewem Stonogą. Przedsiębiorca poprosił jasnowidza o pomoc w rozwiązaniu zagadkowej śmierci przyjaciela.
– Przygotował fajny obiad – zupa cebulowa. Zbigniew Stonoga ma fajną atmosferę w domu. Normalna spokojna rodzina – opowiadał Krzysztof Jackowski.
– Zbyszek chciał się ze mną spotkać z powodu śmierci jego przyjaciela, Mikołaja. Zginął on na motorze, gdzieś w rejonie Warszawy. Ileś godzin leżał w szpitalu, potem nastąpiła śmierć – kontynuował.
– Kiedy Pan Zbigniew Stonoga przyjechał, to ja się go bałem. Przecież znacie go wszyscy z tych bardzo ostrych wypowiedzi. Ja zresztą nie raz mówiłem mu, żeby się uspokoił, nie robił tego. To jednak jest jego wojna, nie będę w to wnikał – mówił dalej.
– Bałem się, że będzie chciał zrobić ze mnie idiotę. Co mnie zaniepokoiło? To, że rozstawił na statywie kamerę. Ja mu mówię, co Pan robi. On chciał to sfilmować, a ja odparłem, że tak nie chcę. On i tak postawił kamerę, więc wyszedłem do pokoju obok. – kontynuował.
Jasnowidz przeprowadził seans dla Stonogi
– Miałem wrażenie, że jedzie chłopak na prostej drodze. To jest trzypasmówka. Mija samochody, ale słuchajcie. W pewnym momencie jedzie przed nim samochód, z którego bocznej szyby coś wylatuje i leci prosto na chłopaka. Jakby ktoś uchylił tylną szybę i wyleciało coś. Motocyklista w tym momencie się zląkł i stracił panowanie. – mówił.
Jackowski przyznał, że Zbigniew Stonoga nagrał to na kamerze. Po pewnym czasie do Stonogi zgłosił się świadek.
– Zbyszek przyjechał i pokazał mi nagranie z wypadku, które otrzymał od tego człowieka. Wyobraźcie sobie, że to był samochód, srebrny metalik, który jechał przed motocyklistą. Wyraźnie widać, jak z tego samochodu wypadło coś, co wyglądało jak woreczek foliowy, który wpadł na chłopaka. Śmieszna sprawa woreczek foliowy, ale to jest prędkość, to jest uderzenie, to jest szok. Moja wizja się potwierdziła – zakończył Krzysztof Jackowski.
WLOCIE.PL