3 października doszło do ataku nożownika w komendzie głównej policji w Paryżu. Mężczyzna zabił cztery osoby, ciężko raniąc kilka innych. Teraz światło dzienne ujrzały nowe fakty w sprawie napastnika.
45-letni Mickael Harpon od 16 lat pracował jako informatyk w dyrekcji wywiadu paryskiej prefektury. Mężczyzna 10 lat temu przeszedł na islam i od co najmniej czterech lat uchodził za osobę o radykalnych poglądach. Francuskie media odkryły dokument, z którego jasno wynika, że jego szefowa wiedziała o tym, że jej pracownik jest islamskim ekstremistą. W 2015 roku policjanci poinformowali kobietę o tym, iż Harpon wychwala krwawy atak na redakcję „Charlie Hebdo”, jednakże szefowa nic w tej sprawie nie zrobiła.
Niepokój budzą także wyniki ostatnich badań, które wykazały, że wśród około 40 tysięcy pracowników paryskiej prefektury policji, 15 z nich to islamscy ekstremiści. Raport ukazał się kilka miesięcy temu, jednak ani rząd, ani prezydent nie podjęli wówczas żadnych kroków w tym kierunku. Reakcję wywołał dopiero czwartkowy zamach.
„Podjęliśmy działania, których celem jest zwiększenie skuteczności wykrywania oznak radykalizacji w policji. Wykrywanie wewnętrznych zagrożeń jest naszym najwyższym priorytetem. Żaden sygnał radykalizacji nie powinien być ignorowany” – powiedział premier Edouard Philippe.
Minister spraw wewnętrznych nie ukrywał, że nie wykorzystano okazji, aby zapobiec zamachowi.
W trakcie ceremonii pogrzebowej ofiar, głos zabrał także prezydent Emmanuel Macron. „Wasi koledzy padli ofiarą wypaczonego i niosącego śmierć islamu i to do nas należy jego wyeliminowanie” – zapowiedział.