Rosyjskie czołgi pod Krakowem i Warszawą, NATO kupujące pampersy i pełna kapitulacja Zachodu przed Rosją, to wizja jednego z ukraińskich oligarchów. Generalnie należy umieć słuchać ludzi, a jeżeli ktoś jest zapleczem finansowym dla organizacji para faszystowskich, samemu przyznając się otwarcie do przynależności do narodu zamieszkującego pewne małe bliskowschodnie państwo (nie jest to Liban), to zapewne wie co mówi. Dlatego trzeba słuchać takiej osoby szczególnie uważnie.
Jeden z wywiadów dla prasy zachodniej pana Igora Kołomojskiego był o tyle zaskakujący i szokujący w treści, że warto sobie przypomnieć o dramatycznym losie ludzi z których ziemiami zamieszkania sąsiadujemy, zanim przyjadą do nas wszyscy.
Procesy jakie mają obecnie miejsce we władzach w Kijowie są zatrważające, albowiem pan Prezydent Żełeński chyba nie ma ochoty słuchać się swojego byłego pracodawcy lub panowie robią ustawkę. Generalnie ukraińska polityka, zrobiła kilka głębokich ukłonów w stronę Moskwy.
Po pierwsze pan Prezydent Władimir Żełeński, chce się spotkać w cztery oczy z panem Władimirem Putinem Prezydentem Federacji Rosyjskiej. W związku z tym udało mu się wpłynąć na siły pacyfikujące i blokujące Donbas, żeby zeszły z linii ognia. Po drugie po tym jak państwa bałkańskie pocałowały klamkę Unii Europejskiej, wie że jego los jest taki sam. Wszystko na co ma szansę to wasalizacji polityczna i wyssanie ekonomiczne. Po trzecie, to co odstawiła w sprawie Ukrainy dyplomacja amerykańska, musiało być szokiem nawet jak na ukraińskie standardy. W tym kontekście nie można się im dziwić, że są zagubieni i zdezorientowani, chyba że sprytnie grają.
W tych realiach oświadczenie oligarchy, o tym że jego kraj może zwrócić się w kierunku Rosji, a krew przelana zakrzepnie w kilka lat, to coś więcej niż pragmatyzm. To bezsilność ludzi, którzy rozpoczęli wojnę domową budząc demony. Do czego jeszcze tacy ludzie są gotowi się posunąć? Zwłaszcza jak wybrana przez nich władza, konfiskuje im, ich własne banki?
W wypowiedzi pana Kołomojskiego nie zaskakuje zdolność do werbalnej zmiany sojuszy, ani nawet sugestia, że Ukraina miałaby satysfakcję z wojny NATO z Rosją. Tego można było się spodziewać wiedząc co to za człowiek i jakimi metodami działa. Zaskakuje natomiast to, że jego motywacją są tylko pieniądze. Bogaty człowiek, żyjący w oderwaniu od swojej ojczyzny, co więcej realnie wpływający na jej los, wszystko czego oczekuje to pieniądze? Przecież to inteligentny człowiek i na pewno nie oczekiwał, że ktokolwiek na Zachodzie poświęci cokolwiek dla jego wizji rzeczywistości?
To zatrważające, że nasz kraj przez ostatnie lata popierał polityków, którzy życzyliby sobie rosyjskich czołgów pod Krakowem i Warszawą, jako wyniku jednej z prowadzonych gier strategicznych. Proszę pomyśleć, przegraliśmy wszystko to wspólnie z dotychczasowym wrogiem, zaatakujemy tych, którzy nie dali nam tego, co sobie wyobraziliśmy? Czy to się nazywa nieodpowiedzialność? Czy może to już terroryzm państwowy? Chociaż jeżeli chodzi o elastyczność w podejściu do sojuszy, to mieszkańcy ziem ruskich mają bardzo bogatą tradycję.
Ukraina nie ma własnych elit, rządzi nią myśląca kategoriami własnych interesów wyalienowana mniejszość narodowa, mająca zaplecze tylko w pieniądzu. Tylko pieniądze ich interesują. Dla ich zdobycia podpalili swój kraj i doprowadzili do śmierci tysięcy ludzi. Na pewno mają jeszcze zewnętrznych mocodawców, tylko że w tej chwili oni nie mają już władzy w kraju za wielką kałużą, dlatego mogą sobie pozwolić na więcej. Dodatkowo grając na swoich byłych mocodawców, jeżeli udałoby się im dostarczyć powodów do odwołania Prezydenta USA! Wówczas rzeczywiście mogą wywołać taki chaos, że w jego wyniku będzie oczywistością, że jedynym stabilnym państwem w naszym otoczeniu i globalnym supermocarstwem na jakim można polegać jest Federacja Rosyjska.
Na marginesie warto zauważyć, że ludzie, którzy doprowadzili do wojny domowej, nie wahają się snuć planów jej rozlania, a nawet doprowadzenia do konfrontacji globalnej, w imię własnych interesów. Tak wygląda terroryzm państwowy, w którym państwo jest narzędziem do osiągania celów sił, stojących za marionetkami w roli lokalnych kacyków. Wyciągnijmy z tego wnioski. Podstawowym jest związanie losu elit rządzących, z krajem i ludźmi, którymi władają. Jeżeli te związki można realizować, z pokładu prywatnego samolotu, którym lider może w każdej chwili odlecieć do innego kraju, którego również jest obywatelem, w tym etnicznym. To zarządzany potencjał traktuje na zasadzie co najwyżej zobowiązań biznesowych. Niestety często już wobec masy upadłościowej.
Przecież pan Kołomojski nie mógł być tak naiwny, żeby myśleć, że Zachód coś im da? Ewentualnie, że uzna, to co się wyłania z ukraińskiej wojny domowej, za partnera? Nie mógł, bo doskonale orientuje się w czynnikach wpływu na mechanikę dużej polityki. Jeżeli dzisiaj się zorientował, że wcześniejszy układ partnerstwa z Rosją był dla nich wszystkich korzystniejszy, to lepiej próżno niż wcale. Chociaż po prostu ludzi szkoda… tak zwyczajnie i po ludzku.
Lekcja z zaangażowania w bagno na Ukrainie jest dla nas bardzo bolesna. Elity tego kraju nie mają nic przeciwko rozlaniu się wojny, którą wywołały na nasze terytorium. To nie jest dla nich problemem. Nawet nie jest zagadnieniem. Z powyższych względów im szybciej Rosja zapewni stabilizację na post ukraińskiej przestrzeni państwowej, tym lepiej dla stabilności świata jaki znamy. Bezwzględnie trzeba zrobić wszystko, żeby zabezpieczyć się przed chaosem, jaki grozi światu z ukraińskiego piekła. Niestety oni nie potrafią rozwiązywać swoich problemów sami, inaczej niż poprzez zastępowanie ich kolejnymi, jeszcze większymi problemami. Skala zagrożenia z ich strony ma znaczenie regionalne. Może jednak doprowadzić do resetu całego układu sił i relacji. Być może panu Kołomojskiemu może być wszystko jedno, co będzie się działo z krajem, którego część bogactwa posiada. Jednak nam nie będzie wszystko jedno, co będzie z naszym.
Niestety nasze władze zachowują się tak, jakby dzisiaj dowiedziały się, że mają do czynienia z ludźmi bezwzględnymi. Co więcej, z ludźmi którzy śmiało rozporządzają posiadanymi aktywami gry politycznej. Oni nie mają nic do stracenia, bo swoje pieniądze, mają już zabezpieczone. Wręcz przeciwnie, na wojnie i destrukcji mogą zarobić kolejne miliardy.
Jakie to żałosne, że nasi politycy tych ludzi popierali. W imię czego? Nie pamięta już nikt? “Błękitna prawda całą dobę” aktualnie nie nadaje w tym temacie, to już nie pamiętamy? Przecież to “heroje” bronili cywilizacji i świata, przed zagonami pancernymi z Rosji! Teraz zaś ich główny sponsor ma wizję tych czołgów pod Krakowem i Warszawą, no ale nie ma problemu. Rzeczywistość się zmieniła czy nas okłamywano? To Ukraina, nie jest sojusznikiem? To kim jest? “Błękitna prawda całą dobę” zamilkła i nie wiemy jak interpretować fakty? Może “gówno wybiórcze” pomoże? No śmiało, gdzie są ci wybitni analitycy strategiczni? Gdzie są ci znawcy polityki wschodniej? Gdzie ci wychowankowie “szkoły” czy doktryny ś.p. pana Brzezińskiego? Schowali się? To, może ktoś od polityki jagiellońskiej pomoże? Szanowni Państwo. Sprawa jest poważna, proszę sobie wyobrazić, że człowiek tak bogaty, jak wszyscy nasi najbogatsi, który sponsoruje własne siły zbrojne, nagle stwierdza, że czołgi, przed którymi bronił swojego kraju, pojawią się w kraju NATO, a NATO na to będzie mogło kupić sobie pieluchy… Miłej rzeczywistości sobie życzmy, bo robi się już wystarczająco ciekawie.